Piątek i powrót do domu

kiedy obudziłem się za oknem wisiała mokra szarówka. Więc nie poszedłem do Goerlitz, chociaż miałem czas na spacer. Chciałem zachować obraz tego bajecznego miasta z wczoraj, kiedy pogoda był pogodna.

Dworzec w Zgorzelcu, to na pewno najbardziej osobliwy dworzec w Polsce. Ruina, i to nie metafora, ruina dosłowna, straszna.

Do Wrocławia, eleganckim szynobusem potem przesiadka, oba pociągi europejskie i ludzie w nich też. Dopiero w autobusie kawałek tej innej Polski, pierwotnej. Przede mną siedziało dwóch osobników, jeden niemal trzeźwy, drugi ogolony na łyso i zupełnie pijany. Ze zwieszoną głową, którą przy każdym zakołysaniu się autobusu walił w szybę. Niemal trzeźwy, podkładał mu troskliwie dłoń pod głowę. Potem na kolejnym przystanku jakimś cudem udało mu się wyciągnąć go z siedzenia, dalej z autobusu i dowlec na ławkę. Zawsze mnie wzruszała w Polsce ta braterska wzajemna troska pijaków.

PODYSKUTUJ: