poniedziałek

rano budzę się i badam swój stan rzeczy. Wczorajsze obawy chyba nie potwierdziły się. Czuję się jako tako, czyli nieźle. O 11 tenis w Łukaszem. Łukasz pogodny. Nieźle nam się gry. Umawiamy się na piątek. Koniecznie grać dwa razy w tygodniu.

Felieton do Przeglądu prawie gotowy. Czytam swoje felietony do „Wprost „sprzed lat. Ileż ja rzeczy zapomniałem, przeraża mnie to. Chyba rzeczywiście elektrowstrząsy wytarły mi część pamięci. Choćby nic nie pamiętam, że wiozłem Maję Komorowską na galę Zwierciadła, moja z nią rozmowa, nic nie pamiętam. Za to świetnie pamiętam jej odwiedziny, gdy siedziałem w Białołęce, 81 rok. Dzielnie się opłatkiem za kratami. Maja – szlachetny człowiek.

Z Antosiem przez chwilę, gdy zasypia. Bardziej chyba ja teraz potrzebuję tej bliskości, niż on.

PODYSKUTUJ: