poniedziałek

W redakcji Zwierciadła , male kolegium, „niewesołośc” tej ogólnej sytuacji też nas dotyka.

Franio ma szkarlatynę, płoną mu policzki, śpi cały dzień, Ewa też chora, jej ojciec w kiepskim stanie. Antos i ja zdrowi, wiec dwa do trzech, nie mamy przewagi,  ja jak wiadomo jestem chwiejny,  a Antoś labilny, od wielkiej rozpaczy, do wielkiej radości.

Franio bardzo chory,  jest coś szczególnie przejmującego w chorobie dziecka, cała nasza bezradność wobec grozy istnienia i jak wątły jest płomyk naszej miłości wobec mroku wszechświata.

Kiedy wiozłem dzisiaj Antosia na terapię, uwielbia ją, zachodziło słońce, wielkie, pomarańczowe. Niepotrzebnie mówiłem mu, że nie jest poczciwe, to okrutna płonąca gwiazda, co za paradoks, że dzięki niej żyjemy.

PODYSKUTUJ: