sobota

Wczoraj – udało mi się dojechać do Warszawy, pociąg spóźniony, więc po 23. W podróży czytałem „Szklany Klosz” Sylwii Plath i „Dzienniki” Maraia. W domu grobowa cisza.

Dzień na dnie,depresja, może jutro minie. Dzieci nie ma w domu, żona ze mną nie rozmawia. Na chwile tylko w ogrodzie, zdaje mi się, że już rośnie nie dla mnie.

PODYSKUTUJ: