sobota

Budzę się przed 9, więc niezwykle wcześnie jak na ostatnie czasy, a położyłem się późno, więc nie czuję się rześko. Zmniejszyłem zgodnie z poleceniem lekarki A., odstawiam pomału ten lek, który był ze mną tyle lat, więc organizm się buntuje. Zanim wstanę myślę o mojej trudnej sytuacji, ale też martwię się o Polskę…

już czerwcu tego roku pisałem::”Zaczynam się martwić o Polskę, szczególnie jak widzę typy szlacheckie i warcholskie , jak z czasów przed rozbiorami. ”

Jacek Bończyk aktor reżyser poeta zaprosił mnie na swój spektakl o Jacku Kaczmarskim do Ateneum. Mamy się potem spotkać i pogadać. A znamy się tylko z mojego bloga i z internetu. Idę sam, Ewa nie chce. …. Pamiętam jak Jacek specjalnie dla mnie, to było mieszkaniu u Smolarów” zaśpiewał „idziemy na muszelki”. Musiał już mieć wtedy tego raka w gardle o czym nie wiedział. Niektóre jego piosenki znowu zaczynają być aktualne, ale się porobiło!

Okropna brzydota tego co się dzieje, jak powiedziałem w programie powyborczym, to będzie bardzo brzydkie, nie-estyczne.

Wraca ostry dyskomfort istnienia mojej sfery społecznej, jak po wprowadzeniu stanu wojennego. Teraz w tym poczuciu jest coś pokracznego, bo przecież jesteśmy jednak wolni.

Wyprawa na miasto, trochę strach, słucham „Cierpienia młodego Wertera”, biedak się szykuje się by popełnić samobójstwo, mam tu sporo empatii.

Teatr Ateneum, w podziemiach teatru w małej ciasnej i niskiej salce „Lekcja historii Jacka Kaczmarskiego „. Tłok i trochę mi to przypomina jego koncerty w mieszkaniach. Nagle sobie przypominam, że Jacka mi przedstawił i zachwalił Adam Michnik, jakieś mieszkanko w Alei Wyzwolenia rok 78. I przypomniałem sobie, że kiedyś odwiedziłem jego dziwną mamę na MDMie, malarkę. Dobry spektakl koncert. Kilka osób gra i śpiewa, ale Jacek Bończyk też reżyser spektaklu, najbliżej Kaczmarskiego, śpiewa całym sobą. W tle obrazy mistrzów malarstwa, które dla Jacaka były pretekstem do wierszy- pieśni. Świetne komentarze do obrazów. Wcześniej jakiś starszy jegomość mówi do mnie cześć Tomek.( jak starzy są ludzie w moim wieku !) Marek C. życiu bym nie poznał, dobry fizyk, kiedyś grywaliśmy w tenisa, ile lat?. On myśli że piętnaście, a okazuje się, że trzydzieści. Nosi opornik, dziwi się że ja nie mam. Nie pyta jakie mam poglądy to oczywiste, to jest też fizjonomiczne. Ale się porobiło.
Po spektaklu z Jakiem Bończykiem do restauracji, mój brat w nieszczęściu, on też jest w klubie d. I głównie o depresji rozmawiamy jak weterani wojenni, szczerze i po przyjacielsku. To też ratuje życie. Depresja bez wsparcia jest chorobą śmiertelną
Podziwiam siłę i energię z jaką grał i śpiewał mając tego demona w sobie. Jakby chciał go zatłuc….

PODYSKUTUJ: