sobota

wczoraj chwile grozy, ucieleśnił się sen, który co noc prawie śnie. O zagubieniu. Odwieść miałem pana Tomka do przystanku, mały Citroen szczęśliwe zapalił , ale szyby miał zamarznięte . Wałczyłem z nimi przez kwadrans. Efekt nie był za wielki. A Tomkowi uciekał autobus. Więc pojechaliśmy. Co za idiotyzm, prawie nic nie widziałem.  Wracając wjechałem w moją uliczkę. Próbuję pilotem otworzyć bramę. Nie działa,  prawie nic nie widzę. Wychodzę z samochodu, to nie moja brama,  nie mój dom, nie moja uliczka. Musiałem wjechać bliżej lub dalej. Zawsze byłem kiepski w cofaniu się, co mówić, kiedy prawie nic nie widać. Cofam się jak żółw, dzikie psy za ogrodzeniem szaleją i  marzą o tym by rzucić mi się do gardła. Poczucie zagubienia, pułapki. Ale jakoś dojechałem do domu, bez stłuczki .

 Mróz aż trzaska tzraska wszystko co może trzaskać. Pisze grzejąc sobie dłonie nad świeczkami,  które płoną obok mego komputera

Szał porzadkowania archiwów rodziców, horror starych papierow i maszynopisow ,  ale są tez skarby  Listy ojca do przyszlej mojej mamy, koniec lat 40, czytam i śledzę jak me życie wisiało na włosku –  bedę czy nie bede?, Widze w tych listach ten „włosek” Ile namiętności,  wahań, schodzenia się i rozchodzenia, ojciec miał wtedy żonę.I jaka to dobre literatura.
Niezwykły opis spotkania ze znana  malarką Zofia Stryjeńską, mieszkała już w Szwajcarii Mam teraz po rodzicach jej piękny portret ojca. List z roku 1946 Namalowała go przed jego przyjściem do pracowni, tak pisze ojciec . Chyba z fotografii. Ale jest uderzające podobieństwo w młodopolskiej stylistyce. Piękna akwarela
 M. u nas, lubię go bo fajny facet.   I wszystko wie,  gdyż wozi polityków.  W tym przypadku to bardzo smutne tyle wiedzieć.
PODYSKUTUJ: