sobota

huśtawka zatrzymała się po stronie światła, co za luksus…pod wieczór idziemy na film Powidoki ” Wajdy, kino Stacja Falenica. Pełna sala. Na początku film mnie nie przekonywał mimo  świetnej pierwszej sceny. Potem  wciągnąłem się. Jest poruszający, chociaż nie bez wad. Jestem pełen podziwu dla Wajdy, ze mając  tyle lat, siedząc na wózku inwalidzkim, zrobił taki film. Współczesny film wymaga od reżysera masę energii. Robi się go szybciej niż kiedyś.  I ten heroizm rezygnacji.  O Strzemińskim można by zrobić jeszcze dwa filmy, równie poruszające.

Czemu Wajda nie zdecydował się na film o Kobro i Strzemińskim, nienawidzili się pod koniec życia,  on chciał ją kiedyś nawet zabić szczudłem . Tak Wajsa odpowiada na to pytanie”  „Aby pokazać tę parę w sposób przekonujący, musiałbym mieć Dostojewskiego za scenarzystę. Zrozumiałem, że aby zrobić rzecz prawdziwą, muszę ich rozdzielić. Zrobiłem więc film polityczny o artyście, który wchodzi w konflikt z władzą i płaci za to potworną cenę. Żona głównego bohatera pojawia się jedynie w jego wspomnieniach i wypowiedziach córki – Niki Strzemińskiej”.

Mama opowiadała mi, że Strzemiński zaproponował jej aby była jego sekretarką. Nie zgodziła się,  bo miał opinię erotomana.  A był bez ręki i nogi, bez jednego oka. Ciężko ranny  czasie I wojny światowej, był saperem.  Żołnierz jego oddziału rzucił w panice granat – odbezpieczył mu się w ręku – do okopu, gdzie był malarz,

Moja mama ze swoją depresję była często pacjentką Instytutu Psychiatrii na Sobieskiego, gdzie pracowała Nika Strzemińska, była psychiatrą.

Wady, pewna teatralność, zbyt łopatologiczne wykładnie idei sztuki nowoczesnej. Nie najlepsze dialogi. To wina scenariusza. Czasami słabe role drugoplanowe, to stara choroba polskiego filmu, już często przełamywana przez młodych reżyserów. Dobra rola Lindy, świetna małej Zamachowskiej. Cieszę się , że ten ostatni film Andrzeja  jednak mu wyszedł. Ale to „Ostatnia rodzina ” powinna pojechać do Stanów. Też film o sztuce, też o malarzu. Ale czysty, bez słabości.

Zdumiewające jak trudno jest grać naturalnie. Wydaje się, że kiedy ktoś przemawia w filmie ( w tym filmie minister kultury) zagrać to najłatwiej, w końcu przemówienie jest też grą, a trybuna sceną.  Podobnie gdy w klasie wykłada nauczycielka.  Obie te sceny w filmie Wajdy są sztuczne. Jedna świetna rola drugoplanowa, kierownika zakładu produkującego portrety stalinowskich przywódców, obnaża słabość innych.

Na lotnisku w Sztokholmie, rozmawiam z Wajdą, mówię o rozumieniu filmu w innych językach niż ten grany,  o napisach. Powiedział –  to służy odbiorowi filmu, maskuje czasami złą grę.- Tak !

 

PODYSKUTUJ: