wtorek

Kupiłem Franiowi tablet i celebruję jego radość. Czy może być większa radość niż sprawianie radości dziecku. Ta radość się w nim nie mieści i nie wie co z tym nadmiarem zrobić. Antoś pomaga mu uruchomić tablet, podłącza do internetu. Potem siedzą obok siebie wpatrzeni w dwa ekrany, dwa łebki. W jakim świecie będą żyć? Przyszłość wygląda niepokojąco, czy życie człowieka na ziemi jest do uratowania?

Samochód w warsztacie, leczenie, jedna operacja, i wygląda na to, że już zdrowy. Jutro jedziemy nad morze.

Zmarła mama Wojtka Fibaka, nie znalem jej, ale wiem od Wojtka, że była czytelniczką moich tekstów. Ze śmiercią ludzi, którzy byli czytelnikami pisarza, umiera jego cząstka. Wymieniam się uściskami z Wojtkiem.

Osaczają mnie nieszczęścia przyjaciół, Viola w Jerozolimie ledwie, ledwie, pisze, że martwi się o męża, że nie znajdzie sobie żadnej kobiety jak ona odjedzie, a nie ma siły by mu poszukać. Paweł też brzmi słabo, spartolili mu operację i ten Parkinson. Życie to rzeźnia.

Na myjni myję samochód. Ciekawe, że po umyciu zawsze mi się zdaje, że jedzie lepiej, weselej.

Antoś zaprasza na masaż. Wyznaczył godzinę i jej pilnuje. Masaż pół godzinny, nastrojowa,muzyka, mówi szeptem. Potem pięć minut medytacji. Nigdy nie uczył się masażu, nie medytował, a świetnie wie o co chodzi. Naprawdę czułem się odprężony. Zachowuje się jak właściciel renomowanego salonu. Ten masaż kosztuje 10 złotych, doprawdy tanio jak na jakość usługi.

PODYSKUTUJ: