wtorek

spotkanie z Pawłem, potrzebne były mi recepty, jestem jak człowiek po przeszczepie, jak nie wezmę leków, wpadam w przepaść. Właściwie już się do tego przyzwyczaiłem i nie zwracam uwagi na przepaście, które mi grożą. ale chodzę odruchowo ostrożnie po krawędzi.

Dużo przy komputerze, ciągle wyłapuję błędy w „Domu pisarzy…” a czytam już chyba po raz szósty. Za każdym razem oddech ulgi, to byłoby straszne, gdyby to poszło. Czasami to są osobliwe rzeczy, błędnie podałem godzinę śmierci Stalina, podałem moskiewską nie warszawską, a to wprowadzało niekonsekwencje w przebieg zdarzeń.

Jutro do Trzemeszna, dobra nazwa miasteczka dla cudzoziemców.

PODYSKUTUJ: