1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zdrowie

Jak najlepiej dbać o nogi?

fot.123rf
fot.123rf
Kto je ma? Właśnie ja! Nie od dziś wiadomo, że ruch ma cudowny wpływ na zdrowie stóp, łydek i ud. O czym jeszcze powinnyśmy pamiętać, by nogi nas daleko zaniosły? O właściwym obuwiu i dobrych nawykach.

O nogach zaczynamy myśleć z reguły na wiosnę: zbliża się sezon sandałów i odsłoniętych łydek. Chcemy więc mieć piękne stopy, gładką skórę i powabną linię nóg. Na zdrowie naszej „podstawy” zwracamy już zdecydowanie mniejszą uwagę. To błąd. – Nogi mają być przede wszystkim zdrowe i silne. Od stóp zaczyna się połączony ze sobą w łańcuch skutkowo-przyczynowy szlak – mówi Michał Kornaszewski, technik ortopeda. – Stopa jest najważniejsza: jeśli będzie w jakikolwiek sposób wykrzywiona, pociągnie za sobą kolano. Z kolei problem z kolanami odbije się na biodrach – a w efekcie na kręgosłupie i całej postawie.

Pewne zniekształcenia dotyczą głównie kobiecych nóg. I jeśli nie zaczniemy im zapobiegać już teraz, mogą za kilka lat naprawdę utrudnić nam życie.

Tomcio Paluch

Jednym z najczęstszych zniekształceń – ma je około połowy kobiet w naszym kraju – jest haluks, czyli koślawy paluch. Na czym ten problem polega? Kiedy niewłaściwie obchodzimy się ze stopami, przeciążone przodostopie poszerza się i zapada. Paluch – czyli największy palec u nogi – zmienia swą pozycję: pochyla się ku innym palcom, zniekształceniu ulega też staw u jego podstawy. To sprawia, że nieprawidłowo rozkłada się ciężar ciała, stopa więc „ratuje sytuację”: u podstawy palucha narasta kość, poszerzając w ten sposób przód stopy. – To jednak nie pomaga: paluch przestaje być mocnym punktem podparcia, nadmiernemu przeciążeniu ulega zewnętrzna krawędź stopy, a mięśnie stają się słabsze – wyjaśnia Michał Kornaszewski. – Stopa się destabilizuje, a do tego zaczyna gorzej wyglądać.

Z czasem zniekształcenie będzie się pogłębiać, w stawie u podstawy palucha dojdzie do zmian zapalnych. Pozostałe palce stopy też ucierpią: zaczną się deformować, by ustąpić miejsca napierającemu paluchowi. Wykrzywią się więc, staną się młoteczkowate, niefizjologicznie wygięte i będą boleć.

– Głównymi winowajcami są tu buty o wąskich czubkach i chodzenie na wysokim obcasie – mówi Michał Kornaszewski. – To właśnie takie obuwie sprawia, że przeciążone jest przodostopie i zaczynają się rozwijać nieprawidłowości.

Dodatkowymi czynnikami ryzyka są nadwaga (im większy ciężar działa na stopę, tym szybciej się ona deformuje), stojąca praca (to także kwestia długotrwałego znoszenia obciążenia) oraz ciąża (zmiany hormonalne w organizmie kobiety w tym czasie powodują przejściowe rozluźnienie aparatu więzadłowo-torebkowego). Michał Kornaszewski podkreśla także, że lepiej jest zapobiegać rozwojowi haluksów, niż potem je leczyć – jedyną bowiem naprawdę skuteczną metodą leczenia jest operacja. – Wszelkie inne sposoby, np. stosowanie aparatów do korekcji koślawego palucha, mogą tylko zatrzymać rozwój haluksów – ale zmian, które się już dokonały, nie cofną.

Stopa poprzecznie zbyt płaska

Płaskostopie porzeczne to kolejne na liście kobiece zniekształcenie stopy. Bywa wrodzone i nabyte. Co gorsza, nabyć je można właściwie w każdym wieku. Płaskostopie łatwo zaobserwować, gdy nasza stopa odbija się na mokrym piasku lub gdy widzimy odcisk mokrej stopy na podłodze (np. po wyjściu z wanny). Przednia część odcisku jest wtedy pełna, rozlana i szeroka. Ale poznasz je także po objawach. – Najczęstszym symptomem płaskostopia poprzecznego jest ból w przedniej części stopy, zwłaszcza gdy chodzimy po nierównym lub twardym podłożu – mówi Michał Kornaszewski. – Możemy też zaobserwować modzele i zgrubienia na podeszwach przedniej części stopy.

Co sprawia, że rozwija się płaskostopie poprzeczne? Najczęściej połączenie niedoborów z przeciążeniami. – Poziom takich substancji, jak wapń i fosforany, witamina D, hormony tarczycy oraz przytarczyc wpływają na stan naszych kości i więzadeł – niedobory je osłabiają – wyjaśnia Kornaszewski. – Z kolei przeciążenia, czyli duży ciężar ciała – a więc nadwaga lub ciąża – w połączeniu z długotrwałym staniem, sprzyjają deformowaniu się stopy. Kiedy przeciążamy „niedokarmione” stopy, deformują się szybciej.

Grzechem przeciwko ładnie wysklepionym stopom są także niewłaściwe buty. Elementem zapobiegania lub terapii tego rodzaju problemów jest zadbanie, by buty miały miękką podeszwę, zawsze były przynajmniej o pół centymetra dłuższe niż stopy i miały szeroką przednią część. Warto też nosić dobrane przez ortopedę lub podologa wkładki. Czasem wystarczą peloty, czyli najmniejsze wkładki unoszące łuk stopy, kiedy indziej korzystne będzie noszenie półwkładek lub wkładek 3/4.

To jednak nie wszystko: trzeba jeszcze ćwiczyć mięśnie stopy. Możemy turlać stopami piłeczki różnego rozmiaru (od pingpongowych po tenisowe; dobrze, jeśli mają wypustki) albo podnosić palcami stóp woreczki wypełnione grochem lub piaskiem czy ręcznik, który spadł nam na ziemię. Niektórzy zalecają także masowanie stóp na specjalnych, wyposażonych w drewniane wałki masażerach. Czy to zwalczy płaskostopie, nie wiadomo, ale taki masaż na pewno rozluźni stopę.

Tendencyjnie

Spójrzmy na stopy naszych matek i babek. Jeśli kobiety w naszej rodzinie mają tendencję do zniekształceń stóp, prawdopodobnie mamy ją i my. – Wtedy lepiej jest profilaktycznie zatroszczyć się o stopy już w wieku 20 lat – podkreśla Michał Kornaszewski. I pamiętać o kilku zasadach:

Po pierwsze, rozważnie dobierajmy obuwie. Rozstańmy się z butami z czubami. Jeśli je zakładamy, to na krótko. A po powrocie do domu natychmiast je zdejmijmy, rozmasujmy stopy i załóżmy aparat korekcyjny, który zrelaksuje przodostopie. Może to być silikonowa szyna, zakładana na palce i rozdzielająca je tak, by były lekko rozcapierzone. Na noc przyda się miękki silikonowy separator pomiędzy paluch a drugi palec.

Jak najrzadziej chodźmy na szpilkach. A jeśli już je zakładamy, to podłóżmy pod przodostopie specjalne poduszeczki, które pomogą stopie ułożyć się w lepszej pozycji i pozytywnie wpłyną na rozkład nacisku.

– Najlepiej nośmy po prostu sportowe wygodne buty – radzi Michał Kornaszewski. – Podeszwa ma być gruba i miękka, by amortyzować kontakt z ziemią, a szerokość buta dawać swobodę palcom.

Po drugie, chodźmy boso po domu. – Wtedy ćwiczymy mięśnie stopy, współpracujące przy utrzymaniu właściwego ułożenia jej elementów – wyjaśnia Michał Kornaszewski. – Chodźmy też boso po trawie i po piasku, na nierównym, zmiennym podłożu mięśnie stopy pracują najintensywniej.

Nie tylko szpecą: żylaki

Zaczyna się dość niewinnie – ot, od czasu do czasu mamy uczucie, że nasze nogi są ciężkie. Czasem nieco puchną kostki, a po długim staniu lub siedzeniu buty jakby piją – choć rano były przecież w sam raz! Jeśli zlekceważymy te objawy, z czasem na skórze nóg zaczną się pojawiać małe, czerwone pajączki – to sieć rozszerzonych lub popękanych naczynek krwionośnych. Początkowo to tylko defekt kosmetyczny, ale świadczący o tym, że układ żylny w naszych nogach jest przeciążony. Jeśli choroba będzie się rozwijać, najpierw pojawią się pod skórą widocznie powiększone naczynia krwionośne, a potem utworzą się na nich nieestetyczne węzły.

– Nasze żyły zbierają ubogą w tlen krew z tkanek i transportują ją w kierunku serca – mówi Magdalena Rybner, specjalista medycyny rodzinnej. – W nogach żyłom w tym trudnym zadaniu (w końcu pompują krew wbrew grawitacji) pomaga tzw. pompa mięśniowa: kiedy pracują mięśnie nóg, naciskają na ścianki żył, wspierając wędrówkę krwi ku górze. W dodatku żyły zaopatrzone są w specjalne zastawki, zapobiegające cofaniu się krwi w dół, kiedy mięśnie się relaksują.

Kiedy jednak żyłom jest wyjątkowo ciężko (np. z powodu nadwagi), zastawki stają się mniej wydolne i nie zamykają się już tak szczelnie. Skutek: krew zaczyna zalegać w naczyniach. To sprawia, że żyły, by pomieścić większą ilość krwi, poszerzają się, a z czasem deformują.

– Powstanie żylaków może mieć biologiczne przyczyny, np. wrodzoną słabość naczyń – ale w większości przypadków winien jest nasz styl życia – ostrzega Magdalena Rybner. – Zbyt mała ilość ruchu, siedzący tryb życia, ciasna odzież, opinająca ciało i utrudniająca przepływ krwi, nadwaga, stojąca praca czy nawykowe zakładanie nogi na nogę.

Co więc robić, by nie nabawić się żylaków? – Uprawiać sport zmuszający nogi do ruchu, jak jazda na rowerze, pływanie, taniec czy jogging, choć już spacery i marsze dadzą pozytywne efekty – radzi dr Rybner. – Unikajmy gorących kąpieli – naczynia krwionośne wtedy się rozszerzają i łatwiej o żylaki i opuchlizny. Żyły bardzo lubią natomiast zimną wodę, warto więc codziennie zafundować nogom chłodny prysznic: zaczynamy od stóp i powoli kierujemy strumień wody w stronę serca. Wprowadźmy też zwyczaj wypoczywania „po amerykańsku” – z nogami uniesionymi ku górze, najlepiej ze stopami na wysokości serca, albo raz dziennie przyjmujmy zalecaną w jodze pozycję z nogami opartymi pionowo o ścianę.

Jeśli mamy skłonność do żylaków, zapobiegawczo stosujmy leki flebologiczne, poprawiające kondycję naczyń krwionośnych. To m.in. środki zawierające zmikronizowaną diosminę oraz hesperydynę. Obie substancje poprawiają napięcie ścianek żylnych oraz ich wydajność. Można je też zażywać profilaktycznie: kiedy wiemy, że czeka nas wielogodzinne siedzenie na konferencji, wykładzie czy podczas podróży.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze