1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zwierciadło

Gwyneth Paltrow – pozytywnie zakręcona

Gwyneth Paltrow od pewnego czasu zajmuje się nie tylko aktorstwem, ale również biznesem. (Fot. BEW)
Gwyneth Paltrow od pewnego czasu zajmuje się nie tylko aktorstwem, ale również biznesem. (Fot. BEW)
Aktorka, bizneswoman, matka, żona. Gwyneth Paltrow gra wiele ról. Choć aktorstwo nie jest już dla niej najważniejsze. Od 2016 roku większość czasu poświęca swojej firmie Goop, w kinowych czy telewizyjnych produkcjach pojawia się rzadko. Warto więc łapać okazje, takie jak netflixowa premiera serialu „Wybory Paytona Hobarta”, w którym zagrała matkę głównego bohatera.

Pod koniec sierpnia bogini amerykańskiego ogniska domowego znów zaatakowała Gwyneth Paltrow, która jest młodsza, bardziej utalentowana, a co najgorsze – odbiera klientów. Martha Stewart Living Omnimedia (MSLO), medialno-handlowe imperium, było kiedyś warte 2 mld dol., dziś osiąga wycenę rzędu 350 mln, tylko o jedną czwartą większą niż należąca do Gwyneth firma Goop.

Stewart publiczną kłótnię z Gwyneth Paltrow wszczęła już w 2014 roku, mówiąc dwumiesięcznikowi „Porter”: „Powinna siedzieć cicho. Gdyby wierzyła w swoje zdolności aktorskie, nie próbowałaby zostać Marthą Stewart. [...] To głupota. Też grałam w filmach, ale nie udaję, że jestem aktorką”. Innym razem stwierdziła: „Żeby uczyć innych stylu życia, trzeba najpierw samemu żyć” [zamiast pławić się w luksusach].

Innym razem, wyraźnie pijąc do Gwyneth Paltrow, stwierdziła z ironią, że życzy wszystkiego najlepszego paniom otwierającym lifestyle’owe biznesy, zarówno gwiazdom filmowym, jak i ciężko pracującym gospodyniom domowym, do których grona sama się zalicza. Trochę przesadziła, bo od końca lat 70. jest gospodynią telewizyjną, a nie domową. A kim jest jej tak skuteczna konkurentka w biznesie i w sercach Amerykanek? Gwyneth Paltrow to gwiazda, która umiała zbudować pozycję także poza Hollywood i z milionów kobiet uczynić swoje koleżanki – klientki.

Słodkiego, miłego życia

Złośliwości nestorki o tyle zaskakują, że pierwszoligowych celebrytów łączy pakt o nieagresji. Wobec narastającego wścibstwa i chamstwa brukowców, tudzież plotkarskich portali, próbują nie stwarzać dodatkowych pretekstów do krytyki.

Martha reaguje nerwowo, bo przespała internetową rewolucję. Wydawała tradycyjne pisma ilustrowane, produkowała programy telewizyjne, użyczała wizerunku artykułom gospodarstwa domowego. Gwyneth Paltrow startowała w sieci. Goop założyła 11 lat temu, początkowo jako blog, by „dzielić się wszystkim, co w życiu pozytywne”. Oferowała czytelniczkom iluzję, że mają w Beverly Hills koleżankę, która zdradza sekrety słodkiego, miłego życia.

Ujawniała, jakie piżamy najbardziej lubią jej dzieci, gdzie zrobić sobie akupunkturę, która restauracja serwuje najsmaczniejsze koktajle owocowe. Za prenumeratę nie trzeba było płacić, wystarczyło podać adres mejlowy. Nazwa to inicjały aktorki przedzielone podwójnym „o”, bo najbardziej dochodowe spółki technologiczne (Google, Yahoo!, Wanadoo) też szczyciły się dyftongiem, który łatwo wymówić, a sugeruje luz i relaks. Wprawdzie oznacza też breję, maź bądź papkę, lecz jedna z najpopularniejszych firm odzieżowych Gap to wszak słownikowo „luka”, „wyrwa” oraz „rozstęp”.

W 2011 roku blog stał się przedsiębiorstwem, a właścicielka poza dobrymi radami zaczęła sprzedawać „osobiście wybrane” akcesoria domowe, kosmetyki, biżuterię i ciuchy, m.in. Cynthii Rowley, Diane von Furstenberg, Martina Greenfielda. Żakiecik projektowany przez tego ostatniego kosztował 1325 dol., szlafrok von Furstenberg – 498, sygnet z literą „g” (jak Goop!) – 1298. Przeciętna fanka nie miała pieniędzy na takie gadżety, zatem Gwyneth Paltrow ruszyła z promocją nieco tańszych, a ponadto rozszerzyła ofertę praktycznie o wszystkie przedmioty, o jakich można zamarzyć.

Anonimowych sklepów lifestyle’owych jest wiele, jednak największy zysk przynoszą te, które nęcą magią nazwiska, uszlachetniają zwyczajny talerz czy kapeć mirażem high life’u i specjału dla wtajemniczonych. Stewart się wystraszyła, zaatakowała, ale trafił swój na swego. Gwyneth Paltrow jest bizneswoman równie twardą jak weteranka kuchennych rewolucji. Ignorując publiczne zaczepki, bezczelnie podkupiła dyrektor generalną MSLO Lisę Gersh. Dziś ma sklepy w Los Angeles, Nowym Jorku, Montrealu i Londynie. Produkuje kosmetyki, ciuchy, suplementy diety i meble własnej marki. Układa programy fitness. Publikuje książki i papierowy magazyn ilustrowany. Nadaje podcast, którego słucha 650 tys. osób. W zeszłym roku podwoiła dochody.

Kamera ją kocha

Siła Goop jest zarazem słabością, bo trudno naśladować styl życia celebryty, gdy się nim nie jest. Dla gwiazdy papier toaletowy po 110 dol. za paczkę może stanowić „najwyższą sublimację spersonalizowanego dobrostanu”, ale generalnie budzi kpiny. Co więcej, sławni i bogaci mają tendencję do ulegania dziwacznym, by nie rzec szarlatańskim trendom dietetycznym oraz zdrowotnym, zaś Gwyneth Paltrow, zgodnie z formułą szczerej rozmowy, bezkrytycznie zalecała klientkom wszystko, co jej się spodobało.

Na przykład ujędrniające, detoksykujące, regenerujące i poprawiające libido parowo-ziołowe irygacje. Czy po prostu „jajka” z nefrytu (66 dol.) oraz kwarcu (55 dol.), które pozwalały gimnastykować przeponę miednicową w celu szybszego osiągania orgazmu, przeczyszczenia kanałów energii qi, zbilansowania gospodarki hormonalnej, wyregulowania cyklów menstruacyjnych. Prokurator oskarżył firmę o kłamstwo reklamowe, musiała zapłacić grzywnę w wysokości 125 tys. dol., a w zeszłym roku zatrudniła naukowców, którzy weryfikują fascynacje szefowej, nim podzieli się ona entuzjazmem z resztą świata.

Warta 140 mln dol. dzięki rekordowym gażom i żyłce do interesów Gwyneth Paltrow ma film i sukces w genach. Jest córką uhonorowanej dwiema nagrodami Emmy i jedną Tony oraz nominowanej do Złotego Globu aktorki Blythe Danner („Inna kobieta” i „Alicja” Woody’ego Allena, „Książę przypływów”, „Ślicznotki”). Tata Bruce Paltrow reżyserował głównie seriale. Ojca chrzestnego Stevena Spielberga przedstawiać nie trzeba. A córka zagrała pierwszą rolę, mając dwa lata.

W czasie prestiżowego Williamstown Theatre Festivalu wbiegła na scenę, złapała mamę za spódnicę i zaczęła wygłaszać jej kwestie. Wszyscy oniemieli, bo była zbyt mała, aby mogła rozumieć, co mówi, tymczasem ona nawet się nie zająknęła. Półtorej dekady później zadebiutowała w telewizyjnym filmie „High”, wkrótce towarzyszyła Johnowi Travolcie na planie musicalu „Magia muzyki” i dostała angaż u chrzestnego („Hook”). Kreacja przeraźliwie młodej narzeczonej Jamesa Caana („Krew z krwi, kość z kości”) skłoniła recenzentkę „New York Timesa” Janet Maslin do refleksji: „Podobnie jak matka umie sprawić, że kamera ją kocha”.

W 1994 roku, kręcąc thriller „Siedem”, dzieliła z Bradem Pittem sypialnię nie tylko filmową, romans szybko przestał być tajemnicą, tabloidy oszalały. Zwłaszcza gdy paparazzi sfotografował opalającą się nago parę na plaży karaibskiego kurortu Saint-Barthélemy. Odbierając Złoty Glob za „12 małp”, Brad podziękował przede wszystkim swojemu „aniołowi, największej miłości życia”.

Oświadczył się u podnóża Andów grających Himalaje podczas zdjęć do „Siedmiu lat w Tybecie”. Gwyneth Paltrow zapewniała, że rzuci aktorstwo i będzie rodzić dzieci. Związek rozpadł się parę miesięcy później, dzięki czemu Brad nie musiał występować w żenującej komedyjce „Tylko w duecie” o turniejach karaoke, którą popełniła eksnajwiększa miłość jego życia pod artystycznym nadzorem taty kilka lat później.

Jestem silniejsza, niż sądziłam

Magazyn „People” pisał już wtedy, że ma twarz, która automatycznie winduje wyniki sprzedaży pism ilustrowanych, i zaliczył ją do grona 25 najbardziej intrygujących kobiet świata. Opinię tę najwyraźniej podzielał Ben Affleck, który towarzysząc Gwyneth Paltrow przy promocji „Przypadkowej dziewczyny”, tak się zapamiętał, że całował ją przez trzy minuty bez odrywania ust. Ona zaś, niesiona na skrzydłach uczucia, zagrała rolę, która do dziś sprawia, że wiele jej wybaczamy, nawet nefrytowe jajka.

„Jako Viola de Lesseps w »Zakochanym Szekspirze« rozświetla ekran radością życia. Pijana poezją i miłością kreuje czystą magię – pisał cyniczny zazwyczaj krytyk „Rolling Stone” Peter Travers. – Sprawia, że erudycja zrobiła się seksowna, za co osobiście dziękuję. A ponieważ nie wszystko, co dobre, dobrze się kończy, pokazuje całą skalę emocji, od szczęścia do rozpaczy”.

Inni krytycy wtórowali: „Najbardziej urzeka Paltrow, której wreszcie dano pole do popisu w filmie równie błyskotliwym jak ona”. A „New York Times” kadził: „Pierwsza gwiazdorska rola aktorki zapiera dech w piersiach. Szczerze wierzymy, że taka postać naprawdę istniała i stała się natchnieniem najwspanialszych dzieł zachodniej literatury”. Film przyniósł producentom zawrotną jak na tematykę i gatunek sumę 289 mln dol.

Gwyneth Paltrow dostała Oscara, Złoty Glob i Nagrodę Stowarzyszenia Aktorów Filmowych (SAG). Cieszyła się taką sympatią, że płacząc przy odbieraniu statuetki Akademii w sukni Ralpha Laurena, niechcący przywróciła modę na róż. Nagrany przez nią singiel z piosenką Smokeya Robinsona „Cruisin’” wszedł na szczyty światowych list przebojów, sięgając w Australii trzeciego miejsca, kawałek „Bette Davis Eyes” – drugiego.

Lubiła przygody nie tylko miłosne i zawodowe. Z woreczkiem ryżu, paczką zapałek, szwajcarskim scyzorykiem, wędką i hamakiem zamieszkała na bezludnej wyspie, by opisać swoje przeżycia dla „Marie Claire”. „Jestem silniejsza i odważniejsza, niż sądziłam” – konstatowała bez fałszywej skromności.

Niestety, choć rok po „Zakochanym Szekspirze” zagrała w niezłym thrillerze „Utalentowany pan Ripley”, wkrótce odczuła na własnej skórze „oscarową klątwę”, w myśl której łatwiej zdobyć szczyt, niż się na nim utrzymać. Brała role ambitne („Sylvia”) i lekkie („Szkoła stewardes”), a choć bywała świetna i nawet w głupawym „Płytkim facecie” potrafiła stworzyć postać złożoną i wzruszającą, filmy nieodmiennie okazywały się niewypałami. Skomplikowało się ponadto życie prywatne gwiazdy. Afflecka zastąpił Chris Martin, wokalista brytyjskiego zespołu Coldplay. Poznali się na koncercie w Nowym Jorku, pobrali, gdy zaszła w ciążę, zamieszkali w Londynie. Pięć miesięcy później na świat przyszła ich córka Apple.

Świadoma dezintegracja

Niecodzienne imię wymyślił tata, a mama broniła decyzji w programie Oprah Winfrey: „Jabłka są słodkie, zdrowe i już w Biblii symbolizowały mądrość”. Zresztą na tle innych celebrytów rodzice wykazali daleko idący umiar. Co znaczy Jabłko wobec małej Wiktorii Kafki, córki Tommy’ego Lee Jonesa, czy Siedmiu Syriuszów, syna Erykah Badu?

Gwyneth Paltrow wychowała się w niezwykle stabilnej jak na środowisko filmowe, szczęśliwej rodzinie i w swoim związku starała się ten model powtórzyć. Bez reszty poświęciła się opiece nad niemowlakiem. „Jeszcze nigdy nie byłam tak zakochana – mówiła o macierzyństwie. – To uczucie nieporównywalne z żadnym innym, choć podszyte trwogą, bo dziecko jest nadzwyczaj bezbronne i delikatne, a poza tym wiesz, że kiedyś odejdzie, rozpocznie własne życie”.

Dwa lata po Apple urodziła syna. Dostał imię Moses, bo Chris śpiewał w przeboju o tym tytule, że poślubił najpiękniejszą kobietę świata, która otworzyła go emocjonalnie tak, jak przywódca Żydów – Morze Czerwone. Aktorka miała jeszcze mniej czasu na karierę, zwłaszcza że przeżyła ostre załamanie.

Gwyneth Paltrow przyznała się do problemów dopiero pięć lat później w wywiadzie dla „Good Housekeeping”: „Żyłam jak zombi. Nie potrafiłam wykrzesać z siebie żadnych pozytywnych emocji. Nie rozumiałam, dlaczego nie odczuwam podobnego uniesienia jak po urodzeniu Apple. Uznałam, że jestem wyrodną matką i potworem”. Sekret zdradziła, jak mówi, by uświadomić innym kobietom, że w ich reakcjach nie ma nic złego, a przygnębienie i czarne myśli mijają.

Chris nie pomógł, bo koncertował, związek powoli stawał się fikcją. Ostatecznie małżonkowie przeprowadzili serię poważnych rozmów w ramach tzw. świadomej dezintegracji (conscious uncoupling). Polega ona na tym, że zamiast tradycyjnie wygarnąć sobie pretensje i utwierdzić się w przekonaniu, że to my mamy rację, a partner jest wredny, wspólnie analizujemy przyczyny wygaśnięcia uczuć i próbujemy zrozumieć racje drugiej strony. Pogodzona z niemożnością pogodzenia się para wzięła rozwód w 2015 roku.

Aktorka miała już wtedy nowego przyjaciela, producenta Brada Falchuka, którego spotkała, występując gościnnie w serialu „Glee” i zdobywając przy okazji pierwszą nagrodę Emmy. Cichy ślub odbył się dopiero po czterech latach, we wrześniu 2018 roku. Gwyneth Paltrow odzyskała już status czołowej hollywoodzkiej gwiazdy za sprawą trzech kasowych hitów z serii „Iron Man” oraz innych osadzonych w uniwersum Marvela adaptacji komiksów („Avengers”, „Spider-Man”). Przy czym rolę Pepper Potts trudno uznać za komiksową. Krytycy porównywali chemię między Paltrow a Robertem Downeyem Jr. do ekranowych flirtów tak legendarnych par, jak Humphrey Bogart i Lauren Bacall czy Spencer Tracy i Katharine Hepburn.

Gwyneth Paltrow włącza się w wiele akcji charytatywnych. (Fot. BEW) Gwyneth Paltrow włącza się w wiele akcji charytatywnych. (Fot. BEW)

Najpiękniejsza kobieta świata

O ile wszyscy zgadzają się, że Gwyneth Paltrow jest wybitną aktorką, o tyle jej pozafilmowe przedsięwzięcia nieustannie budzą kontrowersje. 15 lat temu gruchnęła plotka, że Martin ją bije, bo przyszła na nowojorską premierę filmu „Legenda telewizji” z posiniaczonymi plecami. Dopiero kilka dni później wyjaśniło się, że jest zwolenniczką stawiania baniek. Bynajmniej nie na przeziębienie, a w celu udrożniania wspomnianych kanałów qi. Kanały, idąc za przykładem Gwyneth Paltrow, czyszczą również Jennifer Aniston, Lena Dunham, Victoria Beckham i olimpijczyk Michael Phelps.

Lekarze w Stanach alarmują, że propagowana przez nią „alternatywna medycyna” ma tyle wspólnego z bezprzymiotnikową, co alchemia z chemią, i w najlepszym wypadku kończy się stratą pieniędzy. Ale z drugiej strony – to chyba lepiej, że dzisiejsi fani naśladują sławy, stawiając sobie bańki czy medytując, niż biorąc narkotyki jak w dekadach słusznie minionych. Z kolei Paltrow pierwsza zorientowała się, że na odwiecznej potrzebie papugowania idoli, którą wykorzystywały wcześniej m.in. firmy odzieżowe, kosmetyczne i sportowe, da się zbudować własny biznes.

Ma wierne grono klientek, których nie rusza krytyka. Przeciwnie – jak stwierdziła w wywiadzie dla „New York Timesa” – „hejterzy tylko wzmacniają przywiązanie do marki”. A dziennikarze, którzy przychodzą na wywiad z zamiarem zdemaskowania ściemy, przekonują się, że aktorka sprzedaje model życia, któremu naprawdę hołduje. Mało tego, odpowiadając na pytania, sącząc whisky i dbając o szklankę gościa, potrafi jednocześnie ugotować pyszny obiad.

Bezinteresownie pomaga dzieciom z ubogich rodzin, działając na rzecz organizacji Save the Children i Robin Hood Foundation. Popularyzuje masowe szczepienia przeciw zapaleniu płuc, które zabija rocznie 1,6 miliona maluchów poniżej piątego roku życia – więcej niż AIDS, malaria i odra razem wzięte.

Gorąco kibicowała Barackowi Obamie, zorganizowała mu w swojej leżącej między Bel Air a Beverly Hills posiadłości zbiórkę pieniędzy na kampanię wyborczą demokratów, gdy gwiazda prezydenta mocno przybladła. Nawet ultraliberalni sąsiedzi aktorki nie byli zachwyceni wizytą. Narzekali, że policja zakłóca spokój dzielnicy. Ona jednak pozostała nieugięta. Teraz wspiera pierwszego geja ubiegającego się o prezydencką nominację Pete’a Buttigiega.

Sześć lat temu magazyn „People” uznał ją za najpiękniejszą kobietę świata, co niejako rehabilitowało nadszarpnięty poczynaniami Goopa wizerunek, bo w dzisiejszych czasach uroda nie wystarcza, żeby być piękną. Trzeba jeszcze – jak ujął to naczelny pisma – „świetnie radzić sobie jako żona i matka, umiejętnie łączyć pracę z obowiązkami rodzinnymi, zdrowo się odżywiać i wyglądać”.

Już w roku 1998 podczas wywiadu z Davidem Lettermanem Gwyneth Paltrow sygnalizowała, że Harvey Weinstein napastuje młode aktorki. Spytana, czy dostała angaż w zamian za uległość, odparła: „Absolutnie nie!”. 19 lat później jako jedna z pierwszych udzieliła konkretnych informacji dziennikarzom „New York Timesa”, którzy doprowadzili do upadku producenta i powstania ruchu #MeToo.

„Chciał, żebym zrobiła mu masaż – wspominała. – Byłam jeszcze dzieckiem, przerażenie dosłownie wmurowało mnie w podłogę”. O incydencie opowiedziała Pittowi, a ten poszedł do Weinsteina i ostrzegł, że następnym razem dostanie po mordzie.

Gwyneth Paltrow naraża się na ataki żądnych krwi tabloidów, bo jest sobą. Mówi to, co myśli, zamiast powtarzać formułki opracowane przez PR-owców. Choć niewątpliwie ma lekkiego świra na punkcie zdrowia, higieny i dobrostanu, w zasadzie można uznać, że to świr pozytywny.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze