Starożytni Grecy używali dwóch określeń, aby nazwać miłość: eros – miłość namiętna, kojarzona z pożądaniem, bólem, dramatem, lękiem, tajemnicą i agape – miłość jako przymierze dwóch zaangażowanych, troszczących się o siebie przyjaciół, której towarzyszą uczucia szczęścia, bezpieczeństwa i spokoju.
Uświadomienie sobie różnicy, pomaga nam zrozumieć trudności i rozterki , jakie przeżywamy, pragnąc jednocześnie obu tych „miłości”, w dodatku z tą samą osobą. Kobiety, które kochają za bardzo, często nazywają miłością uczucia namiętności, dreszczu pożądania - stany, które towarzyszą nam podczas płomiennego romansu. Budują swoje relacje z prawdziwą „pasją”. Słowo to oznacza jednak „cierpienie” i nie może być podstawą do budowania trwałego związku opartego na prawdziwej bliskości.
Miłość a pragnienie miłości
„<Miłość> to pokarm, a <pragnienie miłości> to głód. Głodny, kupuje byle co.” – ten cytat, zaczerpnięty z literatury poświęconej uzależnieniu od miłości, w pełni oddaje mechanizm problemu.
Ów „głód miłości” ma swoje korzenie w przeszłości, w sposobie wychowania w konkretnych warunkach i w konkretnej rodzinie.
Jeśli:
- pociągają cię mężczyźni niedostępni, „trudni”;
- wplątujesz się w skomplikowane związki, kochasz i cierpisz jednocześnie;
- nie podobają ci się mężczyźni zrównoważeni, spolegliwi, mili, wyraźnie tobą zainteresowani, uważasz ich wręcz za nudziarzy;
- musisz walczyć, zdobywać, być wojowniczką i opiekunką zarazem, jednocześnie odczuwasz stały lęk przed opuszczeniem
to prawdopodobnie nie przywykłaś do wzajemności uczuć, oceniasz samą siebie niezwykle nisko.
Nie wierzysz, że zasługujesz na szczęście, radość,
poczucie bezpieczeństwa; sądzisz, że na wszystko co dobre, powinnaś zapracować. Uważasz też, że wina i odpowiedzialność dotyczą tylko ciebie. Możesz również mieć skłonność do
popadania w depresję. Aby jej uniknąć, fundujesz sobie kolejne nowe przeżycia. Stale kontrolujesz i sprawdzasz, masz ogromną potrzebę panowania nad sytuacją i związkiem. W twojej świadomości prawdopodobnie tłumaczysz to zachowanie chęcią bycia pomocni opiekuńczą.
„Tam i wtedy”, a „tu i teraz”
Kiedy nasze doświadczenia z przeszłości są niezwykle trudne, wzrastaliśmy bez należytej troski, wsparcia i opieki ze strony naszych opiekunów, a nasze potrzeby emocjonalne nie były zaspokajane - może pojawić się w nas podświadoma skłonność do powtarzania analogicznych sytuacji w dorosłym życiu. Pierwszym krokiem w procesie uzdrowienia jest zatrzymanie się na chwilę i uświadomienie sobie problemu „kochania za bardzo”.
Tekst na podstawie książki Norwood Robin „Kobiety, które kochają za bardzo”.
Autorka prowadzi grupę wsparcia dla kobiet „kochających za bardzo”. Więcej informacji Więcej informacji