1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zwierciadło
  4. >
  5. Rodzinna Europa

Rodzinna Europa

Wesela i pogrzeby, zdrady i krwawe zemsty, Niemcy, Sowieci i partyzanci, „okropności wojny” i zaplątani w nie ludzie ze wsi na polsko-białoruskim pograniczu. Wszystko na obrazach Aleksandry Czerniawskiej wydarzyło się naprawdę, a w każdym razie tak jest dziś pamiętane. Autorka jest bowiem zafascynowana tworzeniem subiektywnych obrazów historii.

 

Dżiga Wiertow był bardzo młody, kiedy w latach 20. XX wieku rewolucjonizował kino. Idea rewolucji była mu bliska; Wiertow liczył na to, że przy okazji budowania przez bolszewików nowego, wspaniałego świata uda mu się zbudować zupełnie nowe kino. W odróżnieniu od zamiarów komunistów projekt filmowca w znacznym stopniu się powiódł. Dżiga Wiertow, spiritus movens awangardowej grupy Kino-Oko i mózg radykalnego pisma „Kinoprawda”, stał się jedną z kluczowych postaci w historii filmu. Wiertow z pełnym przekonaniem oddawał swój talent w służbę sowieckiej propagandy, ale bardziej od polityki pasjonowało go poszukiwanie języka, który adekwatnie opisywałby ruch, postęp, epokę przemysłową, dynamikę wielkiego miasta. Takie filmy Wiertowa jak „Kino-Oko” (1924) czy „Człowiek z kamerą” (1929) były manifestacjami nowego myślenia o kinie; skutki działalności radzieckiego awangardzisty oglądamy na ekranach do dziś.

Awangarda z Podlasia

Mało kto pamięta jednak, że Wiertow urodził się i wychował w Białymstoku. W mieście nie ma śladu po genialnym filmowcu. Aleksandrę Czerniawską interesują tego rodzaju obszary (nie)pamięci i możliwości artystycznej reinterpretacji historii. Jednym z projektów artystki jest pomnik Wiertowa dla Białegostoku. Rzeźba materializuje w przestrzeni słynny kadr z filmu „Człowiek z kamerą” – soczewkę obiektywu kamery filmowej, która jest jednocześnie ludzkim okiem.

W projekcie pomnika Dżigi Wiertowa chodzi o upamiętnienie sławnego człowieka, ale jeszcze bardziej o osobiste odniesienie do historii. Więcej, o wzięcie udziału w jej konstruowaniu – w tym wypadku poprzez wprowadzenie do kojarzonej z przywiązaniem do tradycji i konserwatyzmem spuścizny Podlasia tropu prowadzącego do idei awangardy, bezkompromisowego wizjonerstwa. Czerniawska, która sama pochodzi z Białostocczyzny, pracuje tu na zbiorowej świadomości swojej „małej ojczyzny” – krainy pogranicza, w której kwestie tożsamości są wyjątkowo skomplikowane i delikatne. Na Podlasiu rozgrywa się także dyplomowy cykl obrazów „We wsi”; malarski projekt, który jest jedną z najciekawszych manifestacji rosnącego zainteresowania młodych artystów problemami obrazowania historii i rewizji przeszłości.

Żywi z umarłymi

„Zabicie Stefana”„We wsi” cofamy się o kilkadziesiąt lat. Jesteśmy na Podlasiu, trwa wojna. Pomiędzy chatami ludzi, którzy na pytanie, czy są Polakami, czy Białorusinami, woleli zwykle odpowiadać, że są po prostu miejscowi, rozgrywają się dramatyczne wypadki. Ktoś szepcze niemieckiemu żołnierzowi do ucha donos, ktoś mści się na zdrajcy, we wsi padają strzały, leje się krew.

Walczący z nadciągającą komunistyczną władzą partyzanci czają się po lasach, ale ich ofiarami nie zawsze padają ci, co trzeba. Na jednym z obrazów widzimy grupę odświętnie ubranych ludzi i młodą parę upozowaną do weselnej fotografii. Na innym młody mężczyzna, ofiara tragicznych wojennych porachunków, leży w trumnie. Częścią cyklu Czerniawskiej są portrety, które wyglądają jak te z rodzinnego albumu i zarazem jak galeria portretów trumiennych. Bywa, że wizerunki przedstawiające zmarłych artystka kładzie bezpośrednio na podłodze galerii, jakby przygotowywała obrazy ludzi, których przecież dawno nie ma, do jeszcze jednego pogrzebu, tym razem rozgrywającego się na granicy pamięci i imaginacji.

Nowa postać powieści

Obrazy Czerniawskiej na pierwszy rzut oka wyglądają jak malarstwo naiwne. To poszlaka świadomie podsunięta widzowi przez malarkę. Cykl „We wsi” oparty jest na rodzinnym przekazie i opowieściach zasłyszanych od dziadka. Czerniawską zajmuje nie tyle to, co się zdarzyło, ile to, w jaki sposób wydarzenia zostały zapamiętane i opowiedziane; jej obrazy mają korzenie w słowach. Aby namalować to, co zapamiętane, artystka buduje specyficzną malarską przestrzeń. Na jej obrazach człowiek może być większy od domu, jeżeli jest od niego ważniejszy, a ta sama postać może pojawić się na jednym płótnie kilkakrotnie, przedstawiona za każdym razem w innym momencie opowieści. Przestrzeń obrazu staje się zarazem przestrzenią czasu, wydarzenia mają miejsce jednocześnie na tej samej symbolicznej płaszczyźnie. Podobnie zbudowane jest często malarstwo naiwne, ale również religijna sztuka średniowieczna.

Naiwność malarstwa Czerniawskiej okazuje się zresztą pozorna. Szukając języka do przedstawienia powierzonych jej opowieści, artystka podąża kilkoma ścieżkami inspiracji, które zbiegają się w bardzo ciekawą, oryginalną formułę. Odwołuje się do dosadnej, mocnej figuracji Andrzeja Wróblewskiego – artysty, który jako bardzo młody człowiek pod koniec lat 40. XX w. stworzył obraz wojennej traumy, bodaj najbardziej poruszający w polskiej sztuce nowoczesnej.

FurmaniZ drugiej strony Czerniawska czerpie z tradycji prawosławnej, wykorzystuje sposoby obrazowania używane we wschodnim malarstwie religijnym, w ikonach – ale także estetykę starych rodzinnych fotografii. Narracja przenosi się z płótna na płótno; każda kolejna praca z cyklu „We wsi” rozszerza obraz zapamiętanych zdarzeń; do opowieści można wciąż dokładać nowe szczegóły, wątki, opowiadać wciąż od nowa, za każdym razem inaczej.

Każdą twórczość można w pewnym sensie widzieć jako autoportret autora, i tak jest również ze sztuką Aleksandry Czerniawskiej, choć w jej pracach na próżno będziemy szukać wizerunku własnego malarki. W tym wypadku szkic do autoportretu obejmuje znacznie więcej niż wizerunek, wybiega daleko w przeszłość, jest próbą rozpoznania własnej tożsamości. W tym zamierzeniu mieści się potrzeba zakorzenienia w wielokulturowości podlaskiego pogranicza, w znacznym stopniu wymazanej i zamaskowanej. Mieści się także osobisty wymiar historii wyłaniający się z rodzinnych legend i apostoł nowoczesności Dżiga Wiertow, białostoczanin urodzony na styku żydowskiej, polskiej, białoruskiej i rosyjskiej rzeczywistości.

Prawo do posiadania prywatnej historii, której skala i treść mogą tak bardzo odbiegać od zhomogenizowanej, oficjalnej narracji, Aleksandra Czerniawska realizuje poprzez sztukę pozwalającą scalić w przestrzeni dzieła wymiar indywidualny i zbiorowy, teraźniejszość, przeszłość i pamięć.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze