1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Felietony

Oczyma ojczyma: sprawa XXVI

Maciej Stuhr (Fot. Krzysztof Opaliński)
Maciej Stuhr (Fot. Krzysztof Opaliński)
Kilka dni temu Twój brak Tadzik zdmuchnął sześć świeczek na swoim urodzinowym torcie. A to niechybnie oznacza, że dokładnie sześć lat temu zacząłem pisać felietony dla swoich dzieci. 24 dla Tadzika, 24 dla Matyldy i oto po raz 24. Dla Ciebie, Stasiu.

A zatem na naszej rodzinnej osi czasu Tadek nie jest już bobasem, tylko minidżentelmenem, Matylda nie ma 16, tylko 22 lata, a Ty z pięciostałeś się nastolatkiem. Właściwie tylko ja mam wciąż czterdzieści parę i wciąż z zachwytem i zaciekawieniem przyglądam się, jak się zmieniacie, rośniecie, dojrzewacie. Rozczulacie mnie, śmieszycie, oczywiście wkurzacie, denerwujecie i nieustannie wzbudzacie nadzieję. Tatuś malucha, ojciec dorosłej kobiety, ojczym… Trzy wymiary ojcostwa. Każdy z nich trochę inny, każdy wyjątkowy i niepowtarzalny. Kiedy mój znajomy brał kredyt mieszkaniowy te sześć lat temu, jego doradca zachwalał ofertę i uspokajał, ponieważ wszystko miało być oparte na WIBORZE. A WIBOR to jest coś tak fantastycznego, że tylko jakaś wojna albo pandemia mogłyby nim zachwiać. No cóż… Świat wokół nas się zmienia. Czasem nie do poznania i nie do przewidzenia. A my musimy każdego dnia dokonywać jakichś wyborów, czy innych wiborów, licząc na to, że wyjdą nam one na dobre. Pół biedy, jeśli w grę wchodzi coś tak banalnego jak pieniądze. Ale ludzkie życie?!

Nie wiem, czy świat jest dziś lepszy niż sześć lat temu. Na pewno jest inny. Czasem się boję, że trochę gorszy, ale może to tylko oznaka mojego starzenia się. Nadzieja, o której wspomniałem, to marzenie, że będziecie ten świat zmieniać. Że będziecie pełni aspiracji na lepsze jutro i nie pozostaniecie obojętni na los tych, którzy potrzebują pomocy. Bo kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat.

Kiedy idę do teatru albo na plan filmowy, to dobrze wiem, jak zagrać dobrego ojca czy wspaniałego syna. Moja zawodowa wyobraźnia połączona z warsztatem aktorskim podsuwa mi od razu gotowe rozwiązania. Idę, gram, a na koniec dostaję brawa. I jeszcze mi za to płacą! Ech! Cudowny mam zawód, doprawdy! A potem przychodzę do domu i w sztuce życia czuję się często kompletnie bezradny. Trema podobna, odpowiedzialność jeszcze większa, pieniądze, jeśli płyną, to w drugą stronę, a oklasków coś nie słychać. Niełatwa to rola. W filmie jak coś nie wyjdzie, to można zawsze zrobić dubla, a tu? Ale kiedy na koniec dnia widzę umorusane, śmiejące się gęby, to Oscar goes to Maciej Stuhr.

Drodzy Czytelnicy! Mam nadzieję, że wybaczyliście mi te 72 przypadki prywaty roztrząsane na szacownych łamach naszego pisma. Pozwoliłem sobie na ten wieloletni eksces w nadziei, że przejrzycie się czasem w tych historiach i przemyśleniach. Jak to w „Zwierciadle”! Każdy z Was był dzieckiem, wielu doświadcza lub doświadczy tej niezwykłej przygody rodzicielstwa. Zresztą… Gdyby z literatury wyrzucić słowa: „syn”, „ojciec”, „córka” czy „matka”, zostałyby chyba tylko książki kucharskie. I to nie wszystkie.

Gdy spotyka się jakiekolwiek grono ludzi, to ci, którzy są rodzicami, zawsze wyczują się wzajemnie z jakąś nadprzyrodzoną zdolnością; i już po paru chwilach mogą gadać godzinami niemal wyłącznie o dzieciach. Swoją drogą te seanse domowych filmików i zdjęć z piaskownicy muszą być nie lada katorgą lub dowodem na aberrację świata dla wszystkich bezdzietnych! Bardzo Was za to, w imieniu rodziców, przepraszam. Ale cóż, musimy trzymać się razem. Bo to nie są łatwe sprawy! Kocham Was, drodzy Czytelnicy, i kocham Was, dzieciaki!

Maciej Stuhr, aktor. Wszechstronny. Gra, jak nie pisze. Pisze, jak nie gra.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze