1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Felietony
  4. >
  5. A co z ojcami? Sonia Kisza, autorka profilu @histeria.sztuki, szuka ojców na obrazach wybitnych malarzy

A co z ojcami? Sonia Kisza, autorka profilu @histeria.sztuki, szuka ojców na obrazach wybitnych malarzy

Sonia Kisza autorka książki „Histeria sztuki”, wyd. Znak (Fot. Małgorzata Zadroga)
Sonia Kisza autorka książki „Histeria sztuki”, wyd. Znak (Fot. Małgorzata Zadroga)
Co roku przychodzi do mnie, popularyzatorki sztuki, pytanie: gdzie w malarstwie są dobrzy tatowie?

Zwykle – po latach studiów i pracy – wystarczy, że ktoś przywoła jakiś temat, a obrazy z nim związane od razu widzę przed oczami. Inaczej w tym przypadku. Okazuje się, że w europejskim kanonie dobrych ojców jest ich po prostu bardzo mało. Właściwie nie tylko w sztukach wizualnych, ale w ogóle w kulturze.

Na przykład pierwszym, najważniejszym i tym samym kluczowym dla naszego judeochrześcijańskiego świata ojcem jest Bóg. Jahwe stworzył człowieka, zamknął go w rajskim ogrodzie, dał zakaz jedzenia owocu z Drzewa Poznania Dobra i Zła, a za jego złamanie swoje dzieci wygnał, przeklął i sprowadził śmierć na cały gatunek ludzki... I tak karał nas przez cały Stary Testament – zsyłał kataklizmy, testował, sprawdzał, zabijał. W Nowym Testamencie nie nadrobił – posłał swojego syna na męczeńską śmierć, żeby zmyć winę za nieposłuszeństwo tej dwójki z raju. I miał to być dowód miłości... Nieobecny i przemocowy. Oto ojciec z najważniejszej książki naszego kawałka świata.

Obrazów kobiet z dziećmi jest za to co niemiara, głównie za sprawą Madonn z dzieciątkiem Jezus, choć takie mamowe przedstawienia wraz z rozwojem malarstwa rodzajowego przestały być stricte związane z religią. Mamy setki tysięcy, a może miliony portretów matczynej miłości. Pewnie niektórzy chcieliby tłumaczyć tę niesprawiedliwość biologią – macierzyństwo jest przecież najbardziej naturalną rzeczą świata. A tacierzyństwo nie?!

Rarytasem są więc portrety ojców z dziećmi, a już prawdziwą ucztą te namalowane przez ich żony. Jednym z takich przepięknych przykładów są portrety pędzla Berthe Morisot, na których uwieczniła swojego męża (Eugène’a Maneta) z ich córką.

Tu trzeba podkreślić ewenement tych przedstawień – zarówno pod względem tematu, jak i płci twórczyni. Malarki i rzeźbiarki niemal w całej Europie do końca XIX wieku nie miały prawa uczestniczyć w kluczowych zajęciach artystycznych – były praktycznie pozbawiane możliwości kształcenia. Jako kobiety były też ograniczane w wyborze tematów malarskich. Nie bez powodu artystki skupiały się na przedstawieniach scen z życia, portretach dziecięcych czy portretach innych kobiet – do tych motywów miały po prostu dostęp i nie narażały ich one na skandal obyczajowy.

Przez lata – nie w wyniku „rzetelnej krytyki”, ale systemowego seksizmu – prace kobiet były marginalizowane, traktowane po macoszemu (cóż za językowa niesprawiedliwość wobec macoch!), jako sztuka gorsza, niższa i mniej znacząca – „kobieca”. Ot widoczki, kwiaty i dzieci. A jednak... Dziś widzimy ogromną wartość w dziełach artystek – wartość unikalnego (bo niemęskiego) spojrzenia na rzeczywistość. Takiego taty jak tata z portretu „Eugène Manet z córką w Bougival” nie powstydzilibyśmy się współcześnie.

Obraz ojca troskliwego i cierpliwego dopiero zaczyna się w kulturze kształtować. Przez tysiące lat budowaliśmy społeczeństwa oparte na głodzie ojcowskiej miłości – na przemocowych, nieobecnych, biblijnych czy mitologicznych tatach, którzy często zamiast kochać swoje dzieci, rywalizowali z nimi lub je tresowali. Tatowie millenialsi dokonują zmiany w tym obszarze – są w ich życiu obecni bardziej niż którekolwiek z poprzednich pokoleń.

Zaczęliśmy społecznie doceniać rolę ojca w wychowaniu, dając mężczyznom pole, na którym mogą się realizować i rozwijać – do tej pory zarezerwowane dla kobiet i tym samym nietraktowane tak poważnie jak kariera zawodowa. Wiemy, że wychowywanie dzieci w domu pełnym miłości wymaga odpowiedzialności, szacunku, empatii, elastyczności, umiejętności negocjacji i odkładania na bok swojego ego. Dzięki takiemu spojrzeniu na rodzicielstwo możemy zobaczyć w nim nie tylko obowiązek, ale też przywilej i przestrzeń do procesu rozwoju osobistego i społecznego.

Zaangażowanie mężczyzn w wychowywanie dzieci – nie tylko zaspokajanie potrzeb ekonomicznych, ale przede wszystkim tych emocjonalnych – ma potencjał, żeby zmienić świat. Kształtowanie uczuciowości, męskiej podatności na zranienie – to czynniki, które mogą zmniejszyć skalę męskiej przemocy, doprowadzić do upadku relacji opartych na dominacji, wyrównać pozycję mężczyzn i kobiet, a spoglądając na to z szerszej perspektywy – skruszyć system patriarchalny. I do tego wraz z Berthą Morisot zachęcamy.

Do tworzenia i szukania obrazów czułych dla tatów – tak w sztuce, jak i w życiu.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze