1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania

Céline Dion: „Może myślisz, że twój świat się kończy, ale tak nie jest”

Céline Dion w 2017 roku (Fot. Dave J Hogan/Dave J Hogan/Getty Images)
Céline Dion w 2017 roku (Fot. Dave J Hogan/Dave J Hogan/Getty Images)
Od druzgocącej wiadomości na temat stanu zdrowia Céline Dion minęło już ponad pół roku. Ta wiadomość wstrząsnęła jej fanami, wielu osobom nadal trudno w to uwierzyć. Jak czuje się Céline Dion? I czy po tym, jak oficjalnie przyznała, że poważnie choruje, jest nadzieja na poprawę i powrót na scenę?

Cytat z tytułu pochodzi z piosenki Céline Dion „Love again”.

5 lipca 2019 roku. Dopiero co zapadł zmrok i nawet przepastny Hyde Park, ze swoimi 150 hektarami powierzchni odczuwa skutki jej koncertu. Céline Dion w kanarkowo żółtej sukni – czwartej już kreacji tego wieczoru licząc szafirowe spodium z wielkimi bufami, zwiewną suknię zieloną i wariacki cekinowy kombinezon różowo-czerwony – śpiewa na pożegnanie nie swoją piosenkę, a cover przeboju Johna Lennona „Imagine” i schodzi ze sceny, natomiast rozchodząca się publiczność – ponad 70 tysięcy osób – w niemal jednej chwili zalewa tę część Londynu. Chodniki nie są w stanie pomieścić takiego tłumu, kolumny ludzi zajmują część jezdni, autobusy i samochody próbują je omijać, zaczynają tworzyć się korki. Interes wyczuli rikszarze (oświetlane dyskotekowymi światłami riksze z zainstalowanymi głośnikami i obitymi pluszem siedzeniami to w Londynie turystyczny hit), którzy wabią klientów puszczając na cały regulator przeboje Dion. I bez tego cała ulica wykrzykuje słowa jej piosenek. Atmosfera jest podniosła, ludzie są jej stęsknieni, dawno jej w Europie nie było.

Chwilę później ogłoszono wspaniałe dla fanów wieści. Oto Céline Dion przez cały kolejny rok będzie w trasie – po koncertach w Ameryce Północnej objedzie Europę. O skali i intensywności tego przedsięwzięcia świadczyły aż dwa koncerty zaplanowane w Polsce: w Łodzi i Krakowie. Nikt wtedy jeszcze nie wiedział, jaki będzie dalszy ciąg tej historii. Że wkrótce cały świat zatrzyma się z powodu pandemii. Ani że, kiedy lockdowny i obostrzenia wreszcie się skończą, Céline Dion wyda dramatyczne oświadczenie, stawiające pod znakiem zapytania jej dalszą karierę.

Polecamy album: Céline Dion, „Courage”, Sony Music Polecamy album: Céline Dion, „Courage”, Sony Music

Końcówka 2022 roku. Gwiazda przyznaje publicznie, że zdiagnozowano u niej zespół sztywności uogólnionej, znany też jako zespół Moerscha-Woltmanna i zespół sztywnego człowieka – rzadką chorobę neurologiczną, której głównym symptomem jest zwiększone napięcie mięśni, a także ich skurcze, tak silne, że czasem zagrażające życiu.

Ta wiadomość wstrząsnęła nie tylko fanami, wielu osobom nadal trudno w to uwierzyć. W komentarzach w Internecie często powtarza się pytanie, czy to aby nie za wiele jak na jedną osobę? Czy Céline Dion nie dość się już wycierpiała?

To miał być nowy rozdział

Gigantyczny koncert w Londynie sprzed czterech lat – euforyczny zarówno jeśli chodzi o tłumy zgromadzone w Hyde Parku, jak i samą Dion, energiczną i energetyczną, chętnie i długo bisującą – miał być początkiem nowego rozdziału w jej życiu. Artystka chwilę wcześniej skończyła tzw. rezydencję w Las Vegas. 16 lat, w czasie których była związana z miastem kasyn kontraktem. Kontrakt w Las Vegas był eksperymentem, posunięciem, które z początku uważano w branży muzycznej za szaleństwo. Tymczasem ta, faktycznie ryzykowna decyzja, okazała się pod względem biznesowym strzałem w dziesiątkę. A przy okazji całkowicie zmieniła postrzeganie sceny muzycznej w Las Vegas. Skończyły się skojarzenia z graniem do kotleta i emeryturą w stylu Elvisa, Sinatry czy Liberace. Z naciskiem na tego pierwszego i na tragiczny rozdział jego kariery, kiedy ociężały, chory i uzależniony Presley na scenie w Vegas był karykaturą samego siebie.

Długoletni kontrakt Dion ze sceną luksusowego hotelu i kasyna Caesars Palace, najdroższy jaki został podpisany w historii muzyki, nie miał w sobie nic z atmosfery schyłku ani emerytury. Specjalnie dla artystki wybudowano gigantyczne Colloseum, muzyczny teatr w stylu rzymskim (czy raczej bardzo w stylu Vegas) na 4 tysiące miejsc, a misternie wyreżyserowane show Céline rozmachem nie ustępowały wielkim koncertom plenerowym.

W czasie tych kilkunastu lat (z przerwami na promocję kolejnych płyt i związanymi z nią światowymi tournée) artystka dała w Colloseum w sumie grubo ponad 1000 show dla 4 i pół miliona osób, zarabiając pół miliona dolarów za każdy wieczór. Ten niewyobrażalny dla zwykłego śmiertelnika finansowy sukces i frekwencja sprawiły, że w ślady Céline poszły inne pierwszoligowe gwiazdy. Z Eltonem Johnem, Cher, Mariah Carey, Jennifer Lopez czy Britney Spears włącznie. To Dion Vegas zawdzięcza nie tylko odmianę wizerunku, ale i na przykład 7 tysięcy miejsc pracy, jakie powstały, żeby cała ta koncertowa machina mogła sprawnie działać.

8 czerwca 2019 roku, dając kończący jej rezydencję występ, zwykle bardzo emocjonalna Céline, dokładnie tak jak sobie przyrzekła, prawie nie płakała. Na scenę zaprosiła ekipę i swoich trzech synów, a za nią, na ekranie wyświetlono jej czarno-białe wspólne zdjęcie ze zmarłym mężem. Kiedy René żył, zawsze siedział w sali Colosseum z tyłu, obok dźwiękowców. Na krześle za konsoletą, które po jego śmierci zostawiano, na znak pamięci, puste.

Skoro już mówimy o hazardzie

Jeśli sukces liczyć nie dochodami z występów, a ilością sprzedanych na całym świecie płyt, Dion w branży muzycznej (nadal jednak zdominowanej przez mężczyzn) ma paru konkurentów i tylko jedną konkurentkę – Madonnę. Młodsza od niej dokładnie o dekadę, w latach 90. w wyścigu o popularność przegrywała dosłownie o centymetry. Właśnie w latach 90., czegokolwiek Dion z Angelilem by się nie dotknęli, zamieniało się w złoto. Od piosenki nagranej do disneyowskiej bajki („Piękna i bestia” zaśpiewana razem z Peabo Brysonem) z 1991 roku, przez takie hity jak choćby „The Power of Love” (znany też jako „I'm Your Lady”), „Because You Loved Me”, francuskie „Pour que tu m'aimes encore”, aż do „My Heart Will Gone” ze wspomnianego „Titanica” z roku 1997.

Pod sam koniec dekady, u szczytu sławy, a zapewne tuż przed rozpoczęciem negocjacji w sprawie kontraktu z kasynem, Céline udzieliła wywiadu wiekowej Barbarze Walter, legendzie amerykańskiej telewizji, znanej z wnikliwości i bezwzględności (to ona przeprowadziła słynny wywiad z Moniką Lewinsky, który pogrążył Clintona). Walters odwiedziła Dion już nie w domu w Montrealu, ale w nowej posiadłości – na Florydzie, którą w czasie wywiadu dziennikarka, całkiem trafnie, nazwała „marmurowym pałacem”. Céline mówiła między innymi o stresie, marzeniu o dziecku i z wielkim entuzjazmem i nadzieją o tym, że przekroczyła trzydziestkę: „Jestem na tyle młoda, że mogę zaczynać od nowa i na tyle dojrzała, żeby nie czuć się [życiowo] głupia. To fantastyczny czas”. Parę tygodni później, jeszcze zanim materiał zmontowano i puszczono na antenie, u René zdiagnozowano raka gardła. O dziecko też musieli walczyć. Céline zaszła w ciążę z pomocą in-vitro, i w 2000 roku, kiedy urodziła pierwszego syna i dziesięć lat później, kiedy na świat przyszły bliźniaki.

Patrząc z tej perspektywy czasu, pobyt w Vegas (z początku planowany tylko na trzy lata) dawał im coś, co w showbiznesie, paradoksalnie właśnie wtedy, kiedy jesteś na samym szczycie, jest praktycznie nieosiągalne. Stałe miejsce pracy, przewidywalny grafik, czytaj: stabilizację dla rodziny z małym dzieckiem i z doświadczeniem walki z ciężką chorobą na koncie.

Choć wnikliwy obserwator dopatrzyłby się tu także innej zmiennej, wyłącznie po stronie René. We wspomnianym wywiadzie Barbara Walters zapytała Dion w charakterystycznym dla siebie stylu: „Czy twój mąż jest nałogowym hazardzistą?”, odnosząc się do plotek o uzależnieniu Angelila od pokera i black jacka.

Zresztą sam René się z tym nie krył. Oprócz zakładów w kasynie, brał hobbystycznie udział w zawodach pokerowych, a wypracowany system wygranych w black jacka podreperował ponoć nie raz budżet Dion i Angelila w czasach, kiedy jej kariera dopiero się rozwijała. Krążą legendy o tym, ile, już mieszkając w Vegas, potrafił przegrać, a ile wygrać w ciągu jednego wieczora.

A jednak w tamtej rozmowie z Walters 31-letnia Céline wykazała się, trzeba przyznać, w równym stopniu dyplomacją co niezłym refleksem, tak oto odpowiadając na zadane wprost pytanie:

„Oczywiście, że René jest hazardzistą. […] Kiedy miałam 12 lat zastawił własny dom, żebym mogła wydać swój pierwszy album. I jeśli mówimy o hazardzie, to prawdopodobnie najwyższa stawka, o jaką zagraliśmy”.

Ona i on

To chyba najbardziej znany wątek z życia Céline. Punkt zwrotny, kiedy to nieśmiała 12-letnia dziewczynka o kruczoczarnych włosach i oczach jak węgielki pojawia się w gabinecie znanego kanadyjskiego agenta muzycznego, starego wyjadacza René Angelila i doprowadza go genialnym wykonaniem piosenki do łez.

W rzeczywistości historia była bardziej zniuansowana. Do pożyczki na pierwszy album przyznaje się w nieautoryzowanej biografii Angelila jego dawny przyjaciel producent. A Céline miała już agenta, tyle że nie dość zdeterminowanego. Uważał, że miejsce 12-latki jest w szkole, nie na scenie. Angelila poprosił tylko o radę w sprawie swojej podopiecznej.

Kiedy René zdecydował, że zajmie się karierą Céline, miał 39 lat, a za sobą karierę muzyka. Był wokalistą popularnego we frankofońskiej Kanadzie w latach 60. boysbandu śpiewającego głównie francuskie covery amerykańskich przebojów. Po rozwiązaniu zespołu postanowił spróbować, znając branżę od kuchni, swoich sił jako agent. Z kilkoma sukcesami, ale też z bolesną porażką na koncie. Jedna ze znanych kanadyjskich piosenkarek rozstała się z nim w dość bezceremonialny sposób. W momencie, kiedy spotkał Céline, Angelil czuł się przegrany. Był zadłużony i rozgoryczony do tego stopnia, że rozważał odejście z zawodu. 12-latka z niesamowitym głosem była dostatecznym powodem, żeby znowu zaryzykować. Choć ponoć we własnym mniemaniu Angelil biorąc pod swoje skrzydła Céline redukował ryzyko porażki. Jego poprzednia podopieczna uciekła spod jego kurateli, bo się zakochała i nie było już dla niego, René, miejsca. Z kolei jego druga żona była piosenkarką, poznał ją w pracy, a kiedy zostali małżeństwem, zakończyła karierę. Céline miała w jego oczach te zaletę, że była dzieckiem, łatwym do ukształtowania, chłonnym. Konflikt uczuć, według René, nie wchodził tu w grę.

Życie pisze najdziwniejsze scenariusze, ale akurat ten nie był aż tak dziwny. Mówimy o dwojgu ludzi, którzy przebywali ze sobą niemal non stop i którzy mieli wspólne cele. A także podobne usposobienie, oboje dorobili się etykietki perfekcjonistów i pracoholików. Bo kiedy Céline zaproszona do programu popularnego brytyjskiego komika Jamesa Cordena mówi: „Fajnie, że udało nam się umówić, bo to mój jedyny dzień urlopu w roku”, to siła tego żartu tkwi także w tym, że całkiem mu blisko do prawdy.

Dorastała przy Angelilu. W międzyczasie rozpadło się jego drugie małżeństwo. W 1986 roku o Dion robi się na chwilę cicho, a kiedy wraca, jasne staje się, że nie jest już dziewczynką. Genialne wizerunkowe posunięcie René, który wyciszył na chwilę jej karierę, zatrudnił stylistów, a przede wszystkim dopilnował, żeby francuskojęzyczna Céline nauczyła się angielskiego. I wróciła już nie jako dziecięca, ale dorosła gwiazda.

Pożegnanie

Układ uczennica – mistrz dobiegał końca. W jednym z wywiadów Dion wspomina, że jej mama, która towarzyszyła im w trasach koncertowych do pełnoletności córki, kiedy dostrzegła, co się święci, przekonywała Céline, że nie powinna się wiązać z człowiekiem tyle starszym, który już dwa razy był żonaty. „To było tak silne [uczucie] – mówiła gwiazda w „Access Hollywood” – że w końcu cała moja rodzina też go pokochała”. Ci, którzy ich bliżej znali, potwierdzają, że fascynację Céline Reném widać było na pierwszy rzut oka.

Oboje twierdzili, że ich związek zaczął się w 1988 (kiedy ona miała 20 lat), tuż po wygranej Dion w Eurowizji, na której zbiegiem pewnych okoliczności reprezentowała Szwajcarię. Jakiś czas nie mówili oficjalnie o tym, co ich łączy. Za to ślub w 1994 roku w katedrze Notre Dame w Montrealu transmitowano w kanadyjskiej telewizji. Przepych, kilkumetrowy tren, wszędzie kamery. Można było pomyśleć, że Kanada ma swoją parę królewską.

Ich starszy syn przyszedł na świat w 2001 roku. Bliźniacy urodzili się dziewięć lat później, kiedy Dion miała 42 lata.

Aż do śmierci jej męża w styczniu 2016 roku (kiedy to Angélil przegrał drugą walkę z rakiem gardła) uchodzili z Reném za jedno z bardziej udanych i sympatycznych małżeństw w show-biznesie. Na pewno duża w tym zasługa Dion. W wywiadach zawsze mówiła o mężu z imponującą lojalnością i oddaniem, nie wstydziła się publicznie okazywać mu czułości.

Wymowne są też jej wypowiedzi po jego śmierci, które, jeśli je ze sobą zestawić, dobitnie świadczą, z czym musi się dzisiaj mierzyć. W jednym z wywiadów artystka odpowiada na przykład na pytanie, czy zdążyła się z nim pożegnać. Mówi, że w pewnym sensie tak. Że tego wieczoru miała do późna koncert i kiedy wróciła, nie chciała go już budzić. Ale jeszcze przed występem rozmawiali, a potem on wysłał jej SMS: „kocham cię”, a ona mu odpisała. Rano już nie żył. Tymczasem już w innej rozmowie, mimochodem, ale z każdym słowem coraz bardziej poruszona Céline mówiła, że usilnie próbuje się nie obwiniać, nie wyrzucać sobie, że jej mąż nie umarł w jej ramionach.

Kiedy René odszedł, media przyglądały się uważnie jej żałobie. Temu, jak Dion ją znosi. Nie była wylewna w tym temacie, dopiero po jakimś czasie z kilku jej pojedynczych wypowiedzi wyłonił się, kawałek po kawałku, obraz tego, jak wyglądała jej rzeczywistość przez kilka ostatnich lat ich małżeństwa, jak bardzo cierpiał jej mąż.

Coś jest ze mną nie tak?

Fenomen popularności Dion nie opiera się tylko na jej muzyce. Artystka zawsze miała niekwestionowaną zdolność do wzbudzania sympatii. Dziennikarze, którzy kiedykolwiek mieli z nią styczność, potwierdzają, że jest niezwykle zdyscyplinowana i nie ma humorów ani manier diwy.

Céline Dion w sukni Richarda Quinna podczas tygodnia mody w Londynie w 2019 roku(Fot. BEW Photo) Céline Dion w sukni Richarda Quinna podczas tygodnia mody w Londynie w 2019 roku(Fot. BEW Photo)
Céline Dion w kreacji Ronalda van der Kempa podczas paryskiego Tygodnia Mody w 2019 roku (Fot. BEW Photo) Céline Dion w kreacji Ronalda van der Kempa podczas paryskiego Tygodnia Mody w 2019 roku (Fot. BEW Photo)
Céline Dion w sukience z domu mody Schiaparelli (Fot. Getty Images) Céline Dion w sukience z domu mody Schiaparelli (Fot. Getty Images)

Od lat otwarcie wspiera środowiska LGBT+. Fakt, że ze swoim scenicznym stylem była inspiracją dla wielu drag queen, jest dla niej powodem do dumy. Jednego z młodszych synów nazwała Nelson na cześć Nelsona Mandeli, u którego gościła z mężem. Sieć obiegł też swego czasu kręcony komórką filmik z jednego z jej koncertów w Vegas, podczas którego pijana fanka wtargnęła na scenę. Kobieta pokłada się na dwa razy lżejszej od niej Dion, ta jednak odwołuje ochroniarzy, przytula kobietę, próbuje ją zagadać i uspokoić i pomaga odprowadzić kawałek w stronę kulis, po czym nie zapomina o ochroniarzach i na scenie dziękuję im za ich pracę.

Od początku swojej kariery Dion zjednywała sobie ludzi takimi gestami, ale i swoją historią sięgającą czasów, zanim zaczęła występować. Nie musiała niczego koloryzować, po prostu opowiadała, jak to była najmłodsza z 14 rodzeństwa, jak spali po kilka osób w jednym łóżku, a dzieciaki w szkole śmiały się z tego, że jest chudzielcem i okrutnie przezywali ją Canin Dion, od jej „psich” kłów.

Zęby udało się naprostować, ale co do chudości… Czasami próbowała się z niej tłumaczyć, a czasami wolała się wygłupiać („Moja figura? To z nią jest coś nie tak?!”). I naprawdę trudno było jej nie pokochać, oglądając na przykład rozmowę z nią o makijażu: „Dlaczego nie malujesz ust ciemnymi szminkami?”, chce wiedzieć dziennikarka. „No wiesz” – odpowiada z nutką rezygnacji w głosie Dion – „Bo moje wargi są…” po czym nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa po angielsku, zaczyna śpiewać: „One są… tylko w moim sercu i na zawsze tam pozostaną”, a zaraz potem dodaje z uśmiechem: „Ale za to mam oczy, i fajnie, że przynajmniej je mogę pomalować”.

Dziś, kiedy świat dowiedział się o jej chorobie, portale i tabloidy nagle taktownie umilkły, ale przez dekady zarabiały na artykułach wytykających gwieździe, że nie wygląda tak jak powinna. Nie mówiąc już o internetowych hejterach i ich bezlitosnych postach. Od czasu, kiedy Dion zaczęła być kojarzona z haute couture i coraz bardziej ekstrawaganckimi projektami, a jej stylizacje z tygodnia mody w Paryżu czy otwarcia MET Gali były masowo udostępniane w sieci, było chyba jeszcze gorzej. W centrum uwagi była oczywiście nie suknia, widowiskowe spodium czy oryginalne nakrycie głowy, tylko to, ile waży Céline Dion. Trudno zliczyć, ile razy zarzucano jej anoreksję, bulimię.

Co teraz?

Od druzgocącej wiadomości na temat jej stanu zdrowia minęło już ponad pół roku. Jeszcze przed wakacjami w maju Dion poinformowała o odwołaniu światowej trasy koncertowej, która miała trwać do października. W wiadomości do fanów na jej stronie internetowej pojawiły się takie słowa: „Ciężko pracuję, żeby odbudować siły […]”. A także: „Mimo że łamie mi to serce, najlepiej będzie, jeśli odwołamy wszystko teraz, dopóki rzeczywiście nie będę naprawdę gotowa, żeby wrócić na scenę. Chcę, żebyście wiedzieli, że się nie poddam… i że nie mogę się doczekać, kiedy znowu was zobaczę!”.

Tak się złożyło, że także w maju swoją kinową premierę miała komedia romantyczna „Miłość na nowo”, gdzie Dion wystąpiła i gdzie gra samą siebie. Dobrze było ją oglądać na ekranie, jej udział dodał filmowi wiele uroku, gwiazda nagrała również pięć nowych piosenek do ścieżki dźwiękowej tego filmu, w tym balladę „Love Again”.

Miesiące mijają, a wiele osób zadaje sobie pytanie, czy Céline Dion będzie można jeszcze oglądać na żywo na scenie. Nie znamy na to pytanie odpowiedzi. To, co wiadomo, to że w tej chwili nie ma skutecznego lekarstwa na zespół sztywności uogólnionej. Dostępne są tylko leki, które łagodzą objawy. Warto też dodać, że początkowe objawy są mało charakterystyczne: wrażliwość na bodźce, sztywność pleców. To dlatego zespół sztywnego człowieka często mylony jest w początkowej fazie ze stwardnieniem rozsianym lub chorobą Parkinsona.

Céline Dion (Fot. materiały prasowe) Céline Dion (Fot. materiały prasowe)
Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze