1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Festiwal Singera. Poleca szefowa działu kultury „Zwierciadła”

Gołda Tencer (fot. materiały organizatora)
Gołda Tencer (fot. materiały organizatora)
Zobacz galerię 4 Zdjęcia
Mimo że pandemia krzyżuje im plany – Izrael znowu zamknął granice, w związku z czym nie może do nas przyjechać część festiwalowych gości – organizatorzy Festiwal Kultury Żydowskiej „Warszawa Singera” nie mają zamiaru się poddawać.

Zdecydowali się na formułę hybrydową, co oznacza, że tegoroczna edycja będzie się odbywać od 22 do 30 sierpnia  i na żywo i online. Ze względu na zaostrzone normy sanitarne, koncerty i spektakle obejrzymy na małych warszawskich scenach klubowych, w Synagodze im. Nożyków, na Scenie Letniej Teatru Żydowskiego, w Teatrze Kwadrat. Ale też dzięki transmisjom w sieci, będzie je można oglądać na całym świecie.

A co w tym roku znalazło się w programie?

Choćby dawne piosenki we współczesnych interpretacjach, m.in. Jana Młynarskiego i grupy Combo. Podczas dobrze znanego festiwalowej publiczności inauguracyjnego koncertu kantoralnego wystąpi kantor Yoni Rose z Niemiec ze specjalnym udziałem online Yaakova Lemmera i Nachmana Turgemana.

</a> Kayah (fot. materiały organizatora) Kayah (fot. materiały organizatora)

Będzie sporo jazzu i muzyki klasycznej. Ale też projekt z pogranicza tych gatunków: litewskiego saksofonisty i kompozytora Liudasa Mockūnasa z „naszym” Mikołajem Trzaską. Usłyszymy laureata nagrody Grammy, pianisty i kompozytora Włodka Pawlika, a podczas Nocy Klezmerów nie zabraknie pieśni jidish. Z kolei na koncercie finałowym „Bez granic” wystąpi KAYAH i jej goście. Tradycyjnie warszawski Teatr Żydowski zaprezentuje swoje spektakle (tym razem m. in. „Szoszę Singera” w reżyserii Karoliny Kirsz, „PeKiN” Agaty Biziuk czy „Balkon Goldy” Marty Miłoszewskiej).

Nie zabraknie też cyklu spotkań – na żywo i online – z literatami i artystami, między innymi z Danutą Stenką i Zbigniewem Zamachowskim. Główny plener wydarzeń festiwalowych przenosi się w tym roku z Placu Grzybowskiego do Centrum Praskiego Koneser.

</a> Włodek Pawlik (fot. materiały organizatora) Włodek Pawlik (fot. materiały organizatora)

To tylko część z zaplanowanych wydarzeń. Tymczasem o idei całego festiwalu, tegorocznej edycji i wyzwaniach, jakie stanęły przed organizatorami mówi jego twórczyni i inicjatorka Gołda Tencer.

Żyjemy w czasie głębokich przemian. Dotychczasowa forma festiwalu chwilowo nie ma racji bytu. Czy trudno było podjąć decyzje o hybrydowej formie festiwalu online/ offline? Przyzwyczaiłam się do trudnych warunków, zarówno prowadząc Teatr Żydowski, którego siedziba przy placu Grzybowskim w Warszawie została zburzona i od kilku lat gramy dosłownie w całej Warszawie, jak i organizując Festiwal Warszawa Singera od siedemnastu lat. Zmieniały się warunki, zmieniały się okoliczności, a festiwal z roku na rok rósł w siłę, przyzwyczajając widzów do prawie dwustu wydarzeń każdego lata, stając się największym festiwalem kultury żydowskiej w Polsce, jednym z największych festiwali w ogóle. W samej Warszawie odbywa się już omal w każdej dzielnicy. Ale proszę pamiętać, że Festiwal Warszawa Singera ma swoje edycje także w innych miejscach związanych z literackim noblistą, Icchokiem Baszewisem Singerem – w Radzyminie, Leoncinie, Biłgoraju a nawet w Nowym Jorku. Logistyka nigdy nie była łatwa. Za to satysfakcja widzów nadzwyczajna. Ponieważ Teatr Żydowski w czasie pandemii dał ponad 50 wydarzeń w sieci, budując stały repertuar online, a miały one ponad 6 milionów wyświetleń, decyzja o zorganizowaniu Festiwalu Warszawa Singera w tej „hybrydowej” formie była łatwa. Po prostu była to jedyna możliwość, aby festiwal w ogóle się odbył. Połączenie tych form – stacjonarnej i wirtualnej w jakimś sensie jest nawet pobudzające, kreatywne, i dzisiaj myślę, że w przyszłości, w świecie po pandemii, jakikolwiek by nie był, Festiwal Warszawa Singera będzie miał swoje odsłony również w sieci.

Które wydarzenia tegorocznej edycji festiwalu poleciła by Pani szczególnie? Zawsze odpowiadam na to pytanie tak samo – wszystkie. Ponieważ precyzyjnie i z rozmysłem układamy program, tak aby każdy z widzów znalazł w nim coś dla siebie, a najlepiej wiele wydarzeń dla siebie, nie chciałabym wskazywać na jedne, a inne pomijać. Festiwal Warszawa Singera to teatr, muzyka, sztuki wizualne, literatura, nauka języka jidysz, obyczaje żydowskie a nawet topografia miasta, a więc bogactwo kultury żydowskiej klasycznej i współczesnej. Przede wszystkim jednak spotkanie, rozmowa, a więc dialog. Mam poczucie, że taki festiwal jak nasz pozwala zszywać, to co rozerwane, sklejać, co podzielone. Przede wszystkim jednak pozwala pamiętać. Całe życie poświęciłam żydowskiej pamięci. Tak naprawdę, moim tematem jest pamięć. Przełomem był rok 1968, w którym nie dało się nie myśleć o stracie. Byliśmy bardzo młodymi ludźmi, w naszych domach panowało milczenie, nie mieliśmy dziadków, cioć, wujków, a teraz zostaliśmy postawieni przed koniecznością wyjazdu. I cała moja klasa z liceum im. Pereca w Łodzi to zrobiła. Ja zostałam. Na zawsze już pozostałam z pamięcią bliskich, którzy zginęli w Holocauście, i pamięcią przyjaciół, których wyrzucono z Polski. Jestem szczęśliwa, że każdego roku coraz więcej z moich przyjaciół z emigracji marcowej przyjeżdża do Warszawy, bo Festiwal Warszawa Singera przywraca im poczucie, że znów jadą do siebie. Między innymi dla nich jest ten festiwal.

Jego misją jest kultywowanie tradycji żydowskich, ale często możemy usłyszeć nowe formy inspirowane kulturą żydowską. Czy jesteśmy świadkami powstawania nowej tożsamości kulturalnej? Singer pisał w jidysz. Kiedy go pytano, dlaczego pisze w umarłym języku, odpowiadał, że pisze w języku umarłych, nie w języku umarłym. Może to nie jest miejsce, aby opowiadać o tym, jakie zainteresowanie budzi nauka jidysz, jak wiele się dzieje, jak ten język jest żywy i jak się rozwija… To samo jest z kulturą żydowską. Ona jest żywa, energetyczna, kipiąca, aż się w niej gotuje, porywa młodych ludzi, niekoniecznie związanych z nią tożsamością. Kultura ta, czy inna, zawsze czerpie z życia. Ja bym nawet powiedziała, że jest jego treścią. Przecież w czasie pandemii bez kultury bylibyśmy samotni, zostawieni sobie. A tak mogliśmy czytać książki, słuchać muzyki, oglądać fantastyczne kino albo teatr online. To pokazało, że kultura jest ważna. Może nie zawsze dla polityków, ale na pewno jest esencją, nasiąkamy nią na każdym kroku, często nie zdając sobie z tego sprawy. Nie jestem socjologiem ani antropologiem, aby dobrze odpowiedzieć na to pytanie, ale w kulturze żydowskiej siedzę po uszy, i ma się znakomicie, bo ma coraz więcej odbiorców, i wiele ma jeszcze do powiedzenia, do przypomnienia, do zainspirowania.

Dlaczego akurat Singer? Singer jako patron festiwalu to strzał w dziesiątkę, nie ma co ukrywać. Skoro to festiwal kultury żydowskiej, i w dodatku festiwal warszawski, nie ma nikogo, kto byłby bardziej żydowski i warszawski od Singera. Ten wspaniały, porywający pisarz wyjeżdżając z Polski zabrał ze sobą tę Warszawę, którą znał najlepiej, swoje Nalewki, swoją Krochmalną, swój Kercelak. Zabrał je mówiące w jidysz, pachnące czulentem, nie zawsze święte, nie zawsze moralne, za to pełne uczuć, emocji, romansów, zdrad, miłości, lęków, marzeń. Do końca życia pisał o tej Warszawie, mieszkał w niej na kartach swoich opowiadań. Nawet nie bardzo chciał tu przyjechać. Bał się, że jego Warszawy już nie ma. Nie chciał, aby ktoś mu ją odebrał. Singer ale też jego brat i siostra byli wspaniałymi pisarzami. Nie ma edycji, abyśmy nie poświęcali im uwagi. Zaszczytem jest też przyjaźń z rodziną Singerów. Przyjeżdżał do nas jego syn, Izrael Zamir. Przyjeżdża wnuczka, Meirav Hen. Były jego prawnuki. Przyjeżdża też Hazel Karr, wnuczka Ester Kreitman, siostry Singera, pierwszej feministycznej pisarki jidysz.

Gdzie szuka Pani inspiracji? Zawsze w ludziach, z którymi los mnie spotyka w całym moim życiu. Wielu już nie ma, ale o wszystkich czule pamiętam. Często o nich myślę. Stoją za mną, albo obok mnie. Szukam inspiracji w młodych ludziach, którzy chcą u nas realizować swoje pomysły. Gdybym miała powiedzieć, co najczęściej robię, to – rozmawiam. W rozmowie jest źródło.

Warszawa Singera to jeden z nielicznych festiwali, który nie został odwołany ze względu na pandemię, czy kultura ma leczniczy wpływ na psychikę człowieka? Bez kultury nie ma żadnej przyszłości. Oczywiście, że ma leczniczy wpływ na psychikę. Wspaniale jest zanurzyć się we wciągającej lekturze, albo filmie. Wspaniale jest się zatrzymać, przeżyć coś słuchając muzyki. Kultura pomaga się skupić. A skupienie jest ważne, aby coś przemyśleć, nazwać. Czasem kultura daje nawet oczyszczenie, pewnie nie tak często, ale daje. Jest rozrywką i wzruszeniem. Jest przeżyciem i spotkaniem. Kultura daje tożsamość, kontekst, uczy empatii i czułości. Być może daje nam też jakąś świeżość i naiwność, że zawsze można coś zmienić.

Festiwal sięga po nowatorską formułę dostosowaną do nowego stylu życia, czy myśli Pani, że ma szanse zagościć na stałe? Tak, na pewno. Jestem o tym przekonana. Wspomniałam już, że kultura to mainstream. Nie możemy dać sobie wmówić, że jest inaczej. Festiwal jest nośnikiem tych treści, dzięki nowym technologiom ma szansę dotrzeć do innego, szerszego grona odbiorców, w wielu miejscach. Daje nam możliwość rozmowy o przeszłości, o świecie, który nas otacza, czasem boli, i o przyszłości, choć niewiadoma. Trzeba iść z duchem czasu, iść za nowymi propozycjami i technologią. Człowiek powinien być ciekawy świata, umieć się w nim odnaleźć. Jeszcze kilka lat temu wydawałoby się to wszystko literaturą. Jak to? Świat się zatrzyma? Tygodniami nie będziemy wychodzić z domu? Ale nauczyliśmy się z tym żyć. Bo o co tak naprawdę chodzi? O to, żeby ocalić piękno. Dobrze jest móc uratować fragment świata, nawet jeśli niewielki. I podać go drugiemu.

(Rozmowa pochodzi z materiałów organizatora).

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze