Oto kilka nowości wydawniczych, które polecamy waszej uwadze. Miłej lektury.
Tytułowa Sabrina przepada bez wieści w dziwnych okolicznościach, bo niemal na progu własnego domu. Jej zrozpaczony chłopak zatrzymuje się u znajomego ze szkolnych lat, Calvina, tak się składa, że pracownika Departamentu Obrony USA. A po jakimś czasie do sieci wycieka pewne nagranie. Wszyscy wiedzą, że nie powinni, ale chcą je obejrzeć. Zaczyna się istne szaleństwo, media są żądne wieści, a w Internecie roi się od teorii spiskowych.
Nick Drnaso „Sabrina”, przeł. Marceli Szpak, Kultura Gniewu.
Łatwo się w tych puzzlach pogubić, bo twórca powieści Amerykanin Nick Drnaso zręcznie je rozsypał, ukazując paradoksy: mamy dostęp do informacji, ale jest ich za dużo. Otaczają nas technologie, ale nie czujemy się od tego bezpieczniej. Kto wie, czy to nie jedna z ciekawszych książek opowiadających o współczesnym świecie.
Nick Drnaso „Sabrina”, przeł. Marceli Szpak, Kultura Gniewu. (Fot. materiały prasowe)
„W tradycji żydowskiej mówi się, że człowiek umiera dwa razy”: gdy przestaje mu bić serce i gdy się o nim zapomina. Dlatego nazwiska Żydów wykuwano w chodnikach. Simon Stranger w częściowo biograficznej książce wskrzesza pamięć o zmarłych, a siłą rzeczy też o kacie, norweskim agencie gestapo Henrym Oliverze Rinnanie, postaci autentycznej. Krewni jednej z ofiar zrządzeniem losu zamieszkali w jego willi. Mogła powstać powieść makabryczna, ale autor inaczej buduje napięcie: dociekając prawdy.
Simon Stranger „Leksykon światła i mroku”, przeł. Katarzyna Tunkiel, Wydawnictwo Literackie.
Niewielka, a wspaniała powieść młodej Norweżki. Jej bohaterki są siostrami, które odwiedzają latem rodzinne strony. Ida się nie „ustatkowała”, powiedzielibyśmy o niej: singielka. Marthe ma partnera, planują dziecko. I tylko dlatego świat inaczej je traktuje. Czy „życie zaczyna się po czterdziestce”? Co jest szczęściem, a co udręką: związek czy samotność? Jaki jest w ogóle sens takiej licytacji? Szczególnie polecam tę książkę tym, którzy choćby raz padli ofiarą tzw. społecznych oczekiwań.
Marie Aubert „Dorośli”, przeł. Karolina Drozdowska, Wydawnictwo Pauza.
Ślązacy mawiają, że „jaka matka, taka cera – od jednego Lucypera”. Lucyper kojarzy się słusznie ze złym duchem, a samo porzekadło oznacza, że córki dziedziczą po matkach także cechy charakteru. Czy i jakie przejęła Katarzyna, bohaterka nowej książki Anny Dziewit-Meller („Disko”, „Góra Tajget”), to się dopiero okaże. Sama uciekła do Holandii po lepszy los, a z rodziny została jej babcia. Prócz rodzinnej sagi mamy tu dzieje Śląska lat 40., opowiedziane z nieznanej, kobiecej, perspektywy. Autorka znów więc odkrywa słodko-gorzkie karty historii (czy raczej herstorii). No i jest tu ślonsko godka.
Anna Dziewit--Meller „Od jednego Lucypera”, Wydawnictwo Literackie.