Książki są jak najlepszy przyjaciel: nie mają humorów; nie obrażają się, jeśli je odłożysz na bok na kilka tygodni; nie zadają pytań, a jednak przynoszą odpowiedzi… Zamiłowanie do lektury warto rozwijać u dzieci od małego, bo dzięki temu nigdy nie poczują się samotne. Oto kilka książek dla najmłodszych, które warto im podsunąć do czytania. Albo jeszcze lepiej: przeczytać wspólnie.... Bo i dorośli mogą w nich znaleźć inspiracje dla siebie.
Niejedno dzieciństwo zostało uratowane przez wyobraźnię. Przychodzi ona też z pomocą bohaterom powieści „Realny świat”: Jolene i Ware’owi, którzy podczas wakacji odkrywają w swoim mieście ziemię niczyją. Staje się ich tajemniczą krainą i początkowo dla każdego z dzieci oznacza coś innego: dla chłopca jest miejscem, gdzie przeżywa namiastkę beztroskiego lata, o którym marzył, zanim rodzice zapisali go na półkolonie; dla dziewczynki – dzikim ogrodem, gdzie może wyhodować rośliny na sprzedaż. Kiedy o dostęp do terenu upomni się jeszcze jedna dziewczyna – Ashley, dwójka przyjaciół zewrze szyki. Ale nie o walkę o ziemię w tej opowieści chodzi, a o walkę o spełnienie marzeń, co nieraz wymaga jeszcze większego bohaterstwa.
„Realny świat”, Sara Pennypacker, wyd. IUVI
Nad znalezieniem odpowiedzi na pytanie, czym jest piękno, ludzie głowią się od zarania dziejów. Skoro to takie trudne, to jak z dylematem „ładne/nieładne” poradzić ma sobie mały Teo (który w poprzedniej książce z serii usiłował dociec, gdzie dokładnie mieszkają jego myśli)? Szczęśliwie ma rodziców, którzy wyjaśniają mu, że piękno wiąże się z byciem sobą − każdy z nas jest piękny, bo wyjątkowy, niepowtarzalny, drugiego takiego nie ma! Książka napisana i zilustrowana przez Agatę Królak jest przeznaczona dla dzieci od lat pięciu − górnego limitu brak i bardzo dobrze, bo jej przesłanie powinno trafić do osób w każdym wieku. Niejeden całkiem dorosły człowiek wciąż zamartwia się tym samym, co pięcioletni bohater...
„Piękno Teo”, Agata Królak, wyd. Hokus-Pokus
Coś takiego! To było coś niesamowitego! Od takich entuzjastycznych haseł każdemu może zakręcić się w głowie. Zatem i tak chwalone COŚ popadało w samouwielbienie, a „o małym i niepozornym NIC mówiło wyłącznie z pogardą”. Do czasu... aż to właśnie NIC uratowało małego chłopca. „Nic, nic” – odpowiadał zatroskanej mamie, podnosząc się z ziemi po potrąceniu przez lekkomyślnego kierowcę skutera. Jak zwykle, z opowiastki dla dzieci wynika nauka dla uważnego czytelnika w każdym wieku. W tym przypadku na przykład taka, że kontrasty oraz życiowe dołki i górki są nam potrzebne, bo skąd wiedzielibyśmy, kiedy naprawdę jesteśmy szczęśliwi?!
„Coś i nic”, Anna Paszkiewicz, Kasia Walentynowicz, wyd. Widnokrąg
Do polecenia opowieści o Pinku zachęciła mnie mama pewnego kilkulatka, a właściwie entuzjastyczne reakcje jego samego. A to najlepsza recenzja, bo dla takich czytelników powstały! Pink ma nos z futerkiem, dwoje różnych uszu i robi fajne miny. Może się wydawać, że nic w nim szczególnego, a jednak jest wyjątkowy, bo nie ma drugiego takiego na świecie! Z kilkunastu rozdziałów z ćwiczeniami dopasowanymi do poziomu rozwoju dzieci dowiadujemy się, że poczucie wartości buduje się nie na powszechnej sympatii czy niepopełnianiu błędów, ale na akceptacji siebie, która pozwala wykorzystać swój potencjał i odczuwać satysfakcję. Jak każda dobra książka dla dzieci przygody Pinka dają wiele do myślenia także dorosłym.
„Jesteś ważny, Pinku!”, Urszula Młodnicka-Kornaś, Agnieszka Waligóra, wyd. Sensus
Jak to się dzieje, że bywają rodzeństwa, w których jedno za drugim poszłoby w ogień, i takie, że nie widują się latami? Czasem stoją za tym nieprzepracowane emocje z dzieciństwa albo ewidentnie niesprawiedliwe traktowanie przez rodziców, a niekiedy właściwie nie wiadomo, dlaczego z siostrą czy bratem nic nie łączy nas poza formalnym pokrewieństwem. Isabelle Filliozat, guru pozytywnego rodzicielstwa we Francji, zachęca do pracy nad budowaniem więzi między rodzeństwem od najmłodszych lat. W książce
„Bracia i siostry” proponuje szereg ćwiczeń i zabaw, które budują świadomość, kim jest brat i siostra, ale i pozwalają najmłodszym wyrazić swoje uczucia, z których dorośli często nie zdają sobie sprawy. Po części pewnie dlatego, że nie bardzo umieją radzić sobie z własnymi emocjami...
„Bracia i siostry. Akceptuję, co czuję”, Isabelle Filliozat, Éric Veillé, wyd. Harper Collins