1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

„Roving Woman” – od uzależnienia ku wolności

„Roving Woman” to kino, które tym mocniej wchodzi pod skórę, im dłużej w nas żyje. (Fot. materiały prasowe)
„Roving Woman” to kino, które tym mocniej wchodzi pod skórę, im dłużej w nas żyje. (Fot. materiały prasowe)
Jak twierdzi amerykański ojciec filmoterapii Gary Solomon, ten film powinno się przepisywać na receptę. I to najlepiej od razu w pakiecie. Najpierw seans „Roving Woman” Michała Chmielewskiego, a później podróż, ta fizyczna bądź nie, byle w swoim kierunku. Cel? Poznać siebie!

„Roving Woman” to kino drogi, które tym mocniej wchodzi pod skórę, im dłużej w nas żyje. Początkowo widać tu głównie ucieczkę „od”, jednak po czasie czuć wyraźnie, że to, co robi główna bohaterka Sara (Lena Góra), jest raczej drogą „do”. Tą najważniejszą, bo do siebie. I do uwolnienia siebie. Od czego lub kogo? To już zależy od nas: związku, pracy, oczekiwań, życia nie dla nas…

Film jest na tyle otwarty, że można wnieść tu całego lub całą siebie. Pytanie, co łączy nas z główną bohaterką? Czy potrafimy się do niej zbliżyć i odnaleźć ją w sobie? Ja sądziłam, że z Sarą wiąże mnie niewiele. Dla mnie była antybohaterką, której musiałam poszukać w sobie, bo u mnie dominuje raczej chęć ucieczki niż dążenia do związku. Dlaczego ona tak kurczowo trzyma się tej relacji? Byłam tu bardziej Tedem, czyli mężczyzną, który chciałby wyrzucić Sarę ze swojego życia. A ona w pierwszym odruchu reaguje paniką, jakby nie potrafiła oddychać w pojedynkę (Lena Góra jest moim odkryciem, jest tak autentyczna i urocza!), jednak uwalniać można się nie tylko od związku, w którym ktoś nas już nie chce. Można też, jak robi to Nastassja Kinski w „Paryż, Teksas” Wima Wendersa, uciekać od męża i dziecka, którzy podążają naszym tropem. W obu przypadkach kobietom wychodzi to na dobre.

„Roving Woman” trafi na ekrany kin w 2023 roku. (Fot. materiały prasowe) „Roving Woman” trafi na ekrany kin w 2023 roku. (Fot. materiały prasowe)

Sara szybko rusza w drogę i łapie oddech. Tak duży, że życzę go każdemu. Ten film może być prawdziwą filmoterapią: „Halo, człowieku, rusz się, wyjdź ze swojej bańki i zacznij poznawać siebie! Ale też zobacz, że w pojedynkę naprawdę jest fajnie”. Dlaczego? Bo można być nawet całkowicie autonomiczną jednostką w związku, a jednak codzienne negocjacje z partnerem, czego on czy ona chce, powodują, że trudno złapać, co jest moje, a co twoje. Czego chcę ja, a czego już nie. Jakie są moje granice? Po prostu czasem trzeba zrobić aktualizację siebie, żeby nie utknąć w czymś na dobre. Nawet jeśli w zaglądaniu do swojego wnętrza mamy się całkiem dobrze. Takiej Fern z „Nomadland” Chloe Zhao też zdarzało się zapomnieć, ale „Roving Woman” przypomni każdemu i każdej z nas, że to niekończący się proces, do utraty tchu.

Dla kogo „Roving Woman” może być terapeutyczny? Chętnie wrzuciłabym na głowę głównej bohaterki męża i dziecko. Po to, żeby jeszcze bardziej dosłownie uwolnić wszystkie kobiety, również te na innym etapie życia niż Sara. Tak, wy też możecie spontanicznie ruszać w długą! Albo wyjęłabym Sarę z jakiegokolwiek kontekstu czy sytuacji, żeby ruszyła ot tak sobie. Nie trzeba wcale czekać na to, aż stracimy grunt pod nogami. Scena, w której ta kobieta kradnie samochód, to istna wirtuozeria uczuć – niepewności i lęku, ale też szczęścia, odwagi i stuprocentowej wolności. Bo w życiu głównie bywa ambiwalentnie. Raz tak, raz inaczej, ale czeka nas jeszcze niejedna podróż. Zatem dobrego tripa i bon voyage!

„Roving Woman” można zobaczyć już w listopadzie w ramach American Film Festival we Wrocławiu, a w kinach w 2023 roku (dystrybucja: Galapagos Films).

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze