Zimowe wieczory to najlepsza pora, aby zatopić się w lekturze. Polecamy książki, które czyta się z przyjemnością.
Dziwne światło, które rozbłysło na norweskim niebie, może zwiastować kłopoty. Zbiegiem okoliczności życie bohaterów najnowszej powieści, którą napisał Karl Ove Knausgård zaczyna się wymykać spod kontroli. Pierwszy z nich, Arne, stara się utrzymać w ryzach rodzinę, bo jego żona i matka ich dzieci, artystka, ma słabszy moment. Nieraz trafiała z tego powodu pod opiekę psychiatrów. Pastorka Katherine w czasie ceremonii pogrzebowej doświadcza déjà vu: czy nie żegna właśnie kogoś, kogo spotkała niedawno na lotnisku? Iselin pracuje w markecie i rozpoznaje wśród klientów dawnego nauczyciela. Co on tu robi? Dziewczyna wstydzi się pytań o studia, ucieka na zaplecze, ale i tak na niego wpada. Karl Ove Knausgård jest bardzo drobiazgowy, czytelnik bez trudu wyobrazi sobie scenografię i wejdzie w ten świat, który najwyraźniej zmierza ku apokalipsie. Świadczą o tym niezwykłe spotkania i zjawiska w przyrodzie. Ciąg dalszy podobno nastąpi – ja czekam. Skojarzenia z „Melancholią” Larsa von Triera to tylko jeszcze jeden atut tej książki.
Karl Ove Knausgård „Gwiazda poranna”, przeł. Iwona Zimnicka (Fot. materiały prasowe)
Pamiętacie elektryzujący debiut „Niepokój przychodzi o zmierzchu”, który ukazał się u nas rok temu? Rijneveld lubi wyciągać czytelnika ze strefy komfortu. W nowej powieści pisze o znajomości weterynarza z nastoletnią córką rolnika, nieco rozmarzoną, niewinną, nadwrażliwą (dowód: wini się o zamach na World Trade Center). A przez to podatną na wpływy starszego mężczyzny, który daje jej to, czego nie umieją dać inni: słucha, traktuje ją poważnie. Czy bezinteresownie? Domyślamy się, że nie. Ta książka to jego wyznanie. A może zeznanie? Marieke hipnotyzuje długimi zdaniami i sprawdza, do czego prowadzi obsesja.
Marieke Lucas Rijneveld „Mój mały zwierzaku”, przeł. Jerzy Koch (Fot. materiały prasowe)
Sisi to jedna z najbardziej intrygujących władczyń wszech czasów. Źle się czuła na dworze, w roli cesarzowej Austrii, małżonki Franciszka Józefa. Forsowała się dietami, ćwiczyła gimnastykę, kochała jazdę konno. Historyczka Martina Winkelhofer docieka, jakim Sisi (właściwie Eliza, Elżbieta) była dzieckiem, jaką nastolatką i kobietą. Fascynujące, że kiedy damom w XIX wieku nie wypadało narzekać na swój los, ona po prostu chciała o siebie zadbać. I nawiać, choćby i na Maderę. Dziś byłaby pewnie lepiej rozumiana.
Martina Winkelhofer „Cesarzowa”, przeł. Magdalena Kaczmarek (Fot. materiały prasowe)
„Chłop bez baby dziadzieje”, mawiają dzieci Staszka, wdowca, który znów znalazł miłość. I świetnie, że ma wsparcie w bliskich. Wielu bohaterów Agaty Romaniuk nie potrzebuje przy tym specjalnej zachęty, i to jest właśnie najlepsze – dają sobie szansę na szczęście niezależnie od wieku i doświadczeń. Niektórzy mają za sobą rozwody, inni udane małżeństwa, a są i tacy jak Wiesława, którzy odgrzebują listy od dawnych ukochanych. A nuż coś z tego będzie? Raz się żyje! I tej myśli warto się trzymać.
Agata Romaniuk „Krótko i szczęśliwie” (Fot. materiały prasowe)