Długi weekend to świetna okazja, aby wreszcie spokojnie sobie poczytać. Oto książki, które polecamy waszej uwadze.
Nominowana do Nagrody Literackiej Unii Europejskiej opowieść o tym, jak ważna w życiu jest przystań, własny azyl.
Każda żywa istota ma prawo do kryjówki, mówi na początek Mijeczka. Ona i jej dwie siostry, Marta i Lilka, takie schronienie znajdują na wsi u dobiegającej setki babci Teodory. Dom się nieco sypie, trzeba się przedzierać przez chaszcze, ale ma to swój urok. „Aż strach pomyśleć, co robią ludzie, którzy nie mają domu w dzikich malinach”, stwierdza Lila. I choć to „kryjówka dla nieudaczników”, to kilka pokoleń mogło się tu zatrzymać, nabrać tchu i dystansu. Mija, Marta i Lila też właśnie stają na rozdrożach – jedna z nich jest w ciąży, druga zaręcza się bez miłości, trzecia ma wyruszyć w długą podróż. Azyl u Teodory to tylko przystanek w ich życiu, ale bardzo im wszystkim potrzebny. I do pozazdroszczenia. To ciepła opowieść o tym, jak istotne jest poczucie bezpieczeństwa i towarzystwo życzliwych ludzi, nawet jeśli są tak samo pogubieni jak my. O tym, że warto czasem zwolnić, zamiast gnać naprzód. No i koty – one tu rozczulają, mimo że uciekają i patrzą na ludzi z pogardą. Sporo się można od nich nauczyć.
Eugenia Kuzniecowa, „Nim dojrzeją maliny”, przeł. Iwona Boruszkowska (Fot. materiały prasowe)
William Stoner porzucił wiejskie życie i został wykładowcą akademickim. Żeni się, ale nie jest zbyt szczęśliwy, wdaje się w romans ze studentką, więc sprawa jest z góry przegrana. A na uczelni ma rywala, który daje mu w kość. Najmocniejszą stroną Stonera jest jednak pasja, potrafi zarażać entuzjazmem. Ta nastrojowa książka o prozie życia ma ciekawą historię, bo odniosła ogromny sukces niespodziewanie, długo po śmierci autora (po raz pierwszy ukazała się w Stanach w latach 60.). Teraz dostajemy ją po polsku w nowym, świetnym przekładzie.
John Williams, „Stoner”, przeł. Maciej Stroiński (Fot. materiały prasowe)
Barnhill jest jedną z najciekawszych autorek fantasy i choć jej bohaterami często są dzieci (wspaniała „Dziewczynka, która wypiła Księżyc”), to nie są to wcale bajki, raczej baśnie zanurzone w realizmie. W tej spora część Amerykanek pewnego dnia zamienia się w smoki. Jest wśród nich Marla, ciotka Alex. Dziewczynka bierze więc pod opiekę jej córkę, musi się usamodzielnić. Tajemnicze przemiany w smoki nie dają jej spokoju, a rząd próbuje sprawę zatuszować. Co się dzieje z kobietami? I co jest nie tak z mężczyznami? Fantastyczna, feministyczna powieść.
Kelly Barnhill, „Kiedy kobiety były smokami”, przeł. Katarzyna Makaruk (Fot. materiały prasowe)
Harry, syn księżnej Diany i króla Karola III, brat Williama, mąż aktorki Meghan Markle, ojciec dwójki dzieci. Tą autobiografią nie przysporzył sobie fanów na królewskim dworze, a co z czytelni(cz)kami? Odkładając na bok medialną wrzawę i przyjmując, że nazywanie rzeczy wprost i dzielenie się nimi pomaga piszącemu, nietrudno być po stronie Harry’ego, który wspomina tu między innymi wojnę w Afganistanie czy wizytę w Paryżu, gdzie w dyskrecji pokonał ostatnią trasę zmarłej matki. Łatwiej zrozumieć, co siedzi w jego głowie i czemu chciał się odciąć od monarszych korzeni.
Książę Harry, „Ten drugi”, wyd. Marginesy (Fot. materiały prasowe)