W wybranych kinach można oglądać klasykę, jedną z najlepszych komedii w historii kina – film „Generał” z Busterem Keatonem.
Rok 1863, wojna secesyjna. Johnnie Gray jest mieszkańcem Południa i maszynistą kolejowym. Prowadzi lokomotywę "Generał". Chce wziąć udział w wojnie, ale nie zostaje przyjęty do wojska, gdyż jego zawód jest przydatny dla zaplecza. Niestety jego narzeczona Marty traktuje go jak tchórza, ponieważ narzeczony nie walczy na froncie. Niespodziewanie pociąg Johnniego, w którym przypadkowo znajduje się Mary, porywają dywersanci z Północy i bohater rzuca się w pogoń za swoją lokomotywą.
W swoich czasach „Generał” był najdroższym filmem, jaki wyprodukowano. I pomimo tego, że już wkrótce będzie liczył sobie 100 lat (!), to niektóre sceny kaskaderskie do dziś potrafią robić wrażenie! Znakomite tempo i humor wcale się zanadto nie zdeaktualizowały. Keaton to filmowy konkurent Charlie’ego Chaplina, jednak nie jest to konkurencja w dosłownym tego słowa znaczeniu – tak naprawdę ich filmy zawsze się uzupełniały w podejściu do komizmu. O ile Chaplin skupiał się bardziej na uzewnętrznianiu stanu ducha swoich bohaterów, tak Keaton tworzył właściwie żywe komedie akcji, pełne widowiskowych scen. „Generał” jest tego naczelnym przykładem. Film ten w dodatku jest mistrzowsko wyreżyserowany: z jednej strony jest on dynamiczny i pełen skomplikowanych ujęć (jak na swoje czasy), z drugiej – widać, że Keaton na stołku reżyserskim dbał wyraźnie o to, by było oszczędnie i bez zbędnych „fajerwerków”. Niemniej pełno w „Generale” fantastycznych scen, zrealizowanych z niezwykłą wyobraźnią i inwencją. Choć kino było jeszcze w powijakach, Keaton doskonale zdawał sobie sprawę z możliwości i siły poetyki obrazu filmowego. Jego pomysły wizualne nie mają sobie równych i są kapitalnie zainscenizowane.
Kto tylko będzie miał okazję, niech zobaczy „Generała” na dużym ekranie. To bodaj najlepszy film epoki kina niemego z popisową rolą Keatona – pozycja obowiązkowa!
The General, USA 1926, reż. Buster Keaton, Clyde Bruckman, wyk. Buster Keaton, Marion Mack, dystr. Art House