1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Pan Lazhar Philippe Falardeau - Szkoła pełna cierpienia

fot. materiały prasowe Vivarto
fot. materiały prasowe Vivarto
Zobacz galerię 7 Zdjęć
Od dzisiaj w kinach obsypany nagrodami „Pan Lazhar” Philippe Falardeau – opowieść o cierpieniu, o przenikaniu się świata dzieci i dorosłych i zasadach, które nie pozwalają normalnie żyć.

</a> Vivarto/więcej w galerii Vivarto/więcej w galerii

Film kanadyjskiego reżysera powstał na podstawie sztuki Evelyne de la Chenelière. Falardeau zainteresowały problemy imigrantów ze Wschodu i to, jak widzą Zachód. Choć większa część akcji skupia się w szkolnych murach, „Pan Lazhar” porusza tyle uniwersalnych problemów, że zasłużył na miano kandydata do Oscara. Obraz zdobył również uznanie festiwalowej publiczności. Dlaczego? Ponieważ mówi o tym co nas dotyka – o samotności, o konwenansach, o restrykcyjnym prawie, utrudniającym życie porządnym ludziom, zamiast ich chronić, o fałszywej politycznej poprawności, która nas odczłowiecza.

Pan Lazhar jest nauczycielem w montrealskiej podstawówce. Do Kanady przyjechał z Algierii.  Przywiózł z niej ze sobą traumę po zamordowanej żonie i córkach. Stara się o legalizację swojego pobytu. Jest dystyngowanym, inteligentnym mężczyzną w średnim wieku, ale system zachodniego państwa nie przyjmuje go z otwartymi rękami - zamiast tego bezdusznie grzebie w przeszłości, stawia bariery. Żeby móc uczyć w szkole Lazhar chroni swoje sekrety.

Algierczyk obejmuje posadę po nauczycielce, która popełniła samobójstwo. Jej ciało znalazły dzieci. Jedną z przyczyn desperackiego kroku mogło być posądzenie o molestowanie seksualne. W filmie padają pytania, czy nauczyciel nie może już dotknąć dziecka? Czy nie można przytulić, smutnej, osamotnionej istoty? Lazhar próbuje wyrwać dzieci z traumy, równocześnie sam cierpi. Ich ból łączy się. Dzięki temu tworzy się między nimi nić porozumienia. Reżyser podkreśla to poprzez takie sceny jak ta, w której pokazuje zawartość pudełek, z rzeczami po poprzedniczce i żonie Lazhara.

Ten film nie przypomina mi „Stowarzyszenie umarłych poetów”. Tam i tu mamy nauczyciela i szkolne problemy, ale  różne historie. W filmie Petera Weira mieliśmy ducha poezji i  młodzieńcze umysły chłonące świat, dzięki inspiracji profesora. U Philippe Falardeau mamy studium wychodzenia z traumy. Obserwujemy pokrzywdzone przez los dzieci i dorosłych, którzy nie potrafią im pomóc, bo sami sobie nie radzą, tworząc sztuczne bariery, które nie pozwalają normalnie żyć.

- W Kanadzie mamy odruch korzystania z pomocy specjalistów do wszystkiego, zamiast poprosić o pomoc osobę, która zna sytuację, jest w nią zaangażowana – opowiada reżyser.

Pan Lazhar próbuje to zmienić, chce zaprzyjaźnić się z dziećmi, odbudować zaufanie i szacunek uczniów do swojego zawodu. Reżyser i scenarzysta filmu Philippe Falardeau zwraca uwagę na to, że nie można zabronić nauczycielom, by wychowywali swoich podopiecznych.  - Myślę, że rodzic, który mówi do pana Lazhara: „Przestań wychowywać naszą córkę i po prostu ją ucz”, się myli – powiedział w jednym z wywiadów.

W jego filmie szkoła jest tylko pretekstem do tego, by pokazać, że przesadnie chroniąc naszą prywatność, konstruując bezduszne normy, zamykamy się na drugiego człowieka i wpędzamy w osamotnienie.

Przy okazji premiery „Pana Lazhara” pojawił się polski akcent. Portal kinoradio.pl poinformował, że Philippe Falardeau kupił prawa do ekranizacji powieści Ryszarda Kapuścińskiego „Wojna futbolowa".

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze