Andrew Garfield, Florence Pugh, wzruszająca historia miłosna i diagnoza, która na zawsze zmienia życie. Tak zapowiada się nowy melodramat „We Live in Time”, przy którym będziemy wylewać łzy już tej jesieni. Do sieci trafił właśnie oficjalny zwiastun, po którym wiemy jedno – musimy zaopatrzyć się w duże pudełko chusteczek.
Zwiastun, składający się z krótkich migawek, zapowiada wzruszającą historię Tobiasa i Almut rozgrywającą się na przestrzeni dekad: od momentu ich pierwszego spotkania, przez narodziny córki, aż do poznania diagnozy, która wstrząśnie fundamentami ich relacji. Na wspólnej ścieżce, ograniczonej czasem, bohaterowie uczą się doceniać każdą chwilę dzielonej ze sobą historii miłosnej. To jeden z tych filmów, które dobitnie przypominają, że życie jest krótsze, niż nam się wydaje, o czym niekiedy boleśnie się przekonujemy.
Czytaj także: „Fly Me to the Moon” – Channing Tatum i Scarlett Johansson w filmie o pierwszym lądowaniu na księżycu. Publikujemy zwiastun
Film „We Live in Time” z pewnością nie wywołałby takiego poruszenia, gdyby nie aktorzy wcielający się w główne role, czyli nominowani do Oscara Andrew Garfield („Niesamowity Spider-Man”, „Tick, Tick… Boom!”) oraz Florence Pugh („Małe kobietki”, „Oppenheimer”).
Obraz wyreżyserował John Crowley („Brooklyn”), a za scenariusz odpowiada Nick Payne. Film kręcony jest w Londynie, a jego produkcją zajęło się StudioCanal. Dystrybutorem na rynek amerykański jest zaś studio A24. Ciekawostka: producentem wykonawczym „We Live in Time” został Benedict Cumberbatch („Sherlock”, „Doktor Strange”, „Psie pazury”, „Eric”).
Czytaj także: Genialny Cumberbatch, doskonały klimat i to by było na tyle. Recenzja serialu „Eric”
Po raz pierwszy melodramat „We Live in Time” zostanie zaprezentowany podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto, który potrwa od 5 do 15 sierpnia 2024 roku.
Premiera kinowa zaplanowana jest natomiast na 11 października tego roku.