Są wśród nich kreacje wybitne, niezapomniane, ponadczasowe. Są też takie, które zaszufladkowały ich do pewnych kategorii na długie lata, w zamian dając niewyobrażalną sławę. I te, które przylgnęły do nich na całe życie i skutecznie przyćmiewają wszystko, co nastąpiło po nich. Oto role, dzięki którym świat usłyszał o jednych z największych gwiazd współczesnego kina.
Brad Pitt – „Thelma i Louise”
Bez koszulki, w kapeluszu kowbojskim i suszarką w ręku – to z pewnością pierwsza scena, która przychodzi do głowy większości z nas, gdy myślimy o Bradzie Pittcie w filmie „Thelma i Louise”. Aktor w filmie Ridleya Scotta z 1991 roku wcielił się w postać J.D., złodzieja, który miał krótki romans z Thelmą i okradł ją z jej oszczędności życia. I choć rola Pitta była drugoplanowa, otworzyła mu drzwi do kariery w Hollywood, a film „Thelma i Louise” wciąż uważany jest za jeden z najlepszych filmów lat 90.
Emma Watson – seria „Harry Potter”
Od momentu, gdy Emma Watson wcieliła się w postać Hermiony Granger w wieku 10 lat w filmie „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”, jest nierozerwalnie kojarzona z tą postacią. I choć Daniel Radcliffe świetnie poradził sobie z rolą Harry'ego, a Rupert Grint wzbudzał ogrom sympatii jako Ron Weasley, to Emma w roli Hermiony okazała się z tej trójki najbardziej autentyczna i jej wizerunek został w świadomości widzów na wiele lat. Co ciekawe, Emma i Hermiona są do siebie zadziwiająco podobne, przed czym aktorka początkowo uparcie się broniła, by po czasie przyznać medialnym spekulacjom rację. – Na początku naprawdę próbowałam uwierzyć w to, że nie jestem taka jak Hermiona. Przecież interesuję się modą i jestem o wiele fajniejsza od niej. […] A potem zaakceptowałam to, bo właściwie mamy wiele wspólnego. Oczywiście są różnice, ale jest też wiele rzeczy, w których jesteśmy bardzo podobne. I przestałam z tym walczyć – mówiła Watson w rozmowie z „Papermag”.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Bill Murray i Scarlett Johansson jako Bob Harris i Charlotte w filmie „Między słowami” to jeden z najlepszych filmowych duetów w historii kina. Pokuszę się nawet o tezę, że film w reżyserii Sofii Coppoli mógłby nie odnieść takiego sukcesu, gdyby pozbawić ten duet choćby jednej ze stron. Scarlett Johansson przed swoim występem w „Między słowami” zdobyła już uznanie jako aktorka niezależna, grając chociażby w „Ghost World” i „Człowieku, którego nie było”, ale to właśnie rolą w „Między słowami” udowodniła swój ogromny talent. W momencie premiery filmu miała 19 lat.
Występ w „Desperado”, drugiej części trylogii meksykańskiej Roberta Rodrigueza z 1991 roku, był dla Salmy Hayek debiutem w Hollywood i jednocześnie przełomem w jej karierze. Salma wystąpiła w nim u boku Antonio Banderasa, który wcielał się w rolę muzyka pragnącego pomścić śmierć swoich bliskich. Pewnego dnia właścicielka księgarni Carolina (w tej roli Hayek) spotyka go i ratuje przed ścigającymi go płatnymi zabójcami. Zakochują się w sobie, postanawiają razem wymierzyć sprawiedliwość i odjechać w stronę zachodzącego słońca. Hayek rolą w „Desperado” udowodniła swoją aktorską wszechstronność i fakt, że potrafi dać popis zarówno w romansie, jak i filmach akcji i komedii. I udowadnia to do dziś.
Jodie Foster – „Taksówkarz”
Uznawany za najlepszy film Martina Scorsesego, a często również za jeden z najważniejszych filmów wszech czasów, „Taksówkarz” jest też pierwszym ważnym aktorskim występem
Jodie Foster. Gdy obsadzono ją w roli Iris, miała 12 lat, co wzbudziło wówczas kontrowersje. Po latach aktorka przyznała, że było to doświadczenie kształtujące ją w tym zawodzie i otwierające oczy na jego prawdziwą twarz. Jodie w „Taksówkarzu” wystąpiła u boku genialnego w roli nowojorskiego taksówkarza i weterana wojennego Travisa Bickle'a Roberta De Niro. Film był nominowany do czterech Oscarów, w tym jednego dla Jodie Foster w kategorii „najlepsza aktorka drugoplanowa”.
Choć większość z nas początki kariery aktorskiej Leonardo DiCaprio utożsamia z występem w „Titanicu”, to rolą w „Co gryzie Gilberta Grape’a” z 1993 roku aktor prawdziwie zasłynął w świecie filmu. W produkcji w reżyserii Lassego Hallströma wcielił się w postać będącego w spektrum autyzmu brata głównego bohatera, którego równie świetnie odegrał Johnny Depp. To jedyna rola w karierze Leonardo DiCaprio, która przyniosła mu nominację do Oscara dla najlepszego aktora drugoplanowego i bezapelacyjnie jedna z najlepszych w jego karierze, choć w chwili kręcenia filmu miał zaledwie 18 lat.
W przypadku Julii Roberts tytuł, który wytyczył jej ścieżkę kariery, może być tylko jeden – podobnie zresztą jak w przypadku Richarda Gere'a. W „Pretty Woman” aktorka wcieliła się w rolę prostytutki o złotym sercu, której czerwona sukienka, zaraźliwy śmiech i cięte riposty sprawiły, że chcemy wracać do oglądania jej bez końca. Rolą Vivian Ward Julia zdobyła kolejną (po „Stalowych magnoliach”) nominację do Oscara, Złoty Glob i przydomek „ulubienicy Ameryki”.
Gwyneth Paltrow – „Siedem”
Kultowa scena w „Se7en” z Gwyneth Paltrow do dziś uważana jest za jeden z najbardziej niepokojących momentów w historii kina i to właśnie rola w tym filmie była bezapelacyjnie przełomową w karierze aktorki. W mrożącym krew w żyłach i koncentrującym się na ciemnej stronie ludzkiej natury obrazie w reżyserii Davida Finchera Paltrow wcieliła się w jedyną postać o dobrym sercu i niewyobrażalnych pokładach empatii. Aktorka otrzymała za nią m.in. nominację do nagrody Saturna.
Nie jest to film wybitny, ale w filmowym życiorysie Nicole Kidman to właśnie „Martwa cisza” była momentem przełomowym. W thrillerze psychologicznym w reżyserii Philipa Noyce’a aktorka zagrała u boku Sama Neila i Billy'ego Zane'a, ale to jej rola zapadała w pamięć najgłębiej, a miała wówczas 20 lat. Nicole wcieliła się w kobietę, która razem z mężem uratowała młodego mężczyznę z tonącego statku. Doszło jednak między nimi do napiętej sytuacji, przez którą Rae była zmuszona zmienić się z delikatnej kobiety w buntowniczkę – wszystko w cieniu załamania nerwowego. Wielu krytyków porównywało występ Kidman do roli Sigourney Weaver w filmie „Obcy” Ridleya Scotta.
Podobno Matthew McConaughey dostał rolę w tym filmie dzięki łutowi szczęścia. Nie uczestniczył bowiem w oficjalnym castingu do „Uczniowskiej balangi”, a zwyczajnie podszedł do dyrektora castingu, Dona Phillipsa, w hotelowym barze i zaimponował mu swoim urokiem. Po premierze filmu okazało się, że Stany Zjednoczone, a szczególnie ówcześni licealiści i licealiści, wręcz pokochali go jako Davida Woodersona, co skutecznie otworzyło mu drzwi do dalszej kariery. Dodatkowo występ w produkcji w reżyserii Richarda Linklatera wyznaczył ton ścieżki aktorskiej Matthew na kolejne dwie dekady, podczas których aktor występował głównie jako amant w komediach romantycznych. Do czasu sławetnego „The McConaissance”…