1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Frida Kahlo – o życiu, obrazach i twórczości meksykańskiej malarki

Frida Kahlo (Fot. Getty Images)
Frida Kahlo (Fot. Getty Images)
„Niech żyje życie” – te słowa, dopisane tuż przed śmiercią na obrazie przedstawiającym arbuzy, uważa się za ostatnie przesłanie artystki. O tyle zaskakujące, że 47-letnie życie Fridy Kahlo w równej mierze naznaczone było blaskiem, co bólem. Zdradzana przez męża i cierpiąca katusze fizyczne, odnalazła ukojenie w malarstwie, siebie samą czyniąc dziełem sztuki. Dziś mija kolejna rocznica śmierci słynnej malarki.

Trudno powiedzieć, gdzie kończy się Frida Kahlo, a zaczyna jej sztuka. I to nie tylko dlatego, że jedną trzecią spośród wszystkich jej obrazów stanowią autoportrety. Jak sama przyznała, malowała siebie, bo „siebie znała najlepiej”. Jej sztukę można by spokojnie nazwać ekshibicjonistyczną – pełno w niej odniesień do życia osobistego i dramatycznych doświadczeń, które na zawsze naznaczyły jej życie: poronień, wypadku czy poznania słynnego muralisty Diega Rivery. Można też nazwać ją symboliczną czy naiwną – twórczo czerpała z motywów charakterystycznych dla religii chrześcijańskiej czy sztuki prekolumbijskiej.

André Breton, żyjący na początku XX wieku krytyk sztuki i poeta, ochrzcił ją mianem „naturalnej surrealistki”; zachwycony był zwłaszcza jej „Autoportretem, który dała mi woda”. Frida w swej sztuce nie była zainteresowana zewnętrznym światem, lecz introspekcją, warząc z tego – przy użyciu kilku kropli okrucieństwa i humoru – typowy meksykański czarodziejski napój. Sama artystka pisała tak:

„Nie jestem surrealistką. Nigdy nie malowałam snów, jedynie swoją rzeczywistość”

Zawsze była wierna swojemu stylowi, początkowo inspirowanemu przez styl Diega. To dzięki niemu wprowadziła do swoich obrazów, ale i do życia, kojarzący się silnie z Meksykiem kult barwy. Siebie samą też traktowała jak kanwę obrazu. Podkreślała swoją androniczną urodę – mocne, zrastające się u nasady nosa brwi oraz delikatny wąsik – a jednocześnie ukrywała defekty. Długie spódnice maskowały krótszą prawą nogę, a liczne ozdoby, kwiaty we włosach oraz warkocze czyniły z niej barwnego ptaka i nadawały niepowtarzalny wyraz.

Frida w 1937 roku. Kolorowe stroje były jednym z jej znaków rozpoznawczych. (Fot. BEW Photo) Frida w 1937 roku. Kolorowe stroje były jednym z jej znaków rozpoznawczych. (Fot. BEW Photo)

W stroju stawiała na ludowość i elementy ubioru indiańskiego, wzorując się na wyglądzie kobiet z regionu Tehuantepec (Oaxaca), mającego sławę „społeczeństwa matriarchalnego”. Stworzyła Fridę-Tehuanę, ikonę, do dziś kopiowaną przez świat mody i designu, multiplikowaną na wszystkich możliwych przedmiotach użytkowych – kubkach, koszulkach, magnesach na lodówkę. Czy więcej było w tym kreacji czy naturalności – też trudno powiedzieć. Jak napisał we wspomnieniach jej pierwszy chłopak, szkolna miłość Alejandro Gómez Arias, „istniało wiele wersji Fridy, być może żadna z nich nie była tą, którą naprawdę chciała być”.

Tym, co ją wyróżniało, był wielki apetyt na życie i równie wielki głód miłości. Jak zauważają jej biografowie, od pierwszych chwil musiała radzić sobie z odrzuceniem. Niespełna rok po jej narodzinach na świat przyszła jej siostra Cristina; matka nie miała wystarczająco pokarmu, by starczyło dla obu dziewczynek, małą Fridę oddała więc mamce. Dorosła Frida namaluje potem siebie jako Dzieciątko ssące pierś ogromnej kobiety z maską na twarzy, uosabiającej ziemię meksykańską (obraz „Moja niania i ja”). A ta sama Cristina, którą zwykła nazywać swoją bliźniaczą siostrą, będzie miała romans z jej mężem. „Zawsze musiałam dzielić się miłością” – napisze artystka. W jej życiu szczęście od początku było zaprawione bólem. Biografka Fridy, Hayden Herrera podejrzewała u niej nawet syndrom Münchhausena, komentując około 35 operacji, którym była poddana podczas swojego krótkiego życia. Zdaniem Herrery większość z tych przeprowadzonych w późniejszym okresie było niczym innym jak wołaniem o miłość i uwagę. Być może tym samym była jej sztuka.

Strzaskana kolumna

„Na rogu ulic Allende i Londres, w mieście Meksyk, stoi kobaltowy do . Codziennie ustawia się przed nim długa kolejka zwiedzających. 6 lipca 1907 roku urodziła się tu Magdalena Carmen Frida Kahlo y Calderón, kobieta, która oddała się trzem życiowym pasjom: malarstwu, polityce, a przede wszystkim Diegowi Riverze” – pisze w swojej książce „Frida Kahlo prywatnie” Suzanne Barbezat (wyd. Marginesy).

Dom nosi nazwę Casa Azul, dziś mieści się w nim muzeum artystki, w rzeczywistości to jej dom rodzinny – przyszła w nim na świat jako trzecia z czterech sióstr. (sama lubiła podawać jako swoją datę urodzenia 7 lipca 1910 roku – chciała być rówieśniczką meksykańskiej rewolucji). Jej ojciec, Guillermo Kahlo, był niemieckim emigrantem o żydowskich korzeniach, matka Matilde Calderón y Gonzalez – gorliwą katoliczką z korzeniami indiańskimi i hiszpańskimi. Frida, która początkowo pisała swoje imię z niemiecka – Frieda, była oczkiem w głowie ojca. Guillermo interesował się malarstwem, a zawodowo zajmował się fotografią. Zdaniem biografów artystki to dzięki temu, że od najmłodszych lat ustawiał córkę do zdjęć, nauczyła się pozować. Na jej obrazach możemy zaobserwować właściwie to samo, nieznacznie modyfikowane ustawienie. Poważna mina, lekki profil i przeszywające widza spojrzenie. Co ciekawe, eksperci są zdania, że słynne autoportrety Frida malowała właśnie na podstawie zdjęć, a nie jak się uważa – odbicia w lustrze.

Dzieciństwo i młodość artystki naznaczyły dwa wydarzenia. Jako sześciolatka zachorowała na polio, czyli paraliż dziecięcy – bolesne schorzenie, którego pozostałością stała się krótsza i chudsza prawa noga. Prawdopodobnie pod wpływem tamtych przeżyć zapragnęła zostać lekarką. Niestety, jej plany na przyszłość przekreślił tragiczny wypadek. W 1925 roku w towarzystwie ówczesnego chłopaka Alejandra wracała ze szkoły medycznej. W autobus, którym jechali, uderzył wykolejony trolejbus. Frida ledwo uszła z życiem, doznała jednak bardzo poważnych obrażeń: złamania kręgosłupa, złamania obojczyka, połamania żeber, złamania miednicy, 11 złamań prawej nogi, złamania i zwichnięcia prawej stopy, a także zwichnięcia ramienia. Do tego stalowy uchwyt poręczy autobusu przebił jej podbrzusze i macicę, co jak się okazało później, przekreśliło jej szanse na macierzyństwo. Przez trzy miesiące po wypadku leżała w odlewie gipsowym, którym unieruchomiono jej ciało. W tym czasie zaczęła malować. Ojciec pożyczył jej pędzle i farby, przekazał podstawy techniki i przygotowania podobrazia, chłopak przyniósł książkę o włoskim renesansie. I tak malarstwo uratowało jej życie po raz pierwszy.

12-letnia Frida na zdjęciu swojego ojca, Guillermo Kahlo, 1919 rok (Fot. BEW Photo) 12-letnia Frida na zdjęciu swojego ojca, Guillermo Kahlo, 1919 rok (Fot. BEW Photo)

Z tygodnia na tydzień doskonaliła warsztat, portretując najpierw członków najbliższej rodziny, potem także siebie. (Podczas pracy najczęściej przyjmowała pozycję leżącą, dlatego też większość jej obrazów ma niewielkie wymiary.) Kiedy rodzina Alejandra, w obawie, że do końca życia będzie skazany na opiekę nad żoną kaleką, wysłała go do Niemiec, Frida w akcie zemsty na niewiernym kochanku namalowała inspirowany Boticellim „Autoportret w aksamitnej sukni”, uznawany za pierwszą ważną pracę w jej karierze. To ten obraz pokazała najsłynniejszemu wtedy meksykańskiemu artyście i czołowemu komuniście Diegowi Riverze, prosząc go o ocenę jej umiejętności. Orzekł, że zostanie artystką.

W świetnym filmie dokumentalnym „Frida Kahlo” z cyklu „Malarstwo na ekranie” w reż. Alego Raya widzimy studium jej obrazu o sugestywnym tytule „Strzaskana kolumna”. Frida ma na nim rozpuszczone włosy, a po twarzy ciekną jej łzy. Jej ciało wciśnięte jest w metalowy gorset ortopedyczny, niczym w klatkę, i pęknięte wzdłuż kręgosłupa, który ma kształt antycznej kolumny, podtrzymującej podbródek i strzaskanej na całej długości. Na twarzy, ciele, a nawet na fragmencie materiału osłaniającego dół sylwetki widzimy wbite niewielkie gwoździe, symbolizujące nieprzemijający ból. Jednocześnie spojrzenie ma harde i odważne, głowę uniesioną. Choć trudno sobie wyobrazić, jakiego cierpienia przysparzało malarce zgruchotane ciało, znosiła je dumnie. Skutki wypadku z młodości dawały bowiem o sobie znać do końca życia. Najciężej przeżyła poronienia, które też były jego konsekwencją. To, które zdarzyło się podczas pobytu w Stanach Zjednocznonych, uwieczniła na jednej z najbardziej przejmujących swoich prac: „Szpitalu Henry’ego Forda”. Było to pierwsze w historii dzieło sztuki, w którym narodziny zostały przedstawione jako pełna bólu, łez i krwi opowieść o utracie. „Straciłam troje dzieci. Zastąpiły je obrazy” – napisała potem.

Pierwsze płótno Fridy Kahlo zostało pokazane w 1931 roku w USA. (Fot. Getty Images) Pierwsze płótno Fridy Kahlo zostało pokazane w 1931 roku w USA. (Fot. Getty Images)

Poddawana rozlicznym operacjom oraz rehabilitacji (najpierw w postaci drewnianego, potem stalowego gorsetu), pod koniec życia uzależniła się od morfiny. Ostatecznie krótsza prawa noga, ta sama, która w wypadku uległa wielokrotnemu złamaniu, musiała zostać amputowana. Frida sprawiła sobie wtedy protezę, którą ubierała w przepiękne, misternie wykonane buty. Do dziś można ją oglądać w muzeum w Casa Azul.

„Jestem kaleką, ale zamierzam być kaleką produktywną” – mówi ustami aktorki Salmy Hayek w jednej ze scen filmu biograficznego „Frida” z 2002 roku.

Nigdy nie pozwoliła, by choroba odebrała jej radość z życia. Nawet gdy fizycznie nie dawała już rady. Na swój pożegnalny wernisaż w Meksyku (i drugą indywidualną wystawę w życiu) została wniesiona na łóżku, które potem postawiono pod baldachimem na środku sali. Leżała otoczona przez wielbicieli, fotografów i dziennikarzy. Niczym bogini przyjmująca wyznawców swojego kultu.

Słoń i gołębica

„Po co mi nogi, skoro mam skrzydła” – napisała kiedyś w pamiętniku będącym zapisem jej doświadczeń, myśli, politycznych przekonań i szkiców do kolejnych obrazów. Tymi skrzydłami był Diego Rivera. Starszy o 20 lat, potężnej budowy, dyskusyjnej urody malarz, ateista i kobieciarz. Zobaczyła go pierwszy raz jako kilkunastoletnia dziewczyna, gdy pracował nad muralem w Szkole Przygotowawczej. Podobno wówczas postanowiła, iż zostanie malarką, aby zbliżyć się do niego, po czym zostanie jego żoną i urodzi mu małego Dieguito. Dwa pierwsze punkty z tej listy udało jej się wypełnić. Ślub wzięli w 1929 roku – cywilny, bo Diego miał nadal ważny ślub kościelny z poprzednią żoną Lupe. Matka Fridy, przeciwna temu związkowi, nazwała ich małżeństwem słonia i gołębicy – rzeczywiście, przy mierzącej ledwie półtora metra, drobnej dziewczynie Diego wyglądał jak monstrum. Ona jednak promieniała. Był jej mentorem i przyjacielem, łączyły ich przekonania polityczne i miłość do wszystkiego, co meksykańskie. Zamieszkali w modernistycznym domu-pracowni, zaprojektowanym przez słynnego architekta Juana O’Gormana. Składały się na niego dwa budynki: jeden Fridy, drugi Diega, połączone mostem. Już sama ta konstrukcja wskazywała na to, że Diego od małżeństwa oczekuje głównie wolności.

21 sierpnia 1929 roku Frida i Diego wzięli ślub cywilny. Ona miała 22 lata, on – 42. Na zdjęciu w Meksyku w 1939 roku (Fot. Getty Images) 21 sierpnia 1929 roku Frida i Diego wzięli ślub cywilny. Ona miała 22 lata, on – 42. Na zdjęciu w Meksyku w 1939 roku (Fot. Getty Images)

Frida nie umiała poradzić sobie z tabunem kochanek męża, do tego − jak pisze Suzanne Barbezat − Diego nigdy nie okazywał zachwytu jej urodą, jak czynił to w przypadku Lupe i kilku innych modelek. Pewnego razu, gdy ją malował, stwierdził podobno: „Z twarzy przypominasz psa”. Odrzekła niewzruszona: „A ty żabę”. Jako typowy macho nie znosił jednak męskiej konkurencji (choć nie miał nic przeciwko jej flirtom z kobietami). Kiedy dowiedział się, że Frida miała romans z Lwem Trockim, któremu udzielała gościny, wystąpił o rozwód. To był dla niej cios. Z rozpaczy obcięła włosy i zaczęła nosić męskie ubrania. Piła na umór i romansowała, i z mężczyznami, i z kobietami. Wiele z tych przygód przeradzało się potem w przyjaźnie, jak kilkuletni związek z fotografem Nickolasem Murayem, któremu zawdzięczamy unikalne kolorowe fotografie artystki. A jednak Diego nie opuszczał jej myśli ani jej obrazów, w tym jednego z najsłynniejszych „Dwie Fridy”, uznawanego za najważniejszy meksykański obraz XX wieku. „Miałam w życiu dwa tragiczne wypadki. Pierwszy – autobus. Drugi – Diego” – mówi w jednej ze scen w filmie „Frida”. I to ten drugi przysporzył jej więcej cierpienia. Jednak po roku małżonkowie pogodzili się i zawarli ponowne małżeństwo, tym razem z założenia „otwarte”. Zamieszkali w Casa Azul, który stał się kulturalnym centrum Meksyku. Gościli w nim artystów, wyprawiali niekończące się przyjęcia i już oficjalnie romansowali. „Gdyby nie ból fizyczny, czułabym się teraz naprawdę szczęśliwa” – pisała Frida w liście. Po jej śmierci 13 lipca 1954 roku Diego podobno pogrążył się w głębokiej żałobie. Co nie przeszkodziło mu rok później znów się ożenić.

„Żyła tak, jak chciała, i nikogo nie zamierzała za to przepraszać” – mówi o Fridzie Salma Hayek, prywatnie jej wielka fanka i kolekcjonerka jej sztuki (druga najbardziej znana po Madonnie). Jak wyznała dziennikarzowi „The Guardian”: „Nigdy nie postrzegałam jej jako ofiary. Spójrz na to zdjęcie, od miesięcy jest przykuta do łóżka, a ma pomalowane paznokcie, zrobioną fryzurę. Ona codziennie budziła się i zmieniała siebie samą w dzieło sztuki, uwielbiała to. A poza tym, czy ktoś schorowany, zgnębiony, w depresji – na krótko przed śmiercią tytułuje swój ostatni obraz »Niech żyje życie«?”.

Film „Frida” w reżyserii Julie Taymor dostępny jest na platformach Amazon Prime, CHILI i Apple TV+. Wirtualnie można obejrzeć wystawę „Twarze Fridy” na platfromie Google Arts & Culture, artsandculture.google.com.

Polecamy książkę: „Frida Kahlo prywatnie” Suzanne Barbezat, wyd. Marginesy Polecamy książkę: „Frida Kahlo prywatnie” Suzanne Barbezat, wyd. Marginesy

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze