„Wojna trwa, a ja siedzę w twierdzy, która jest moim więzieniem i niewolą bez wyjścia” – pisze Maria Pawlikowska-Jasnorzewska.
Jej zapiski z lat 1939–1945 są przeraźliwie smutne. Nie tylko przez wojnę i przymusową emigrację, ale też z powodu raka, do którego poetka długo nie chciała się przyznać. I z powodu samotności. Jej małżeństwo z „Lotkiem” – Janem Gwalbertem Pawlikowskim, który okazuje się despotą, przeżywa trudne chwile. Pamiętnik staje się dla niej jedynym bezpiecznym lądem. Pisze w nim o głodzie, bólu i bombardowaniach. O ciągłym rozpakowywaniu się i pakowaniu. O ryżu z puszki i niesmacznej kapuście. Niewiele o miłości. Do tej pory wydawano tylko fragmenty wojennych notatek Pawlikowskiej. Rafał Podraza zebrał je w całość, uzupełnił o późne wiersze „Lilki” i fotografie. Dzięki temu poznajemy poetkę z innej strony. Nie jako egzaltowaną, ekscentryczną artystkę, rozpieszczaną przez całą rodzinę Kossaków, ale jako cierpiącą, przerażoną kobietę.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, „Wojnę szatan spłodził. Zapiski 1939–1945”, Agora 2012