Caryca Katarzyna nigdy nie miała u nas dobrej prasy. Pamiętamy jej i rozbiory Polski, i to, że jako tyranka okrutnie obchodziła się z wrogami, i to, że była rozpustnicą.
Trudno złagodzić wymowę tych niezaprzeczalnych faktów. Można wszakże wytłumaczyć, dlaczego sympatyczna pruska księżniczka po wyniesieniu na rosyjski tron zamieniła się w potwora. Kapitalna powieść Ewy Stachniak w pełni uzasadnia tę metamorfozę. W ujęciu pisarki historia Zofii von Anhalt-Zerbst to przede wszystkim historia trwającej 20 lat nieludzkiej samotności. Młoda kobieta przetrwa ją dzięki przyswojeniu bezwzględnych zasad obowiązujących w Pałacu Zimowym. Na czele z zasadą ograniczonego zaufania do wszystkich z jej otoczenia. Podobną lekcję nieufności pobiera narratorka książki Warwara, dwórka wyznaczona do szpiegowania księżnej. Łamie jednak swoje zasady, gdy zaprzyjaźnia się z nią. Tylko czy władcy mogą sobie pozwolić na komfort posiadania przyjaciół? Stachniak nie tyle reinterpretuje znane fakty, ile przedstawia je z niecodziennej perspektywy. Nazwałabym ją perspektywą myszy ukrytej w kącie pałacowej komnaty i chłonącej sugestywnie odtworzone przez autorkę zapachy, barwy, dźwięki i gesty.
„Katarzyna Wielka. Gra o władzę”, Ewa Stachniak, przełożyła Ewa Rajewska, Kraków, Znak 2012,