1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

„Połączenie opowieści o osobach LGBT+ oraz historii pokolenia JP2 na prowincjonalnym tle” – rozmowa z Gochą Pawlak

(Fot. Natalia Kaniak)
(Fot. Natalia Kaniak)
Zapraszamy na rozmowę z Gochą Pawlak, psycholożką, aktywistką i debiutującą pisarką.

Skąd pomysł na książkę? To był impuls, spowodowany jakimś wydarzeniem, czy długo dojrzewający pomysł?
Zdecydowanie długo dojrzewający pomysł. Najpierw planowałam po prostu powieść o nieheteronormatywnych kobietach, którą sama chętnie bym przeczytała. Następnie w wyniku zbiegu okoliczności sama trafiłam na dłużej do rodzinnego Sosnowca i zrozumiałam, że to miasto – i region, Zagłębie Dąbrowskie i Górny Śląsk – to temat, który na mnie czekał. Pochodzę z miejscowości, która rzadko pojawia się w kinie i literaturze, sama tęskniłam więc za tym, by ktoś o niej wreszcie coś więcej napisał. Tym bardziej, że dopiero po przeprowadzce na studia do Warszawy odkryłam, jak stereotypowo postrzegane bywają Sosnowiec i Górny Śląsk. Połączyłam więc motyw podróży przez miasta i ich architekturę z wędrówką śladami stanów emocjonalnych, które towarzyszą głównej bohaterce w konfrontacji z jej wspomnieniami, wątpliwościami i realnymi znajomymi z różnych etapów życia. Finalnie więc powieść o byciu osobą LGBT+ z mniejszego miasta połączyła się z historią o pokoleniu JP2, o napięciu między stolicą a prowincją, wreszcie – o miłości jako takiej. O tym, że jednocześnie bardzo możemy jej pragnąć, ale także – panicznie się jej bać, gdy wreszcie nadchodzi. Z tym musi się zmierzyć główna bohaterka.

Czy książka jest w jakiś sposób autobiograficzna? Czy w bohaterkach można doszukiwać się jakichś Twoich cech oraz która z nich jest Ci najbliższa?
W „Nie rdzewieje” chciałam utrwalić i rozwinąć pewne obyczajowe detale związane z funkcjonowaniem w świecie nieheteronormatywnych kobiet. Sama prowadziłam i badania naukowe, i projekty badawcze dla biznesu, stąd pomysł na te wymyślone badania – wywiady i przegląd ogłoszeń matrymonialnych jako wzbogacenie głównego wątku. Nie da się pisać zupełnie w oderwaniu od życia (myślę też, że nie warto), więc u większości głównych postaci można znaleźć coś ze mnie lub z osób, które spotkałam na swojej drodze, zwykle są to drobiazgi, jakiś detal, powiedzonko, fakt biograficzny. Bywały też takie soczyste sformułowania, do których aż się chciało dopisać jakąś historię! Z drugiej strony to jednak fikcja literacka (włączając wywiady), a ja nie utożsamiam się w pełni z żadną z bohaterek, choć niektóre bardzo lubię. W sumie, gdybym ich nie lubiła, trudno byłoby mi oddać im przestrzeń w tej powieści. Nawiasem mówiąc, mając na uwadze, że pewnie takie pytanie padnie, dla żartu nazwałam też jedną z nich Gocha, aby w razie czego ułatwić sobie odpowiedź. (śmiech)

Czy myślisz, że wydanie książki o takiej tematyce byłoby możliwe 10 lat temu? Jak oceniasz zmianę, która powoli zachodzi w mentalności społeczeństwa?
Ależ wydawanie takich książek było możliwe 10 lat temu, weźmy choćby „Lubiewo” Michała Witkowskiego czy „Dziewczyny, wyjdźcie z szafy!” Anny Laszuk. Jeśli chodzi o mentalność społeczeństwa, mam poczucie, że jednocześnie jest lepiej i gorzej. Gorzej politycznie, ale z drugiej strony zwiększyło to motywację do tego, żeby walczyć o swoje prawa, ujawniać się, być aktywnym społecznie, chodzić na demonstracje i je samemu organizować. W rankingu ILGA-Europe Polska spadła już jakiś czas temu na ostatnie miejsce w Unii Europejskiej i zyskała miano „homofoba UE”. Osoby zainteresowane sytuacją społeczności LGBT+ w Polsce zachęcam do śledzenia m.in. stron organizacji takich jak Kampania Przeciw Homofobii i Miłość Nie Wyklucza.

Jeśli chodzi o moją prywatną perspektywę, to nie jest ten kierunek zmian, który ja przewidywałam, gdy byłam na studiach – wprowadzenie związków partnerskich wydawało się wtedy kwestią kilku lat. Wtedy nie spodziewałam się, że kiedykolwiek powstaną tzw. strefy wolne od LGBT.

Wracając do literatury, wierzę w to, że opowieści o osobach, które – jak powiedziała moja znajoma ze Śląska Przegiętego – żyją po swojemu i nie zamierzają za to przepraszać, mogą nieść nadzieję dla wszystkich tych, którzy, podobnie jak główna bohaterka, wychowują się w „miastach, z których jest wszędzie daleko”. W moim życiu książki, również te wypożyczane z sosnowieckiej biblioteki, odegrały znaczącą rolę. Mam nadzieję, że dzięki mojej powieści ktoś również poczuje się bardziej „u siebie”. Znajdziemy w niej zresztą wątki związane z tą tęsknotą za queerowymi postaciami, za tym, w jaki sposób reprezentacja pomaga budować tożsamość, są też wzmianki o queerowych wątkach w książkach i serialach, czasami zresztą nieco zaszyfrowane. Sama pamiętam, jak z powodu lesbijskiego wątku w „Na Wspólnej” zaczęłam oglądać ten serial z wypiekami na twarzy!

(Fot. materiały partnera) (Fot. materiały partnera)

Główna akcja przeplatana jest wywiadami z różnymi bohaterkami, przeprowadzanymi w celach naukowych. Szczególnie poruszył mnie ten fragment o coming outach… Wspominasz w posłowiu, że jest to fikcja, jednak czy spotykasz się w życiu z sytuacjami podobnymi do tych, które zamieściłaś w książce?

Tak, zdecydowanie! Chciałam uchwycić niektóre obyczajowe detale i te drobne psychologiczne zjawiska, które pozwalają na poznanie jednostkowej perspektywy w nieco inny sposób, niż poprzez statystyki czy wypowiedzi ekspertów czy ekspertek. Niektóre historie są mocno humorystyczne, inne – krzepiące, w jeszcze innych faktycznie kryje się trochę smutku. Jeśli wywiady poruszają, to bardzo się cieszę – to znaczy, że mi się udało.

Czym jest dla Ciebie siostrzeństwo? Czy uważasz, że kobiety częściej się wspierają, czy raczej rywalizują ze sobą?Trudno generalizować, to zależy od kobiet. Ja siostrzeństwo rozumiem jako wspieranie się i akceptowanie pomimo indywidualnych różnic, a najbardziej czuję je chyba… na demonstracjach, do których zresztą w obecnej sytuacji nie brakuje okazji. Wyrazem siostrzeństwa były też dla mnie zachęty, jakie dostawałam na etapie tworzenia powieści, zdjęcia z książką i polecanie jej swoim znajomym. Cieszy mnie to, bo po cichu liczyłam na to, że wytworzy się wokół niej pewna społeczność.

Jaki był odzew na twoją książkę? Czy jakieś sytuacje zaskoczyły Cię pozytywnie lub negatywnie?
Premiera powieści miała miejsce 13. lipca, jesteśmy więc dopiero na początku drogi. Na razie odbiór jest całkiem pozytywny, bardzo ucieszyło mnie, że moją książkę poleca sama Sylwia Chutnik w recenzji na swoim facebookowym profilu. Miło mi, że moje poczucie humoru do niej przemówiło!

To, co mnie wzruszyło, to jedna z recenzji, w których była mowa o głębi psychologicznej tej powieści, o tym, że pewne zjawiska opisuje w bardzo trafny sposób, że skłania do przyjrzenia się samemu sobie. Cieszę się, że udało się osiągnąć ten cel. Ponoć książkę dość szybko się czyta, jest już polecana na queerowych grupach. Mam zresztą nadzieję, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie – czy jeśli chodzi o queerową tożsamość, czy bycie z miasta na prowincji, rozliczenia związane z nadchodzącą trzydziestką czy prosty fakt, że większość z nas była kiedyś w kimś zakochana. I to pozostawia ślad. Zapadła mi też w pamięć opinia, że główną bohaterkę trudno z początku polubić, ale z czasem zaczynamy ją coraz lepiej rozumieć, odkrywać, co ją ukształtowało – cieszę się, że ktoś to w ten sposób odebrał, bo faktycznie powieściową Magdę poznajemy w momencie, gdy ma sporo do przepracowania. (śmiech)

Najbardziej zróżnicowane opinie dotyczą wywiadów zawartych w książce. Sporo osób nabiera się, że to były prawdziwe badania (co mnie cieszy, że wypadło tak realistycznie!), niektórych śmieszą i ujmują niestandardową formą, inni woleliby dwie osobne książki, żeby się nie rozpraszać.

Jestem bardzo ciekawa odbioru tej książki w Sosnowcu i na Górnym Śląsku. Myślę sobie, że w tej kwestii w ogóle wiele jeszcze przede mną. Czekam z niecierpliwością na te opinie i zachęcam do kontaktu na Facebooku i Instagramie. Swoją drogą w związku z premierą powieści napisało do mnie sporo znajomych z różnych etapów życia, jest mi bardzo miło, że ta książka przyciągnęła uwagę tylu osób.

Aha, z zaskoczeń – przed premierą pojawiły się komentarze, że książkę (z uwagi na tematykę) należałoby spalić. Odpisałam, że w takim razie premiera zapowiada się gorąco. (śmiech)

(Fot. Natalia Kaniak) (Fot. Natalia Kaniak)

Jeżeli nie piszesz, to czym się zajmujesz w wolnym czasie?…
Kawiarnie, architektura, fotografia, piesze wędrówki, pływanie i spędzanie czasu nad wodą, festiwale filmowe, ale nie muzyczne – to kilka z moich ulubionych opcji. Z uwagi na to, że pracuję sporo i z ludźmi, i intelektualnie, z książkami i przed komputerem, w wolnym czasie staram się koncentrować na kontakcie z ciałem i z naturą.

Przed pandemią sporo też jeździłam, odwiedziłam ponad 30 krajów, byłam na przykład sama w Iranie i Azerbejdżanie, na Bałkanach udzielałam się naukowo, na Kaukazie – aktywistycznie. Lubię też podróże śladami malarstwa, architektury albo po prostu samodzielnie tworzonych wyzwań typu „odwiedziny we wszystkich polskich miastach wojewódzkich”. Czasem piszę o tym na blogu albo na Instagramie, ale staram się dawkować sobie media społecznościowe. Samotność w podróży jest dla mnie luksusem, w dodatku bardzo inspirującym. I paradoksalnie pomaga budować relacje, bo skłania do poznawania ludzi w większym skupieniu, w oderwaniu od tego, kim się jest na co dzień. Teraz jeżdżę mniej, ale wciąż lubię ten spokój płynący z bycia w drodze. I ciszę. To z niej rodzą się później najlepsze pomysły.

(Fot. materiały partnera) (Fot. materiały partnera)

Książkę Gochy Pawlak „Nie rdzewieje” znajdziecie na:

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze