Co czytać, aby miło powitać jesień? Oto książki, które idealne na tę porę roku. W naszym zestawieniu coś dla siebie odnajdą miłośnicy biografii, kryminałów oraz zdrowego stylu życia. Poleca Emilia Malinowska, dziennikarka miesięcznika „Sens”.
Oddały mu serca i niestety także dusze, były nie tylko muzami. To ich twarzy wypatrujemy na obrazach hiszpańskiego geniusza malarstwa. Spośród siedmiu dwie kobiety Picassa oszalały, a dwie odebrały sobie życie. Do jednej ze swoich kochanek artysta powiedział, że kobiety są maszynami do cierpienia. Dzisiaj nazwano by go toksykiem, narcyzem, przypisano jedno z zaburzeń osobowości. Nie tylko oglądamy jego dzieła w muzeach, ale i czytamy, jak żył, jakie relacje tworzył, jakie postawy przyjmował. W książce Jeanne Mackin to kobiety związane z Picassem dostały głos w przeplatających się ze sobą rozdziałach. Są nie tylko bohaterkami, ale i narratorkami tej opowieści, którą rozpoczyna francuska malarka Irène Lagut. Na drugim planie wielkie nazwiska epoki, wojna, blichtr, sztuka, namiętność i polityka.
Trzecia powieść malezyjskiego pisarza, autora „Ogrodu wczesnych mgieł”, ma wiele warstw, gdybyśmy chcieli znaleźć punkty wspólne, byłyby to tajemnica i zdrada. Jest rok 1921, wyspa Penang w Malezji. Lesley i jej męża Roberta odwiedza pisarz William Somerset Maugham, który jest w nie najłatwiejszym momencie życia. Bankructwo, nieszczęśliwe małżeństwo, potajemny romans, desperackie próby szukania tematu nowej powieści prowadzą do tego, że mężczyzna zacieśnia przyjaźń z Lesley. Czytamy, jakbyśmy w wielkim domu otwierali wiele drzwi – razem z pisarzem odkrywamy skrywaną przed światem historię bohaterki, która jest nie tylko zmysłowa, ale ma rewolucję w tle. Oparta na faktach fabuła trzyma w niewiedzy i pomieszaniu do ostatniej strony, bo jest tu też intryga – kryminalna zagadka.
Autorka książki uważa, że jedzeniu wypowiedzieliśmy wojnę, i postanawia ją zakończyć. Koniec zatem z ograniczaniem i wykluczaniem z jadłospisu produktów, koniec ze stresem i wyrzutami sumienia, koniec z frustrowaniem się zawartością talerza i krytykowaniem się za zjedzenie pączka. Koniec z autoagresją, za którą stoi jedzenie. Bo żywność przecież jest neutralna, spożywanie jej ma zaspokajać głód, a przy okazji być przyjemnością. Skąd zatem to całe zamieszanie? Z zaburzonej relacji z ciałem, z powodu wstydu związanego z fizycznością, opresyjnych wzorców wyglądu. Paulina Małek rozprawia się z mitami związanymi z dietą i stara się zmienić myślenie – o naszym sukcesie nie świadczy to, co pokazuje waga. Chodzi bardziej o samopoczucie i kondycję, które sprawią radość dzięki prozdrowotnym nawykom i intuicyjnemu jedzeniu. Uwalniające!