W świecie, który zachęca do narcystycznego zapatrzenia we własny sukces, stawianie na wspólnotę wydaje się brawurowym przejawem buntu. Aktorka Gillian Anderson i trenerka rozwoju osobistego oraz aktywistka Jennifer Nadel w swojej książce „My. Przewodnik dla kobiet pragnących zmiany”, podpowiadają, jak zadbać o siebie, by być lepiej z innymi.
Czy to poradnik? Jeśli tak, to polityczny z ciężarem obiecywanej transformacji. Gillian Anderson jest aktorką filmową, teatralną i telewizyjną, znaną oczywiście z kultowego serialu „Z Archiwum X”, ale i świetnych, nowszych produkcji jak „Upadek”, kryminał noir, czy niedorzecznie zabawne i wywrotowo mądre „Sex Education”. Jennifer Nadel przez wiele lat pracowała w brytyjskich mediach, uprawiając społeczne dziennikarstwo z misją – stawała w obronie niesprawiedliwie skazanych więźniów czy rodzin w trudnym położeniu, ignorowanych przez instytucje. Dziś jest pisarką, publicystką, trenerką rozwoju osobistego i działaczką polityczną w think tanku Compassion in Politics.
Anderson i Nadel przyjaźnią się od wielu lat i, jak zaznaczają w wywiadach, ich wspólna książka jest naturalną konsekwencją walk, które każda z osobna stoczyła. Pierwsza – pracując w branży, która notorycznie wpędza kobiety w zaburzone relacje z własnym ciałem i uzależnienia. Druga – doświadczając wypalenia zawodowego.
Autorki „My” uczciwie przyznają, że nie dzielą się w swojej książce żadną tajemną wiedzą. Ot, zebrały wszystkie narzędzia, które same z powodzeniem stosują w jednym miejscu, tworząc przejrzystą, konkretną instrukcję obsługi życia. I pewnie można by postawić „My” na półce obok innych poradników, w których różnej maści celebrytki generycznie mędrkują, jak osiągnąć wewnętrzną harmonię, łącząc regularną praktykę jogi z czystą dietą. To jednak ocena mocno redukująca wartość książki Gillian Anderson i Jennifer Nadel.
Tak, Anderson i Nadel też sugerują, by wprowadzić do codziennych rytuałów medytację i dziennik wdzięczności, ale to praktyki, które w ich mniemaniu wzmacniają działanie dziewięciu zasad, według których porządkują swoje życia.
Co to za zasady? Na przykład uczciwość – przede wszystkim wobec samej siebie. Albo akceptacja, ale rozumiana nie jako bierna zgoda na niekorzystaną rzeczywistość, a jako akt odrzucenia iluzji trzymających nas w miejscu. Albo pokój – ten odczuwany w środku, wyzwalający z drenującego wewnętrznego konfliktu.
Autorki „My” są przekonane, że życie w zgodzie z określonym zestawem wartości jest skutecznym oporem wobec szkodliwych kapitalistycznych mrzonek o wydajności, która spełnia, sukcesie, który uwalnia i konsumpcji, która leczy. „My” to także ciekawy głos w bieżącej feministycznej publicystyce, bo Anderson i Nadel w swojej pochwale wspierających siostrzeńskich wspólnot wskazują, jak patriarchat oddala kobiety od siebie nawzajem. A „My” powstało po to, by nas do siebie zbliżyć.
Gillian Anderson, Jennifer Nadel „My. Przewodnik dla kobiet pragnących zmiany”, wyd. PWN