„Lot nisko nad ziemią" to doskonale napisane studium życia współczesnej kobiety – powieść, od której nie można się oderwać. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zwierciadło.
Wszystko pamiętam z tamtych czterech dni, każdą tęsknotę, każdą myśl. I smutek, który mi towarzyszył w poniedziałek w przedszkolu, szczególnie na widok rozrabiającego Kacpra. „Jak różne są rzeczy ukryte w króciutkim wyrazie żal”, podsumował mój ukochany
poeta Tuwim, który wszystko rozumiał. Znów zamykałam przedszkole, znów był mróz i znów miałam zamiar powlec się do domu nieco okrężną drogą, kiedy usłyszałam za sobą głos:
– Pani Weroniko...
– To pan... – Powiedziałam „pan”, mimo że na spacerze mówiliśmy do siebie po imieniu. Miałam ochotę wrzasnąć wielkim głosem: „Dlaczego dopiero dziś przyszedłeś?! Dlaczego pozwoliłeś mi myśleć, że nic się nie stało?!!!”.
– Pozwoli się pani zaprosić na spacer? – zapytał. – Miałam zamiar właśnie iść do domu – odpowiedziałam.
– O – skonfundował się nieco. – To może ja mógłbym panią odprowadzić do domu albo chociaż do autobusu?
Uśmiechnęłam się.
– Chciałam powiedzieć, że miałam zamiar wracać do domu spacerem. Ja nie boję się mrozu.
– O, to całe szczęście, bo ja myślałem, że pani mi odmawia...
Tyle lat potem kochałam jego uśmiech. Uśmiechał się tak charakterystycznie. Nagle pokazywał wszystkie zęby, białe i równiuteńkie. Potem ramiona mu drgały i śmiał się już głową, rękoma, tułowiem, nogami, przytupywał, kiedy było coś szczególnie wesołego.
– Bałem się, że pani mnie nie pamięta... – zaczął, kiedy szliśmy przez park w stronę mojego osiedla.
– Pamiętam... – rzuciłam lekko. – Mam dobrą pamięć. Poza tym...
Poza tym uważam, że jesteś mężczyzną mojego życia, powiedziałam w myślach, a zamiast tego dodałam:
– A poza tym... sytuacja była niecodzienna i sprzyjała zapamiętaniu... pana...
Znów się roześmiał.
– Szczerze mówiąc – powiedział cicho, kiedy byliśmy na skraju parku – dla mnie to też była niecodzienna sytuacja...
– Bo widzi pani – zaczął. – Ja chciałem przyjść już we czwartek, bo ja chciałem…
Nadstawiłam uszu. Bardzo chciałam usłyszeć jakieś dobre usprawiedliwienie.
– Tylko że wyjechałem w delegację i wróciłem w piątek wieczór. Takie szkolenie miałem, w mojej pracy... Musiałem jechać...
To było dobre usprawiedliwienie. Nie było go w czwartek i piątek, a w sobotę nie pracowaliśmy.
– Nie musi pan się usprawiedliwiać – dodałam dla porządku. – Na pewno chce pan dalej iść? Bo to jeszcze kawałek, ale jeżdżą autobusy, ja mogę pojechać albo pan może wrócić... – Weroniko – powiedział, zatrzymując się i zaglądając mi głęboko w oczy. – Nie ma mowy, żebym cię zostawił tu i teraz...
W ten sposób gładko przeszliśmy nie tylko na „ty”, ale do wspólnego życia, tak zwanego „chodzenia” na początek, potem do wszystkiego, co łączy zakochanych w sobie ludzi, na małżeństwie kończąc.
Znałam przystojniejszych mężczyzn, marzyłam nawet o takim czy innym bracie koleżanki, chłopaku z klasy wyżej czy – na studiach – o dość przystojnym profesorze pedagogiki specjalnej. Ale to były tylko takie myśli. Wiedziałam, że z moją urodą, a właściwie jej brakiem, nie znajdę sobie przystojnego chłopaka, ale Sławek, on był dla mnie jedynym z milionów. Gdyby coś się stało i on nie mógł ze mną być, nie przyszedłby wtedy pod przedszkole, wcześniej po dziecko sąsiadki, moje życie byłoby zupełnie puste i pozbawione jakiegokolwiek blasku. Bo ja przy Sławku byłam królową, nie żabą, ale piękną istotą zdolną unieść cały świat.
– Nie zostawiaj mnie tu i teraz, w ogóle nie zostawiaj... – powiedziałam, nie bacząc na to, że może należało udawać, że ja nie wiem, o co chodzi, albo dla mnie to tylko spacer.
Wziął mnie za rękę, wsunął moją dłoń w swoją rękawiczkę i to było pierwsze nasze fizyczne zbliżenie, tak intensywne, że pamiętam je do dziś.
– Nie mam zamiaru. – Zapewnił wtedy.
Często tak mówił. Kiedy był w szpitalu, też poprosiłam: „Nie zostawiaj mnie”, a on odpowiedział, że nie ma zamiaru. Wtedy oboje nie wiedzieliśmy, że stanie się to, co się musi stać. Przeszedł dwie skomplikowane operacje, ale nie przeżył…
Fragment pochodzi z książki „Lot nisko nad ziemią”, Ałbena Grabowska, Wydawnictwo Zwierciadło 2014, s. 336. „Lot nisko nad ziemią” do kupienia w naszej księgarni.