1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Dorota Miśkiewicz: Cały ten jazz

</a> fot. materiały prasowe Sony Music
fot. materiały prasowe Sony Music
Mało jest na polskiej scenie jazzowej artystek o takim dorobku jak Dorota Miśkiewicz. Mimo młodego wieku, ma na swoim koncie już 10 albumów. Najnowszy, "Ale" tylko potwierdza jej miejsce wśród najważniejszych wykonawców tego gatunku.

</a> fot. materiały prasowe Sony Music fot. materiały prasowe Sony Music

To jakby album nie z tej epoki, tak, jakby artystka po tytułowym "Ale" chciała dodać "kiedyś był lepiej". Klimat retro jest wszechobecny, jakby inspiracją dla Miśkiewicz były stare, zakurzone winyle odnalezione po latach na strychu. Na nagranie trzeba było czekać aż cztery lata, co znaczy, że płycie towarzyszyła atmosfera nieśpiesznego wyciszenia. I to doskonale słychać. Głos artystki brzmi wręcz kojąco. Gdybym był dzieckiem, nalegałbym, aby rodzice puszczali mi ją w zastępstwie własnych kołysanek.

Jak na wokalistkę o ugruntowanej pozycji przystało, Miśkiewicz przyciąga innych muzyków, którzy chętnie nawiązują z nią współpracę. Na "Ale" gościnnie wystąpili Wojciech Waglewski (ich "W komórce" to chyba najlepszy utwór na płycie, są jak Frank i Nancy Sinatra), Karolina Kozak czy Marek Napiórkowski, Ewa Bem. Ta ostatnia zresztą jakby namaszcza Miśkiewicz, aprobując jej retrospektywne poszukiwania muzyki, która coś znaczy. Takiej, która nie musi stroić się w piórka czy silić na epatowanie aż nadto widoczną kobiecością. Miśkiewicz uwodzi w sposób subtelny, urokliwy, salonowy. Taki, że bez kapelusika i fraku podejść wstyd.

"Ale" to album bardzo staroświecki, choć nagrany z udziałem delikatnej elektroniki. Sposób, w jaki została ona użyta wcale nie czyni go mało wiarygodną podróżą w czasy minione, a to za sprawą niezwykłej osobowości artystki.

Dorota Miśkiewicz, "Ale", Sony Music

Przeczytaj wywiad z Dorotą Miśkiewicz.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze