1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Open'er Festival 2012 - relacja

Open'er.pl; foto.Tomek_Kaminski_
Open'er.pl; foto.Tomek_Kaminski_
Dwa dni temu zakończyła się jedenasta edycja festiwalu Open’er. Pomimo wyjątkowo niesprzyjającej pogody impreza przyciągnęła na lotnisko Gdynia- Kosakowo ponad 70 tys. widzów z całego świata. Codziennie na koncerty przychodziły dziesiątki tysięcy osób

W tym roku na Open’erze można było usłyszeć takie sławy, jak Björk, New Order, Janelle Monaé, Justice, Franz Ferdinand,  Mumford & Sons czy The xx.  Większość z nich wystąpiła w Polsce po raz pierwszy. Nie zabrakło również rodzimych wykonawców. Fisz, Nosowska, Łona, Julia Marcell, Brygada Kryzys czy Paulia i Karol w niczym nie ustępowali zagranicznym gwiazdom. Niezwykłym wydarzeniem był koncert muzyki Krzysztofa Pendereckiego z jego udziałem.

Open’er skupia głównie młodzież, ale na niektórzy twórcy – Björk, New Order czy właśnie Penderecki – przyciągnęli ludzi w każdym wieku, czasem także rodziny z dziećmi.Wśród zagranicznej publiczności przeważały grupy młodych Anglików. Jak sami przyznawali, do wizyty w Gdyni, w równym stopniu co muzyka, zachęciły ich plotki o niezwykłej urodzie polskich kobiet. Zapewniali, że nieprzesadzone!

Teren imprezy był ogromny. Obejmował trzy główne sceny koncertowe (Main Stage, World Stage i Tent Stage), pole namiotowe, parkingi i kilka miasteczek festiwalowych. Za specjalne kupony można było kupić rękodzieło lub – w oficjalnym Opener’owym sklepie – płyty i koszulki, a także wypić i zjeść. Na głównych scenach odbywało się codziennie dwanaście koncertów. Trwały od 17.00 do 1.00, zaplanowane w taki sposób, by teoretycznie dało się przynajmniej na chwilę odwiedzić każdy z nich.

Pierwszy dzień w dużej mierze wypełniły występy największych gwiazd tegorocznego festiwalu: The Kills, Björk, New Order, The Ting Tings (autorzy przeboju „That’s not my name”) czy Wiza Kalify. Ale najbardziej niezwykły i energetyczny koncert dnia dał nowojorski zespół emigrantów z Europy Wschodniej – Gogol Bordello (nazwa wzięła się z połączenia nazwiska rosyjskiego pisarza  i kolokwialnego określenia domu publicznego). Publiczność dała się porwać rytmowi żywiołowego punk rocka z wyraźnymi domieszkami muzyki cygańskiej, a gorączkę stale podsycał Eugene Hütz – dziki wokalista o wyglądzie pirata, charyzmie szamana i wzroku szaleńca. W trakcie piosenki „Break the spell”, Hütz zdjął koszulę i zaczął oblewać siebie i fanów piwem, które wcześniej popijał. Publiczność dosłownie oszalała, a koncert zaczął przypominać dziki obrzęd.

W czwartek na głównej scenie wystąpiła prawie pięćdziesięcioosobowa orkiestra pod batutą Krzysztofa Pendereckiego i Marka Mosia, która wykonała utwory Pendereckiego i Johna Greenwooda - gitarzysty Radiohead, zainspirowanego muzyką polskiego kompozytora. Koncert mógł rozczarować konserwatywnych miłośników czystej muzyki klasycznej. Siła utworów nie polegała na jednoznacznej melodii czy rytmie, lecz na mieszaniu dźwięków, co dało niezwykły efekt.

Nie sposób nie wspomnieć także o występie Pauli i Karola. Na żadnym open’erowym koncercie nie panowała tak rodzinna i przyjazna atmosfera. Widać było, że członkowie zespołu świetnie się razem bawią i czują się swobodnie na scenie. Tę pozytywną energię przekazali publiczności.

W sobotę odbyło się z kolei jedno z najbardziej dopracowanych wydarzeń. Podczas występu Jeanelle Monaé wszystko (począwszy od mikrofonów, a na skarpetkach tancerzy kończąc) było czarno-białe lub czerwone, a wokalistka stale angażowała publiczność w różne zabawy . Jako ostatni na scenie głównej zagrali The xx. Ich oniryczna, intymna muzyka uspokajała,  był to więc doskonały wybór na zamknięcie Festiwalu.

Jednak Open’er to nie tylko koncerty. W tym roku organizatorzy szczelnie docenili sztukę. W jednym ze centralnych punktów stanęła kolorowa instalacja Maurycego Gomulickiego. Budziła dyskusje pod względem estetycznym, ale co do jednego wszyscy  byli zgodni: stanowiła znakomity punkt orientacyjny! Jeden z hangarów lotniska zaadaptowany został na Muzeum Sztuki Nowoczesnej, gdzie pod hasłem  „Video Killed the Radio Star” (tytuł piosenki  z lat 80 zespołu The Buggles), prezentowane były prace dotyczące związków muzyki i obrazu. Wśród nich szczególne wrażenie zrobił na mnie hipnotyzujący filmik Litwinki Deimantas Narkevicius. Artystka zilustrowała tęskną piosenkę poczatkującego zespołu Without Letters zdjęciami z prób w obskurnym budynku i obrazami szarej i posępnej ­­ architektury socrealistycznej widzianej z okien jadącego pociągu.

W drugim hangarze, do którego prawie cały czas ciągnęła się ogromna kolejka, goście mogli potańczyć na silent disco, gdzie każdy dostaje własne słuchawki i bawi się w rytm wybranej piosenki. Dzięki współpracy Open’era z Planete + Doc Film Festival w Alterkinie wyświetlane były najciekawsze filmy z repertuaru festiwalu filmowego. A w Nowym Teatrze codzienne w południe rozpoczynały się słynne „Anioły w Ameryce” Krzysztofa Warlikowskiego. Także codziennie odbywały się pokazy mody młodych polskich projektantów.

Zdecydowanie największym mankamentem tegorocznej edycji Open’era było cuchnące błoto, którego z każdym dniem przybywało. Najmodniejszym dodatkiem Festiwalu okazały się kalosze – jedyne obuwie, które umożliwiało bezpiecznie przez sięgające pół łydki bagno. Aura jednak ani nie popsuła atmosfery, ani nie zniechęciła (zwłaszcza damskiej części publiczności) do noszenia dopracowanych rockowych kreacji.

 

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze