1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

„Na czworakach” Różewicza w Teatrze Polonia

Teatr Polonia
Teatr Polonia
Na deskach Teatru Polonia zagościł klasyk. Utwór Tadeusza Różewicza  z 1972 roku należy do najważniejszych dramatów poety. Reżyserii podjął się Jerzy Stuhr, który zagrał także rolę Laurentego. Tak się składa, że „Na czworakach” było przed laty tematem pracy magisterskiej reżysera.

Zapewne także i z tego powodu spektakl jest bardzo osobistym wyznaniem doświadczonego aktora, reżysera i pedagoga na temat roli sztuki w życiu. „Wielki Różewicz daje mi swą sztuką zakpić z siebie samego”, mówi Stuhr.

Laurenty jest uznanym poetą, ale przeżywa akurat trudny okres w życiu i poezją w ogóle się nie zajmuje. Ucieka w przyjemności i uciechy życia. Jego, nazwijmy to... kalendarzem, zajmuje się gosposia Pelagia (w tej roli w świetnej formie dawno na scenie niewidziana Dorota Stalińska). Bohater dokazuje z młodziutką dziennikarka, późniejszą żoną i strażniczką jego izby pamięci w muzeum (Anna Kaczmarczyk) i kłóci z kolegą poetą, bardzo  zazdrosnym i zawistnym - jak to w literackim światku bywa (świetny Wiesław Komasa).

Stuhr stworzył swoją postać zręcznie, ale grubą  kreską. Bawi się słowem, konwencją, także polemiką samego Różewicza z teatrem absurdu. Dyskusje, które Laurenty prowadzi na ten temat z gosposią i zaprzyjaźnionym poetą, są  bardzo wytrawne. Cała trójka aktorów prezentuje wysoki poziom aktorskiego rzemiosła, więc ten trudny, wieloznaczny i wciąż aktualny - także społecznie i politycznie - tekst mówią naturalnie. To nie lada wyczyn, która sprawia widzowi dużą przyjemność. A publiczność na spektaklu była bardzo różnorodna. Na widowni widziałam całe rodziny z dziećmi. Oczywiście w tekście są i elementy komiczne, obsceniczne, nawet choć pokazane ze smakiem i nie do końca, lecz nie jest to miły, łatwy tekst na relaksujący wieczór w teatrze.

Jak zawsze, gdy na scenie mamy takiego mistrza jak Jerzy Stuhr, w scenach, gdy go nie ma bądź siedzi niemy jako eksponat w muzeum, ten brak jest wyraźnie wyczuwalny. Aktor ma magnetyzm, klasę, wdzięk, które nie pozwalają oderwać od niego wzroku. Stuhr wydaje się być w świetnym, twórczym momencie swego artystycznego życia: w pełni świadomy swoich możliwości, a zarazem ciągle pełen apetytu na nowe sceniczne wyzwania i chętny do rozmowy z publicznością.

Finałowy lot Laurentego jest zabawnym i widowiskowym zakończeniem.  Podobnie jak pierwszy akt, bardzo pięknie spointowany drewnianą figurką człowieczka na czworakach, widocznego w snopie światła przed zasłoniętą kurtyną.

Warto więc zobaczyć „Na czworakach”, chociażby z dwóch powodów: dla Tadeusza Różewicza i dla Jerzego Stuhra. Chciałabym, aby współpraca Stuhra z Teatrem Polonia trwała, ponieważ czuję, że ma on jeszcze sporo do powiedzenia nam wszystkim. Dobrze wie, po co i jak ma to zrobić. Oraz dla kogo.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze