1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Najlepsze seriale listopada, czyli piątka na piątkę

W trzecim sezonie The Crown wymieniono całą obsadę grającą rodzinę królewską, mimo to - a może właśnie dlatego - serial wciąż ogląda się świetnie. (fot. materiały prasowe)
W trzecim sezonie The Crown wymieniono całą obsadę grającą rodzinę królewską, mimo to - a może właśnie dlatego - serial wciąż ogląda się świetnie. (fot. materiały prasowe)
Zobacz galerię 14 Zdjęć
Każdego miesiąca pojawia się wiele nowych serialowych produkcji. Skąd wziąć czas na sprawdzanie ich wszystkich? To już nie Wasze zmartwienie, bo z tego morza obfitości wyławiam dla Was najciekawsze propozycje. Oto najlepsze seriale listopada. 

Każdego miesiąca pojawia się wiele nowych serialowych produkcji. Skąd wziąć czas na sprawdzanie ich wszystkich? To już nie Wasze zmartwienie, bo z tego morza obfitości wyławiam dla Was najciekawsze propozycje. Oto najlepsze seriale listopada. 

Wszystko jest poezją

„Dickinson”, 10 odcinków premiera 1 listopada, Apple TV

 <span style=\Zaskakująco współczesna Emily Dickinson (Hailee Steinfeld) i personifikacja śmierci z jej wierszy, czyli raper Wiz Khalifa. (Fot. materiały prasowe)" width="686" height="418" loading="lazy"> Zaskakująco współczesna Emily Dickinson (Hailee Steinfeld) i personifikacja śmierci z jej wierszy, czyli raper Wiz Khalifa. (Fot. materiały prasowe)

Pozornie to biografia jednej z najważniejszych amerykańskich poetek – Emily Dickinson – o czym zdają się świadczyć choćby osadzenie akcji w połowie XIX wieku, dekoracyjne kostiumy i twarde dane z życia Emily: dom w Amherst, brat Austin i siotra Lavinia czy ojciec, który jest prawnikiem. Nie dajcie się jednak zwieść, bohaterka to zaskakująco współczesna nastolatka. Używa slangu, przejawia płynność orientacji seksualnej, a pod nieobecność rodziców organizuje imprezkę zaprawianą opium. Po dawnym micie samotnicy ubierającej się w białe suknie, która spędziła większość życia odcięta od świata, nie ma śladu. Twórcy serialu korzystają za to chętnie z nowszych hipotez historyków literatury – takich jak romans poetki z bratową czy fascynacja jednym z pracowników kancelarii prawniczej ojca, ale i na nich nie skupiają się zbyt długo. Mamy w końcu do czynienia ze zwariowaną komedią i zabawą kontekstami i znaczeniami, tutaj wszystko jest możliwe. Tytułowa bohaterka zagrana przez Hailee Steinfeld dyskutuje przy stole o patriarchacie, a personifikacją śmierci z jej wierszy jest raper Wiz Khalifa w cylindrze i ciemnych okularach, który zabiera ją na przejażdżki widmowym powozem. Myliłby się bowiem ten, kto myślałby, że po poezji nie ma tu śladu. Tytuł każdego odcinka to wers z jednego z poematów Dickinson, jego fragmetny bohaterka zresztą melorecytuje potem w rytm współczesnej muzyki. Malkontenci powiedzą, że to wulgarne spłycenie wieloznaczności ukrytych w tych tekstach, ja wolę na to patrzeć, jak na próbę uratowania wierszy Dickinson od zapomnienia.

Uciekający państwo młodzi

„End of the F…ing World”, 8 odcinków premiera 5 listopada, Netflix

 Alyssa (Jessica Barden) i James (Alex Lawther) znowu w drodze. Ale nie, wbrew pozorom jeszcze nie wzięli ze sobą ślubu. (Fot. materiały prasowe) Alyssa (Jessica Barden) i James (Alex Lawther) znowu w drodze. Ale nie, wbrew pozorom jeszcze nie wzięli ze sobą ślubu. (Fot. materiały prasowe)

Pierwszy sezon „End of the F…ing World” oparty na komiksie Charlesa S. Forsmana był dużym sukcesem. Historia pary 17-latków – zbuntowanej przeciw przytłaczającej codzienności Alyssy (Jessica Barden) i jej przejawiającego psychopatyczne skłonności, marzącego o krwawej zbrodni kolegi Jamesa (Alex Lawther) zdobyła uznanie widzów i krytyków. Pewnie dlatego twórcy postanowili wrócić do, wydawałoby się, nieodwołalnie zakończonej fabuły. I zgodnie z zasadą: najbardziej podobają nam się seriale, które już raz widzieliśmy, nakręcili jej ciąg dalszy. Niestety, wiązało się to z unieważnieniem świetnego finału pierwszego sezonu (James przeżył, co zresztą autoironicznie komentuje). Koniec końców dostajemy jednak serial świetnie sfilmowany, pełen czarnego, nieco surrealistycznego humoru i nieoczekiwanych zwrotów akcji. O ile w pierwszej części Alyssa i James uciekają od ograniczeń prozy życia, by odnaleźć siebie i dorosnąć, o tyle w drugiej uciekają od nieprzepracowanych traum i odpowiedzialności nieuchronnie związanej z dorosłością. Minusy? Nieco zbyt dużo melodramatycznych chwytów. Momentami drugi sezon zbliża się niebezpiecznie do konwencjonalnej komedii romantycznej. Poza tym nie dowiadujemy się niczego nowego o parze młodych bohaterów i trudno odpowiedzieć na pytanie, po co nakręcono ten sequel. Na szczęście drugi sezon ma być ostatni, oby wytrwano w tym postanowieniu.

Lyra Belaqua i kosmiczny Pył

„Mroczne materie”, 8 odcinków premiera 4 listopada, HBO GO i 5 listopada, HBO

 Lyra (Dafne Keen) z czarodziejskim złotym kompasem i gadającym gronostajem, który jest uosobieniem jej duszy. (Fot. materiały prasowe) Lyra (Dafne Keen) z czarodziejskim złotym kompasem i gadającym gronostajem, który jest uosobieniem jej duszy. (Fot. materiały prasowe)

Pierwsza filmowa adaptacja trylogii „Mroczne materie” Philipa Pullmana z Nicole Kidman i Danielem Craigiem sprzed 12 lat była klapą. Twórcy serialowej superprodukcji nie przestraszyli się jednak i zrobili drugie podejście. Osiem odcinków (a już wiadomo, że na jednym sezonie się nie skończy) pozwala dużo pełniej niż kinowy film pokazać złożony świat, a właściwie wieloświat powieści. A jest co pokazywać: pancerne niedźwiedzie, czarownice, sterowce, tajemniczy kosmiczny Pył, Magisterium, czyli złowroga religijna organizacja porywająca dzieci. Ale przede wszystkim dajmony, ludzkie dusze żyjące jako oddzielne istoty pod postacią zwierzęcia. Obrazują charakter swojego właściciela, służą mu radą, pomocą i są z nim połączone nierozerwalną więzią. To w takim otoczeniu 12-latka Lyra Belaqua wraz z drużyną śmiałków wyrusza w pełną przygód i niebezpieczeństw drogę, by odnaleźć zaginionego przyjaciela. Jeśli tęsknisz za przygodami Harry’ego Pottera albo nie możesz zapełnić pustki po finale „Gry o tron” to propozycja dla Ciebie. Serial tak jak książkowy pierwowzór jest świetną rozrywką zarówno dla dorosłych, jak i dzieciaków, świetnie nadaje się więc do wspólnego oglądania.

Pałacowa rewolucja

„The Crown”, sezon 3, 10 odcinków premiera 17 listopada, Netflix

Poprzednie sezony sztandarowej i najdroższej produkcji Netflixa zbierały świetne recenzje i nagrody (m.in. Złoty Glob dla najlepszego serialu telewizyjnego i 8 statuetek Emmy), a jednak producenci zdecydowali się na rewolucję w Pałacu Buckingham, poleciały głowy. Cóż, czas płynie nieubłaganie nawet w serialu, więc trzeba było nie tyle odświeżyć, co nieco postarzyć obsadę rodziny królewskiej. Ale jakie to zmiany! Clare Foy w roli królowej Elżbiety II (nagrodzonej Złotym Globem) zastąpiła Olivia Coleman, zdobywczyni tegorocznego Oscara za główną rolę kobiecą. Jej siostrę Małgorzatę zamiast Vanessy Kirby zagrała Helena Bonham Carter, nominowana do Oscara m.in. za nomen omen kreację żony Jerzego VI, czyli matki swojej obecnej bohaterki. Pierwsza w przeciwieństwie do swojej poprzedniczki i oryginału ma brązowe oczy (nie zdecydowano się na niebieskie soczewki, by nie odbierać roli głębi), druga w pierwszym odcinku jest prawie o 20 lat starsza niż grana przez nią bohaterka, ale obie wypadły wspaniale. Ożywiają wypróbowaną formułę serii, wnosząc do niej dużo poczucia humoru, potrafią też chwycić za serce. Kopa dostała również akcja, sezon zaczyna się od odcinka o aferze szpiegowskiej na królewskim dworze. Kolejny pokazuje brawurową misję księżniczki Małgorzaty mającą na celu zdobycie amerykańskiej pomocy finansowej (by to osiągnąć urządza konkurs na picie i recytowanie limeryków podczas uroczystej kolacji w Białym Domu). Trzecia seria obejmuje wydarzenia od 1964 do 1976 roku. Poznamy m.in. młodego księcia Karola i, uwaga, młodą Camillę Shand (później Parker Bowles), jego młodzieńczą miłość, a dziś żonę.

Między piekłem a niebem

„Dobry Omen”, 6 odcinków premiera na DVD 28 listopada, Best Film dostępny także w Amazon Prime Video

 Anioł Azirafal (Michael Sheen) i diabeł Crowley (David Tennant) wraz z nieletnim antychrystem (Sam Taylor Buck) próbują zatrzymać koniec świata. (Fot. materiały prasowe) Anioł Azirafal (Michael Sheen) i diabeł Crowley (David Tennant) wraz z nieletnim antychrystem (Sam Taylor Buck) próbują zatrzymać koniec świata. (Fot. materiały prasowe)

Po udanej serialowej adaptacji swojej książki „Amerykańscy Bogowie” Neil Gaiman wziął na warsztat scenariuszowy „Dobry omen” napisany wspólnie z Terrym Pratchetem. Nadchodzi koniec świata, na ziemi pojawił się antychryst i wezwano czterech jeźdźców apokalipsy. Nie podoba się to dobrotliwemu, lubiącemu dobrze zjeść aniołowi Azirafalowi (Michael Sheen, pamiętny Tony Blair z „Królowej”) i słuchającemu Queenów diabłowi Crowleyowi (David Tennant znany z „Broadchurch”). W końcu dyżurują na ziemi od jej stworzenia i zdążyli się tu na dobre zadomowić oraz zaprzyjaźnić, a może nawet coś więcej. Wbrew rozkazom swoich centrali łączą więc siły, by zapobiec katastrofie. To nie wszystkie niespodzianki eschatologicznej komedii fantasy wyprodukowanej przez Amazona. W epizodycznych rolach pojawiają się tu takie brytyjskie gwiazdy, jak sir Derek Jacobi czy Miranda Richardson. Bóg, narrator opowieści, mówi głosem Farnces McDormand, a szatan – Benedicta Cumberbatcha.

Dariusz Janiszewski – od ponad 14 lat współtworzę „Zwierciadło” jako redaktor, dziennikarz i sekretarz redakcji. Opisując seriale, które uważam za najciekawsze, dużo mówię o sobie, zgodnie z parafrazą znanego powiedzenia: „pokaż mi, co oglądasz, a powiem ci, kim jesteś”. Ale to także polecenia seriali, o których rozmawiamy między sobą w redakcji, ze znajomymi i wśród przyjaciół. Zapraszam Was do tego kręgu. Może się okaże, że mamy podobny serialowy gust?!

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze