1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Retro

Lili Brik – muza Majakowskiego, najbardziej fascynująca, kontrowersyjna i uwielbiana kobieta XX-wiecznej Rosji

Lili Brik urodziła się 11 listopada 1891 roku w Moskwie. (Fot. Forum)
Lili Brik urodziła się 11 listopada 1891 roku w Moskwie. (Fot. Forum)
Pisarka, poetka, tancerka, aktorka. Dziś nikt już nie pamięta artystycznych dokonań Lili Brik. Przeszła do historii jako muza Włodzimierza Majakowskiego, najbardziej fascynująca, kontrowersyjna i uwielbiana kobieta XX-wiecznej Rosji i Związku Radzieckiego.

Miała piękne oczy, opisywane we wspomnieniach i wierszach na jej cześć tak: ogromne, przepaściste, czarowne i urzekające, roziskrzone i magnetyzujące, pełne ekspresji, mądre, kpiarskie, patrzące z uwagą i dodające otuchy. Ich największy wielbiciel Włodzimierz Majakowski nazwał je oczami niebiosami, które są „krągłe, a kare, parzące żarem”. Bardzo wcześnie zdała sobie sprawę z tego magnetyzmu – jej (jedyny) mąż, z którym nawiązała romans jako 13-latka, nie był jej pierwszym mężczyzną. Miała 12 lat, kiedy upatrzył ją sobie sam Szalapin i zaprosił na spektakl do swojej loży. Później o względy Lili zabiegali Borys Pasternak, książę Dymitr Romanow, Rasputin...

Światło w oknie

A przecież rodzina Kaganów (tak brzmiało panieńskie nazwisko Lili) była z tych porządnych, szanujących się. Moskiewska inteligencja. Żydzi. W domu mówiło się biegle po niemiecku i francusku. Lili nie zbywało na talentach, podejmowała kolejne studia: matematyka, architektura, rzeźba w Monachium... Bardziej jednak zaprzątały ją miłosne przygody. Miała też wiele innych zainteresowań.

Już jako podlotek udziela się w różnych zgromadzeniach i kółkach – literackich i politycznych. Jednemu z nich przewodniczy zagorzały marksista Osip Brik. W 1912 roku postanawiają się pobrać. Lili ma wtedy 21 lat. Choć ich pożycie kończy się po trzech latach małżeństwa, do jego śmierci pozostaną razem. Mają wspólne pasje, cele, kochają literaturę. Ich kolejne mieszkania w Piotrogrodzie i w Moskwie odwiedzają największe talenty epoki. Stół jest nakryty w dzień i w nocy, można zjeść pasztecik, napić się spirytusu z syropem wiśniowym, przegrać wszystko w karty. Skonfrontować literackie gusta. Przenocować, zostawić po sobie wpis na ścianie – najlepiej wierszem, koniecznie na cześć gospodyni. Nacieszyć oczy „futurystyczną” choinką zawieszoną pod sufitem, oczywiście czubkiem do dołu...

Majakowski wkracza w życie Lili za sprawą jej siostry Elzy, która poznaje go u wspólnych znajomych: wysoki, ubrany na czarno, chodzi zamaszyście, grzmiącym głosem recytuje swoje wiersze. Brikowie mieszkają w tym czasie w Piotrogrodzie, ale do Lili docierają skargi matki na uciążliwego adoratora Elzy. Interweniuje: „przez tego jakiegoś Majakowskiego mama płacze”. Kiedy latem 1915 roku widzi „tego jakiegoś” recytującego w jej mieszkaniu poemat „Obłok w spodniach”, odbiera jej mowę: „Użalał się, oburzał i pastwił, żądał i histeryzował, robił przerwy między częściami utworu. Podnieśliśmy głowy i do końca nie odrywaliśmy oczu od tego niesamowitego widowiska”. Następnego dnia Majakowski zwierza się przyjacielowi, mówi o nowej erze – nie widzi już siebie bez tej, którą właśnie poznał. Lili też zakochuje się z miejsca – w jego wierszach. Osip wydaje poemat za własne pieniądze. Ale Majakowskiemu nie wystarcza zachwyt Lili i jej męża. Chce jej. Ona tymczasem wydaje polecenia: ma wstawić zęby, zmienić garderobę, ostrzyc się, załatwić jej autograf Błoka...

Elza przeżywa katusze, gotowa jest skończyć ze sobą, desperacko szuka pocieszenia u kolejnych mężczyzn. Wyjeżdża do Paryża. Osip znosi cierpliwie wybryki Lili, a ona i tak znajduje powody, żeby się z nim pokłócić. Ponoć po jednej z takich scen wychodzi z domu, wraca nad ranem, zeznaje: „Ponieważ byłam na ciebie zła, poszłam się przejść. Przyczepił się do mnie jakiś oficer, zaprosił do restauracji, ja się zgodziłam. Zaciszny gabinet... Oddałam mu się. I co mam teraz zrobić?”. Na co Osip: „przede wszystkim się wykąp”. Co innego Majakowski – ciągle urządza jej sceny zazdrości. A podczas rozłąk zapewnia: „rozkraczyłem łapy, stoję na dworcu i czekam na ciebie”. Pisze dla niej wiersze, poematy. Przyjaźni się z Osipem. Przyciśnięty do muru przez jedną z kochanek, która każe mu wybierać, wyznaje: „nie mogę się z nimi rozstać”. Wynajmuje służbówkę na tej samej klatce co Brikowie. Lili spędza w niej czas w ciągu dnia, na noc wraca do męża. Tych reguł przestrzegają również po przeprowadzce do Moskwy. Po latach Lili będzie utrzymywać, że jej uczucie do Majakowskiego zrodziło się już przy pierwszych usłyszanych wersetach: „Zakochałam się w Wołodii od razu. Momentalnie, jak tylko zaczął recytować u nas swój poemat »Obłok w spodniach«. Miłość do niego zachowałam przez całe życie. On był dla mnie jak prawdziwe światło w oknie”.

U boku zwycięzców

Rewolucja zastaje ich w Piotrogrodzie. Lili niespecjalnie interesuje polityka – bierze udział w różnych komisjach, komitetach, wiecach i dyskusjach, ale „z ramienia sztuki”. Ośrodek kultury przenosi się do Moskwy? Ona też. Popiera władzę radziecką. Rewolucja to dla niej awangarda, modernizm. I jeszcze jedno: ciągnie ją do zwycięzców, choć zwycięzcy, przynajmniej na początku, nie mogą jej zapewnić odpowiednich warunków. Moskiewska rzeczywistość jest przygniatająca: głód i chłód, nie działają wodociągi i kanalizacja. Do ubikacji chodzą na Dworzec Jarosławski – przez całe miasto. Nadal jednak prowadzą salon dla intelektualistów, Lili rywalizuje o gości z Isadorą Duncan. U Brików jest skromnie, po domowemu. Skąd mają wiedzieć, że w mieszkaniu umieszczono „pluskwy”... Stałymi gośćmi są oficerowie bezpieki, m.in. Jakow Agranow, obcujący na co dzień z Leninem i Stalinem. Ma śledzić nastroje wśród inteligencji. Jego obecność traktowana jest naturalnie – niewykluczone, że Lili ma z nim romans. W latach 70. powie: „Boże! Przecież dla nas wtedy czekiści to byli ludzie święci!”. Osip dostaje pracę w Czeka, czasem zabawia gości opowieściami o torturach więźniów. Majakowski też ma rozległe kontakty. Nie od razu poparł rewolucję – jego utwór „150000000” wysłany Leninowi zostaje przyjęty z niesmakiem. Jednak już w następnym roku pada pochwała ustna – to znaczy, że wiersze są słuszne, a poeta i jego bliscy znaleźli się pod ochroną. Cieszą się wyjątkową swobodą, wojażują po Europie. Wiele wskazuje na to, że i Majakowski, i Lili mają jakieś tajne zadania. Są uposażeni, rzeczywistość wydaje się już całkiem znośna. W 1928 roku Lili staje się pierwszą w ZSRR właścicielką renault, którego Wołodia kupił jej w Paryżu.

Gdybym położyła mu rękę na czole...

Nie może żyć bez adrenaliny. A jej dopływ zapewniają nowe podboje. Wierność uważa za drobnomieszczański przeżytek, ukrywanie miłosnych przygód za obłudę. W mężczyznach pociągają ją energia, siła, inteligencja, a przede wszystkim talent. Potrafi inspirować poetów. Niemal wyciskać z nich wiersze. Kiedy pod koniec 1922 roku żąda od Majakowskiego dwumiesięcznej przerwy w kontaktach, ten wystaje pod jej oknem, przesyła listy, ale przede wszystkim tworzy. Po przerwie spotykają się na stopniach pociągu – on recytuje na korytarzu nowy poemat, płacze, ona jest wniebowzięta. Cała Moskwa o nich plotkuje, zwłaszcza że Majakowski szuka natchnienia także w ramionach innych kobiet. Lili bacznie śledzi rozwój wydarzeń, pilnuje, by poeta nie przekroczył pewnej granicy, którą dla niej jest ślub. Nie może zwrócić Majakowskiemu całkowitej wolności – jest ozdobą salonu, magnesem przyciągającym ważnych gości. Rodziną. W jego kontrolowaniu posunie się tak daleko, że sama się w tym zaplącze. Żeby odciągnąć poetę od dawnej miłości, Elly, podsuwa mu młodziutką Tatianę Jakowlewą. Kiedy Wołodia zakochuje się w Tatianie – aranżuje spotkanie z aktorką Weroniką Połonską, zwaną Norą. Wszystko wymyka się spod kontroli. Majakowski szarpie się między Tatianą i Norą, wreszcie postanawia ożenić się z tą ostatnią. Zaczyna naciskać. Prosić. Żądać. Nora ma rzucić wszystko – męża i teatr. Po jednej z takich kłótni pada strzał. Jest rok 1930. Wiadomość o samobójstwie Majakowskiego zastaje Lili w Berlinie. Prosi, żeby zaczekano na nią z pogrzebem. Robi sobie wyrzuty: „Przeklinam nasz wyjazd. Wydaje mi się, że gdybym tej ostatniej nocy przed wystrzałem położyła mu rękę na czole, toby wystarczyło za piorunochron”.

Nie ruszać żony Majakowskiego!

„Towarzyszu Rządzie” – pisze Majakowski w przedśmiertnym liście. „Moja rodzina – Lili Brik, mama, siostry i Weronika Połonska. Jeśli zatroszczysz się dla nich o jaką taką egzystencję – dziękuję”. Lili zostaje prawowitą spadkobierczynią, dostaje rentę i połowę praw autorskich. Zaczyna się walka z siostrami Majakowskiego– o wizerunek poety. Lili pisze do Stalina – obawia się, że twórczość Majakowskiego mogłaby pójść w zapomnienie, apeluje, by przyznać mu stosowne miejsce na parnasie. Ten reaguje natychmiast: „Bardzo proszę o zwrócenie uwagi na pismo Brik. Majakowski był i pozostaje najlepszym, najwybitniejszym poetą naszej radzieckiej epoki. Obojętność wobec jego pamięci i twórczości jest przestępstwem”.

Imię artysty dostają ulice, place i szkoły. Lili przyczynia się więc do wykreowania Majakowskiego (niewątpliwie rozczarowanego systemem) na piewcę rewolucji, sztandarowego twórcę reżimu. 20 lat później Pasternak podsumuje: „Majakowskiego zaczęto wprowadzać przymusowo jak kartofle za czasów Katarzyny. To była jego druga śmierć. Tej nie był winien”.

Lili zajmuje się wydawaniem utworów Majakowskiego, publikacją wspomnień, pisze o nim opowiadania. W urodziny poety serwuje gościom jego ulubione pierogi z wiśniami. I żyje chwilą. Mija raptem parę miesięcy od jego śmierci, a Lili już jest w ramionach bohatera wojny domowej Witalija Primakowa. Wkrótce w miejsce tabliczki na drzwiach „Brik. Majakowski” pojawia się „Brik. Primakow”. To już dramatyczny okres czystki. Aresztowania, zesłania, egzekucje. Kolejni kochankowie i przyjaciele Lili trafiają za kratki, do gułagu, giną od kul. Primakow – oskarżony o spisek przeciwko Stalinowi – zostaje rozstrzelany. Lili dostaje zawału. Ma powody, by drżeć o własne życie, w każdej chwili może być uznana za wroga ludu. Nie wie, że chroni ją osobista decyzja Stalina („nie będziemy ruszać żony Majakowskiego”). Niecały miesiąc po egzekucji Primakowa Lili wiąże się z Wasilijem Katanianem, poetą i dziennikarzem zaprzyjaźnionym z domem (podobnie jak jego żona).

Miłość popłynie nad resztą

Kochała tylko Majakowskiego – tak mówiła po latach. Inni twierdzą, że jej największą miłością był Osip, który prawdopodobnie przetrwał burzę dziejową dzięki sławie poety (zmarł na serce w 1945 roku). Więc jak to było naprawdę? Może najbliższy prawdy był Majakowski, gdy pisał: „W Twoim przypadku to nie jest miłość do mnie, tylko w ogóle do wszystkiego. I ja zajmuję w niej miejsce (może nawet dużo miejsca), ale jeżeli skonam, to zostanę wyjęty jak kamień z rzeki, a Twoja miłość popłynie nad całą resztą”.

I płynęła. Nawet kiedy uwodzicielka zaczęła niedomagać (złamana po upadku ręka nie zrasta się). Ostatni podbój odnotowuje w wieku 84 lat – zakochuje się w niej 29-letni francuski pisarz i fotografik François-Marie Banier. Czuje się młoda, w naturalny sposób przyjmuje hołdy. W miłości nie uznaje konwenansów.

Mówi się, że kolekcjonowała znanych ludzi. Na pewno lubiła grzać się w blasku ich talentu. Pomagać. Utrzymywała ożywione kontakty z artystami zza żelaznej kurtyny, w jej mieszkaniu często zatrzymywali się francuscy literaci, aktorzy, muzycy. Przyjeżdżali z listem polecającym od drugiego męża Elzy, pisarza Louisa Aragona. Była jedną z nielicznych osób w ZSRR, która nie ukrywała zagranicznych krewnych i jeszcze posyłała im paczki z żywnością: cukier, konserwy, kasza, czekolada, jesiotr, bieługa... Od Elzy przychodziły ubrania, dzięki którym mogła być „najelegantszą kobietą w Moskwie” i grać na nerwach siostrze Majakowskiego Ludmile.

11 listopada 1976 roku Lili kończy 85 lat. Urodziny obchodzi w Paryżu. W sukni specjalnie zaprojektowanej przez Yves Saint-Laurenta, który wydaje na jej cześć przyjęcie. U jej boku Wasilij Katanian. Przeżyła jeszcze półtora roku. A potem złamała nogę, która – jak wcześniej ręka – nie chciała się zrosnąć. Zażyła śmiertelną dawkę nembutalu.

Jej prochy zostały rozsypane pod Moskwą. Zgodnie z jej wolą – wiedziała, że nie ma szans na miejsce obok Majakowskiego, na Cmentarzu Nowodziewiczym. Podczas pożegnania padły słowa: „Nikomu nie uda się oderwać Lili Brik od Majakowskiego. Próby takie są śmieszne i nieskuteczne”.

Korzystałam m.in. z książki Arkadija Waksberga „Uwodzicielka. Życie Lili Brik”.

Tekst pochodzi z archiwalnego numeru „Zwierciadła”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze