1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Pussy Riot: Oskarżone

Wikimedia Commons, Fot. Igor Mukhin
Wikimedia Commons, Fot. Igor Mukhin
Jeśli jeszcze nie słyszeliście o Pussy Riot to trzeba to nadrobić. Dziś o Pussy Riot mówi BBC, pisze The Guardian. Za występ w głównej cerkwi Moskwy mogą odsiedzieć w więzieniu siedem lat. Procesu dogląda osobiście Władimir Putin. Co zrobił mu zespół Pussy Riot, czyli grupa młodych dziewczyn w kolorowych rajstopach i kominiarkach, że boi się, jakby jego reżim zadrżał w posadach?

– Wysoki sądzie, one siedzą tam bezprawnie! Moskiewscy adwokaci wydali właśnie ekspertyzę. Za czyny chuligańskie, o które się nas obwinia, wystarczy zapłacić niewielki mandat. A im grozi nawet siedem lat więzienia! Te dziewczyny od lutego tkwią w areszcie!

To anonimowy głos jednej z nich, który słyszę przez telefon. Nie podam jej nazwiska ani w jakim kraju się ukrywa. Mogę tylko zdradzić, że głos ma czysty i dziewczęcy, a ze zdjęć znam ją jako drobną pieguskę z włosami wygolonymi wysoko nad karkiem. Jedna z nich: . Za kratami siedzą trzy inne, a ich imiona i nazwiska zna cały świat. Podają je zachodnie media, nagłaśnia Amnesty International, które uznało dziewczyny za więźniów sumienia. I wreszcie upubliczniają je rosyjskie ultrareligijne portale, publikując (wbrew prawu) także inne dane zatrzymanych: adresy, telefony, imiona dzieci. Nie wiadomo, skąd wyciekły te informacje, ale wiadomo, że przez ujawnienie danych rodziny młodych kobiet otrzymują pogróżki. A same uwięzione są bezradne.

Przyjrzyjmy się więc ławie oskarżonych. Siedzą na niej młode, ładne i na pozór spokojne. Nadia Tołokonnikowa, lat 23. Masza Alechina, lat 22. Katia Samucewicz, lat 29. Trzy z pięciu członkiń zespołu, które feralnego dnia przyszły zaśpiewać w cerkwi. Wysoki sądzie, oto zapis ich czynów.

Rozprawa pierwsza. „One w duszach nic nie mają”

Czas akcji: 21 lutego. Miejsce: sobór Chrystusa Zbawiciela, najważniejsza cerkiew Moskwy. Ta sama, którą wznosili carowie, którą wysadził w powietrze Stalin, na miejscu której przez lata działał basen i którą odbudowano w czasie prezydentury Putina. To tu odbywają się nabożeństwa z udziałem głowy państwa. I to tu właśnie, tuż przez złotym ikonostasem, wspomnianego dnia staje pięć kobiet. Noszą krótkie kolorowe sukienki i kolorowe kryjące rajstopy. Twarze zakrywają im wełniane kominiarki, w których wycięły otwory na oczy i usta. Mają mikrofony, elektryczną gitarę i wzmacniacz. W cerkwi czeka już kilka osób z kamerami; filmik z występu zostanie zmontowany i wrzucony do sieci już kilka godzin po akcji. I obejrzy go grubo ponad milion osób. Koncert jest więc tylko na pozór spontaniczny.

– Nasze próby trwają wiele tygodni – zeznaje nam jedna z dziewczyn. – Choć gramy i śpiewamy kilka minut, do akcji solidnie się przygotowujemy, tak jak do normalnego koncertu. I zawsze denerwujemy się przed występem, czy wszystko wyjdzie.

Tym razem wychodzi aż za dobrze. Dziewczyny demonstracyjnie żegnają się szerokim krzyżem. Potem na cały sobór, ku zgrozie obecnych pobożnych babin i kilku zakonnic, rozbrzmiewa wściekła punkowa modlitwa do Bogurodzicy. „Bogurodzico Dziewico, Putina przegoń!” – śpiewają kolorowe bojowniczki, tańcząc i skacząc. „Bogurodzico, zostań feministką!” – wrzeszczą jak w transie, wykonując dziwne skłony i podnosząc wysoko nogi. I śpiewają swą pieśń-modlitwę o tych, którzy noszą „czarną sutannę, złote pagony”; śpiewają, że „szef KGB to ich główny święty”, i dalej o Władimirze Putinie, że „wiezie protestantów w konwoju do aresztu” i „żeby najświętszego nie obrazić/kobiety powinny kochać i rodzić”. Pussy Riot podsumowują tymi słowami całą dekadę żelaznego sojuszu, jaki w Rosji zawarły Cerkiew prawosławna i Kreml. Kamera pokazuje babiny, które przerażonym gestem przykładają dłonie do ust, i zakonnice łapiące się za głowy. A dziewczyny biegają tuż pod świętym ikonostasem. Wysoki sądzie, oto głosy oskarżenia. Wysłuchajmy moskiewskich hierarchów Kościoła prawosławnego.

Protojerej Wsiewołod Czaplin: – Cerkiew nie wtrąca się ani w rozprawę sądową, ani w wyrok sądu. Ale jestem przekonany, że przestępstwo powinno być nazwane przestępstwem. To prowokacja, która była obliczona na odpowiednią reakcję. I gdy ta reakcja nastąpiła, wy chcecie litości? Same chciałyście tego, coście dostały.

Duchowny kieruje te słowa do litościwych, którzy przypominają, że aresztowane mają malutkie dzieci. A oto inny hierarcha, protojerej Maksim Kozłow: – Życzę wszystkim, którzy widzą w nich symbol przewrotu cywilizacyjnego w naszym kraju, aby się opamiętali i zrozumieli, że mówimy o nieszczęsnych chuligankach. One dziś ani w duszy, ani w sercu, ani w rozumie nic nie mają.

Nie bez powodu zastrzega, żeby w Pussy Riot nie widzieć symbolu zmian. Duchowny jakby chciał zakląć rzeczywistość, bo te dziewczyny już stały się tych zmian symbolem. A my wzywamy teraz na świadków tych, którzy o zmiany walczą w jednym szeregu z Pussy Riot.

Rozprawa druga. „Zły pan władca zamknął mamę”

Piotr Werziłow, młody szczupły blondyn o zawadiackiej twarzy, wydaje się nie tracić werwy. Jedna z zamkniętych, Nadieżda, to jego żona. Ale nie opuszcza go rewolucyjny nastrój. – Łatwo tę sytuację objaśnić naszej czteroletniej córeczce – próbuje mnie przekonać. – W tym kraju nie ma niezawisłych sądów i skomplikowanych meandrów prawa. Jest jak w bajce, jeden zły pan władca, z którym walczymy. I ten zły pan właśnie zamknął mamę – mówi. – Przywykliśmy, że co jakiś czas trafiamy do więzienia. Przed Nadią siedziałem ja, po grudniowych protestach na placu Błotnym. Zamknęli mnie w jednej celi z Aloszą Nawalnym – mówi, wspominając słynnego blogera, jednego z liderów masowych demonstracji tej zimy. I wpiszmy tu w sądowy protokół, że gdy mąż siedział w areszcie, dziewczyny z Pussy Riot zrobiły występ na dachu więzienia. Wysoki sądzie, to są recydywiści.

Piotr i Nadia w szeregach radykalnej grupy artystycznej Wojna z tym reżimem walczą od lat. Zapoznajmy się teraz z archiwalnymi dowodami. Choćby z zapisem akcji „Jeb się za następcę niedźwiadka”, którą Wojna uczciła zwycięskie wybory Dmitrija Miedwiediewa w 2008 roku. Na nagraniu widać, jak artyści zbierają się w moskiewskim Muzeum Biologii. Jak rozwijają transparent o treści takiej, jak tytuł performance’u. I jak następnie migiem zdejmują ubrania, dobierają się w pary – i ku oburzeniu personelu muzealnego rozpoczynają zbiorową orgię. – Niedźwiedzie wkrótce wymrą! – wznoszą okrzyki w rytm miłosnego uniesienia. – Musimy podtrzymać je przy życiu!

Albo inna akcja: „Gliniarz w sutannie”. Mężczyzna przebrany za popa wchodzi do supermarketu i prawie 20 minut filmowany ukrytą kamerą napełnia koszyk produktami. Potem po prostu pakuje je do siatek i wychodzi. Bez płacenia, niezatrzymany przez ekspedientki i ochronę. W ten sposób Wojna pokazała, na jakich prawach działała w Rosji Cerkiew.

– Wieszaliśmy też gejów i imigrantów – przypomina sobie Piotr Werziłow. Też w supermarkecie: przytaszczyli sznury i drabiny, by zbudować w jednej z alejek pięć szubienic. Potem wprowadzili do sklepu dwóch wyzywająco ubranych „gejów” i trzech „imigrantów z Azji Środkowej” – to grupy piętnowane przez reżim. A następnie, na oczach klientów i personelu, dokonali powieszenia „osądzonych”. Geje i imigranci zawiśli na sznurach, przez chwilę kołysząc się w agonalnych drgawkach. Potem członkowie grupy potwierdzili ich zgon.

O ile jednak Wojna na scenie artystycznej Rosji była dość osamotnionym i desperackim głosem sprzeciwu, działalność Pussy Riot przypada na okres, gdy w kraju zaczyna się przebudzenie. Dziewczyny opisują na swoim blogu moment decyzji o stworzeniu żeńskiego zespołu punkowego zeszłej jesieni: „Po 24 września, kiedy na zjeździe partii Jedna Rosja ogłoszono, kto będzie kolejnym prezydentem, stało się niemożliwe zajmowanie się czymś niepolitycznym. Dlatego śpiewamy o usunięciu kremlowskich drani. Wzywamy też Rosjan do bojkotu grudniowych wyborów”.

Pussy Riot rodzi się więc w momencie, gdy cała Rosja zaczyna mówić: „dość”. Jednak im więcej dziewczyny mają nadziei na zmiany, im śmielej prowadzą swoją wojnę, tym bardziej się robi niebezpiecznie.

Rozprawa trzecia. „Kto nie skacze, putinista”

Paragraf 213 rosyjskiego kodeksu karnego kwalifikuje akcję jako „chuligaństwo o charakterze przestępczości zorganizowanej”. Wysoki sądzie, przyjrzyjmy się tej organizacji.

W zespole jest około dziesięciu dziewczyn. Skład się zmienia, członkinie nazywają się pseudonimami. Znak rozpoznawczy to te rajstopy i kominiarki. Model działania? Krótkie koncerty w miejscach publicznych. Pierwsza trasa wiedzie przez miejsca, gdzie mieszkańcy ogromnej, zakorkowanej Moskwy spędzają długie godziny każdego dnia. Dziewczyny grają w środkach transportu publicznego. Wskakują na dach trolejbusu. Dają występ na schodach metra. „Uwolnij kostkę brukową!” – śpiewają z całą mocą.

Kolejna trasa koncertowa uderza bardziej bezpośrednio w mieszkańców Kremla. Dziewczyny śpiewają utwór „Kropotkin wódka”, w której zapowiadają śmierć rządzących. Otwarcie wzywają już do rewolucji i robią to w miejscach luksusowych. Jak same piszą: „putinowski glamour stał się ważnym elementem dzisiejszej polityki, opartej na pasywności, konformizmie, niemieszaniu się”. Dlatego „Kropotkin wódka” wybrzmiewa po raz pierwszy w ekskluzywnym butiku, gdzie artystki mierzą oferowane tam suknie i futra z lisów, a następnie rozstawiają sprzęt i na oczach zdumionej obsługi rozpoczynają koncert. „Pizdiec seksistom, jebanym konformistom” – podchwytuje refren jeden z ekspedientów.

Dalej trasę koncertową wspominają na blogu: „Idąc przez Moskwę, znalazłyśmy niezwykłą konstrukcję – szklane akwarium, wewnątrz którego stoi luksusowe auto. Z bliska okazało się, że to ulubiona marka członków partii Jedna Rosja, jaguar.

Ucieszyłyśmy się z nowej koncertowej sceny, zaraz wlazłyśmy na akwarium, wywiesiłyśmy nasz baner i zaczęłyśmy występ. Zbierała się widownia. Szkło drżało pod naszymi stopami. – Kto nie skacze, ten jebany putinista – skandowałyśmy w rytm muzyki. – Kto nie skacze, ten członek Jednej Rosji!”.

Wieczorem udały się jeszcze na „zamknięty pokaz mody w rozkosznym pałacu” i tam wzmocniły występ o efekty specjalne w postaci samopłonnego proszku. Innym razem zagrały specjalnie dla Putina, na placu Czerwonym. Tak wygląda w skrócie dossier punkowej grupy przed finałowym występem w soborze. Marginalne wybryki? Niekoniecznie. Wezwijmy teraz na świadka ekspertkę – Maszę Gessen. Moskiewska dziennikarka, autorka świetnej biografii „Putin. Człowiek bez twarzy”, która okazała się bestsellerem na Zachodzie, ale nie jest dostępna w rodzimym języku w Rosji – mówi tak: – W czasie prezydentury Putina klasa polityczna została praktycznie zniszczona. Nie mamy już polityków, nie mamy debaty publicznej. Dlatego wielkie protesty w Rosji lepiej opisać terminami socjologii, psychologii niż polityki. Ludzie wyszli na ulice, bo życie codzienne w Rosji jest poniżające. Każdego dnia dochodzi do naruszenia naszej godności. Nieprzypadkowo nie ma w tej rewolucji haseł politycznych. Ludzie chcą instytucji, które by ich szanowały. I w tym kontekście to, co się dzieje z Pussy Riot, jest ważniejsze niż postulat przywrócenia bezpośrednich wyborów gubernatorów – przekonuje.

To dlatego w obronie członkiń zespołu, który nie nagrał żadnej płyty, Rosjanie wyszli na ulice w całym kraju. W Moskwie w pikietach biorą udział przywódcy wielkich demonstracji z grudnia, w tym Aleksiej Nawalny, z którym Piotr siedział w więzieniu. Demonstruje Petersburg i Krasnodar, Tomsk i Jekaterinburg. Na Wielkanoc w Nowosybirsku zapanowała moda na pisanki Pussy Riot. Jaja malowało się na kolorowo, z gniewnymi oczami i przekornymi uśmiechami. Pikiety odbywają się pod ambasadami Rosji w miastach całego świata. – Trzeba wpływać na rządzących, żeby naciskali na Putina. On osobiście dogląda tego procesu, niech ma sygnał, że zachodni świat się na to nie godzi. Inaczej skończy się jak ze sprawą Chodorkowskiego – mówi Jarosław Nikitienko, który prowadzi międzynarodową kampanię „Free Pussy Riot”. Wysoki sądzie, czy to proces pokazowy?

Rozprawa czwarta. „A mury runą”

Grube koliste mury barwy piaskowca, gęste zwoje kolczastego drutu, mikroskopijne okienka, kraty. Moskiewski areszt numer 6 Rosjanie nazywają Żółtą Bastylią. – Na początku dziewczyny trzymano w chłodzie, nie wypuszczano na spacerniak. W marcu zaczęły głodówkę, ale po dziesięciu dniach ją przerwały, bo nikt się nią nie przejmował. Zagłodziłyby się na śmierć – opowiada Nikitienko. – Teraz warunki mają lepsze, siedzą w czteroosobowych celach, ale cały czas są monitorowane i nagrywane.

– Władze nie pozwalają rodzinom zobaczyć się z zatrzymanymi. To przeze mnie, bo zbyt śmiało udzielam wywiadów – przyznaje Werziłow.

Pod żółtymi murami co rusz zbierają się protestujący. W końcu kwietnia przyszło tu demonstrować 300 osób. – Nigdy wcześniej nie udało się zebrać tyle osób pod więzieniem – twierdzi mąż Nadii. Na Żółtą Bastylię nacierają artyści i starsze panie deklarujące do kamery, że nie wszyscy prawosławni chcą ukrzyżowania Pussy Riot. Pod niebo lecą okrzyki: „Swo-bo-da! Swo-bo-da!”.

Ledwo wybrzmi to wezwanie o wolność, a już w gronie pikietujących pojawia się policja. Odciąga kilka osób do suk, ale demonstracja trwa dalej.

– Wyrwij murom zęby krat – dwaj chłopcy z gitarami zaczynają śpiewać piosenkę, którą dawniej nuciła cała Polska. – A stieny ruchnut, ruchnut, ruchnut! – dołączają zebrani. Policja natychmiast namierza śmiałych bardów. Za chwilę zgięci wpół, z powykręcanymi rękami, prowadzeni są do więźniarki.

W końcu kwietnia podczas rozprawy Pussy Riot pod więzieniem aresztowano około 30 demonstrujących. – Niektórych tylko dlatego, że mieli koszulki z nadrukiem kominiarki – wspomina rozżalony Nikitienko. Na razie areszt bez prawa zwolnienia za kaucją przedłużony został do czerwca. Wtedy okaże się, czy młode kobiety za kratami spędzą kolejne siedem lat. Wiele wskazuje na to, że wszystko zależy od Putina. Panie i panowie, proszę wstać: w tym miesiącu sąd ogłosi wyrok.

PS. Już wiadomo, że Pussy Riot posiedzą w areszcie kolejnych sześć miesięcy. Nie pomogły protesty pod budynkiem sądu ani wsparcie Amnesty International.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze