1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Paulina Młynarska - joga daje mi siłę i spokój ducha

Paulina Młynarska (Fot. Tatiana Jachyra)
Paulina Młynarska (Fot. Tatiana Jachyra)
Znowu trzeba będzie sobie radzić. Znowu trzeba będzie być kreatywną, wymyślać wszystko od nowa, stawać na nogi. O tym jak poradzić sobie z wyzwaniami, które stawia przed nami pandemia koronawirusa rozmawiamy z Pauliną Młynarką.

Medical Harvard School poleciła niedawno uprawianie jogi i medytacji jako najlepszy sposób na podniesienie odporności oraz łagodzenie lęków wywołanych przez koronawirusa. Nawet sama linkowałam tę informację. To oczywiście nie jest nic nowego. Odkąd joga dotarła na Zachód w latach 50. i 60., amerykańscy naukowcy zaczęli podłączać joginów do różnych urządzeń i badać ich mózgi oraz ciała, zresztą nadal to robią. To, co się dzieje z człowiekiem w stanach medytacyjnych i w praktyce jogi, jest więc bardzo dobrze opisane i zbadane. Tu wielkich tajemnic, poza tajemnicami ducha, nie ma.

Przypomnijmy, wyniki badań mówią, że medytacja zmniejsza intensywność lęków i depresji; obniża wskaźniki chronicznego stresu, w tym nadciśnienie; pomaga walczyć z przewlekłym bólem i nałogami oraz poprawia działanie układu odpornościowego. Joga i praktyka medytacyjna powodują uspokojenie aktywności mózgu. Widać to w zwykłym badaniu EEG. Osobom, które są niespokojne, spanikowane, wypalone, przeżywają długotrwały stres, tego typu praktyka przynosi prawdziwą ulgę, co mogę zaobserwować na każdych zajęciach.

W sytuacji, którą mamy teraz, kiedy zapanował strach przed koronawirusem, a także przed konsekwencjami epidemii: zapaścią gospodarczą, utratą środków do życia, zmianą, która sama w sobie jest stresogenna – joga ma bardzo wiele do zaoferowania. Jednak chcę podkreślić, że nie mam na myśli „instajogi” rozumianej jako ćwiczenia fizyczne, ani medytacji jako siedzenia po turecku z zamkniętymi oczami i zapalonym kadzidełkiem, tak żeby wszyscy widzieli, jaka to ja jestem uduchowiona. Joga jest złożonym i przebogatym systemem filozoficznym, holistyczną ścieżką  rozwoju duchowego i harmonii ciała. Oczywiście ćwiczenia fizyczne - jogopodobne, albo i nie, zawsze dobrze nam robią, a siedzenie w ciszy jest lepsze niż gadanie głupot, ale nie nazywajmy tego praktyką jogiczną.

A w czym tobie pomaga joga? Dla mnie stała się sposobem na życie i na codzienne funkcjonowanie, na zarządzanie napięciem w ciele i tym intelektualnym. Jestem osobą, której się cały czas dymi spod czachy, co bywa męczące: dla mnie i dla innych. Mam 150 pomysłów na minutę i jestem hiperaktywna i mój stres też jest hiperaktywny. Dlatego zbudowanie własnej, codziennej praktyki jogi stało się pewnego rodzaju higieną, kołem ratunkowym. Jakkolwiek by świat nie szalał i nie walił do moich drzwi, to ja wiem, że póki co, to ja idę sobie posiedzieć w ciszy, poćwiczyć, pooddychać, poczytać. To jest dla mnie moment, w którym wracam do siebie, do świadomości swojego ciała i tego, co się ze mną dzieje. Przestaję siebie zagadywać czy zapędzać do różnych zajęć, by nie myśleć o rzeczach trudnych, przykrych i niefajnych. By nie czuć.

Oczywiście teraz wszyscy przeżywamy wiele trudnych emocji. W samym sercu jogi jest jednak taka myśl, że nasze demony zawsze tańczą z nami. Nie możemy ich ani przepędzić, ani schować pod dywan, ani im zaprzeczyć, ani w żaden inny sposób ich unicestwić. Możemy im tylko spojrzeć w oczy i dowiedzieć się, czego od nas chcą. I zacząć z nimi jakoś współpracować. Najczęściej ta współpraca polega po prostu na tym, by pozwolić tym trudnym emocjom, które nazywam tu metaforycznie demonami, po prostu do nas przyjść. Dać emocjom prawo do tego, by do nas przemówiły, ale bez podążania za nimi. Praktyka jogi, a w tym medytacji, może więc stać się momentem na spotkanie z samym sobą i zapytanie się: „Co ty w ogóle czujesz?”. Lubimy pytać ludzi: „Jak się czujesz?”, a o wiele lepiej postawione pytanie brzmi: „Czy ty się w ogóle czujesz?” Najczęściej siebie nie czujemy.

Kilka dni temu usiadłam sama do dłuższej praktyki, na którą wcześniej nie miałam czasu, i zdałam sobie sprawę, że mam stale wciągnięty brzuch, a w nim kamień. Dopiero po dłuższej chwili oddychania i bycia z tym uczuciem, napięcie w brzuchu zelżało, a ja dopuściłam do siebie myśl, jak bardzo się boję tego, co będzie, tej ogromnej zmiany, jaka nas czeka. Boję się co będzie z bliskimi, czy nikt nie zachoruje i czy sobie poradzę finansowo. Zrozumiałam też, jaka jestem zła, że znowu trzeba będzie sobie radzić. Ja w tym roku skończę 50 lat i wydawało mi się, że ten etap „sprężu”, jaki jest udziałem młodych dorosłych, na szczęście już jest za mną, a tu figa z makiem. Znowu trzeba będzie być kreatywną, wymyślać wszystko od nowa, stawać na nogi. Poleciało kilka łez, ale też powściekałam się trochę. Zobaczyłam w sobie jakość Durgi – to jest taka wojownicza hinduska bogini, która rusza uzbrojona naprzeciw wrogom, i jakość znacznie nam bliższej kulturowo Demeter - matki zatroskanej o los córki. Bo moja córka jest daleko i teraz nie wiem, kiedy się spotkamy. Durga i Demeter to potężne boginie, nie przez takie kryzysy przeprowadzały kobiety na przestrzeni dziejów. Mamy je w sobie! I wiele innych. W medytacji takie rzeczy przychodzą do głowy i ciała. To jest wspaniałe.

Chcesz powiedzieć, że w sytuacjach takich jak obecna pandemia koronawirusa chcemy poczuć swoją sprawczość i siłę, działać, załatwiać, wymyślać, a tymczasem najpierw trzeba usiąść w spokoju ze sobą? Fakt, że chcemy działać i być sprawcze, to jest moim zdaniem bardzo dobry odruch! Właśnie teraz musimy być maksymalnie kreatywne! To naturalne, że mnóstwo rzeczy nam się kotłuje w głowach – tyle tylko że stres, który temu towarzyszy, ma swoje konsekwencje w ciele: napięcie mięśniowe czy zatrzymanie lub spłycenie oddechu. Jeśli nie rozładowujemy stresu na bieżąco, mogą dołączyć do tego bóle i spadek odporności.

Dlatego ze względów czysto higienicznych człowiek powinien dać sobie prawo do tego, by przynajmniej raz dziennie głęboko się zrelaksować i pobyć w swojej własnej ciszy.

Wyobraź sobie, że siedzisz obok huczącego wodospadu lub wśród szalejącego wiatru halnego i jesteś zupełnie spokojna wobec tego żywiołu na zewnątrz. Bo kontaktujesz się z taką jakością w sobie, z taką możliwością! To daje moc. I z tą mocą kombinujmy jak to wszystko ogarnąć.

No to jest bezcenny zasób. Mądrzy ludzie mówią, że najpierw ty wytwarzasz praktykę, a potem praktyka wytwarza ciebie. Kiedy pojawia się trudna sytuacja, jak ta związana z koronawirusem, w dodatku czeka nas w perspektywie zapaść gospodarcza, bo chyba nikt nie ma co do tego żadnych wątpliwości – to my zamiast reagować w totalnym napięciu i stresie, możemy – dzięki temu, że mamy spokojniejszy mózg i wolniejszy oddech – wykminić proaktywne, inteligentne rozwiązania, które nie będą reagowaniem, tylko naszą autorską propozycją wobec rzeczywistości. A to ogromna różnica!

To bardzo budujące doświadczenie, kiedy człowiek sobie tak siedzi i czuje, że potrafi doświadczyć spokoju wobec napierającego tsunami. Wystarczy tego spokoju doświadczyć przez pięć sekund, by za tym zatęsknić. I następnym razem pobyć sobie spokojnym 20 sekund. To się instaluje tak jak program, musimy tylko być przygotowani na to, że downloading trochę potrwa.

Czyli jeśli czujemy, że nie na wiele rzeczy mamy teraz wpływ, to na pewno mamy wpływ na swój spokój ducha? Tak, ale tylko pod warunkiem, że będziemy regularnie to ćwiczyć. Praktyka to coś co się robi stale, dzień po dniu. Można zacząć już teraz!

 

Paulina Młynarska stworzyła na Youtubie kanał "Miejsce Mocy". W publikowanych cyklicznie filmikach omawia osiem gałęzi jogi (asthanga), pokazując jak praktyka jogi przekłada się na zmiany na poziomie fizycznym i psychicznym osób praktykujących jogę nie tylko w postaci ćwiczeń fizycznych, czyli asan, ale wprowadzając filozofię jogi w życie.

https://www.youtube.com/watch?time_continue=87&v=j2WbHr_Pmng&feature=emb_logo

Paulina Młynarska pisarka, felietonistka, podróżniczka, niezależna dziennikarka i producentka telewizyjna, kobieta biznesu. Zaangażowana społecznie feministka i certyfikowana nauczycielka jogi. Żyje między Azją (Indie, Nepal, Bali), dokąd zabiera kobiety w podróże połączone z praktyką jogi, a Kretą, gdzie obecnie mieszka. Jej najnowsza książka to „Zmierzch lubieżnego dziada. Felietony po #meetoo”

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze