1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Masaż dźwiękiem – moc wibracji

Joanna Przybyła, terapeutka holistyczna, specjalizuje się w terapiach dźwiękiem wykorzystujących uzdrawiające wibracje mis, gongów i sonory. (Fot. Michał Klusek)
Joanna Przybyła, terapeutka holistyczna, specjalizuje się w terapiach dźwiękiem wykorzystujących uzdrawiające wibracje mis, gongów i sonory. (Fot. Michał Klusek)
Fale dźwiękowe wprawiają nasze ciało w wibracje, które uwalniają napięcia, relaksują, regenerują i poprawiają nastrój. Najlepsze efekty przynosi masaż w sonorze – specjalnie do tego celu zbudowanej kapsule dźwiękowej. Sesja w sonorze to niezwykłe (zaryzykowałabym nawet określenie – duchowe) doznanie.

Sonorę trudno jest zdefiniować. Mówi się, że to instrument terapeutyczny, kapsuła dźwiękowa, portal. Jak powstało to wyjątkowe urządzenie?
Czeski lutnik, muzyk i multiinstrumentalista Jan Rosenberg pragnął skonstruować instrument, do którego można wejść. Chciał, by wibracje dźwięków dało się odbierać całym ciałem. W latach 90. zbudował sonarium – tubę z ławką w środku i 28 strunami. Później modyfikował instrument, aż powstała sonora, czyli tuba z najwyższej jakości drewna rezonansowego z wysuwaną na szynach ławą i 56 strunami. Osoba, która przychodzi na sesję, kładzie się na drewnianej ławie, otulam ją kocem i wsuwam do środka instrumentu. A potem zaczynam poruszać strunami. Rosenberg w pracy inspirował się monochordem, którego stworzenie przypisuje się Pitagorasowi, oraz pitagorejskim podziałem harmonicznym, o którym mówi się, że to rodzaj kosmicznego klucza, boska proporcja. Sonora wydaje dźwięk o częstotliwości 64 herców, więc mieści się w spektrum wibracji o właściwościach leczniczych (od 40 do 80 herców).

Można powiedzieć, że działa jak muzykoterapia?
Sesja absorbuje na dwóch płaszczyznach, słuchamy dźwięków i odczuwamy wibracje. Mamy tu więc do czynienia z muzykoterapią, która równoważy emocje, pomaga docierać do podświadomości. Ale mamy też wibroakustykę, która wpływa na ciało jak fizjoterapia, w sposób energetyczny. Takie połączenie pozwala spontanicznie osiągnąć głęboki stan relaksu, jak w medytacji.

W Niemczech i Austrii terapia dźwiękiem z wykorzystaniem na przykład mis dźwiękowych jest refundowana przez tamtejsze fundusze zdrowia i stosowana w placówkach medycznych, psychoterapeutycznych czy pedagogicznych. U nas nadal jest to postrzegane jako ezoteryka.
Jest coraz więcej badań z dziedziny wibroakustyki potwierdzających jej korzystny wpływ na nasz organizm. Wibracje wędrują przez wszystkie tkanki, mięśnie, nerwy, kości, docierając do każdego miejsca w ciele. Okazało się, że odpowiednio dobrane fale dźwiękowe poprawiają pracę komórek, przyspieszają metabolizm, rozszerzają naczynia włosowate, dotleniając wszystkie organy. Działanie dźwięku przyczynia się także do niwelowania bólu, przyspiesza regenerację tkanek, zmniejsza napięcie mięśni. Terapię dźwiękiem z powodzeniem stosuje się u osób ze spastycznym porażeniem mięśniowym i porażeniem mózgowym, chorobą Parkinsona, stwardnieniem rozsianym – wibracje redukują napięcia mięśniowe i poprawiają funkcje motoryczne. Pomaga w przypadku bezsenności czy przy chorobach autoimmunologicznych, ponieważ działa tonująco na wegetatywny układ nerwowy i autoimmunologiczny. Gdy głęboko się rozluźniamy, uruchamiają się mechanizmy samouzdrawiające. Nie twierdzę, że sonora zastąpi tradycyjną medycynę, ale jest świetnym narzędziem wspomagającym.

Podobno poszczególne fale dźwiękowe pozytywnie wpływają też na psychikę – zmniejszają poziom stresu, odczuwanego lęku, zwiększają motywację do życia.
To prawda, sonora daje możliwość pracy z emocjami, pozwala uwalniać traumy. Wibracje instrumentu pomagają wyciszyć umysł krytyczny i rozluźnić ciało. To daje subtelne, nienamacalne korzyści. Gdy chcemy pracować z emocjami, idealnie jest, jeśli człowiek potrafi odnaleźć je w ciele. Wielu ludzi jest zablokowanych na tym poziomie. Wiedzą, że są smutni albo że się boją, ale nie są w stanie odnaleźć tego w ciele, powiedzieć, gdzie emocja jest uwięziona. Wibracje sonory pozwalają poczuć swoje ciało, skierować uwagę do wnętrza. To dobry punkt wyjścia do dalszej pracy.

Dla każdego gra pani tak samo?
Wszystkie struny są w jednym dźwięku, nie ma tu chwytów, strojeń, więc nie można zagrać melodii. W pewien intuicyjny sposób dobieram jednak metodę grania do osoby. Przede wszystkim staram się wprowadzić pacjenta w bezpieczną i komfortową przestrzeń, dopasować sesję do potrzeb danej osoby. Robię to intuicyjnie. Sonora najczęściej wybrzmiewa nieprzerwanym jednostajnym dźwiękiem. Jednak oprócz tonu podstawowego mamy składowe harmoniczne, bardzo dobrze słyszalne, więc muzyka w odbiorze jest wielopoziomowa i przestrzenna. Dźwięk można porównać do transowego brzmienia instrumentów etnicznych, na przykład didgeridoo.

Czym różni się sesja w sonorze od masażu misami tybetańskimi?
Grałam na misach i gongach, praktykowałam metodę pracy dźwiękiem Petera Hessa, niemieckiego fizyka, który badał misy i ich wpływ na człowieka. Różnica jest taka, że misy w czasie zajęć grupowych są w jednym miejscu i dźwięk rozchodzi się po całej przestrzeni. Gdy pracujemy z misami na ciele, to dotykamy ich, a one wybrzmiewają i milkną. W sonorze jesteśmy w środku instrumentu, trochę jakbyśmy byli we wnętrzu misy. Dźwięk nie rozprasza się na zewnątrz, jest skoncentrowany na nas. Do budowy sonory wykorzystane jest drewno rezonansowe, które nie wygłusza tych dźwięków i daje nam potężną dawkę wibracji. Efekty są bez porównania intensywniejsze niż przy masażu misami. Wiele osób ceni sobie też to, że sonora daje poczucie bezpieczeństwa, w jej wnętrzu jesteśmy schowani, otuleni jak w łonie matki – to porównanie, które często słyszę.

Joanna Przybyła, terapeutka holistyczna, specjalizuje się w terapiach dźwiękiem wykorzystujących uzdrawiające wibracje mis, gongów i sonory (na zdjęciu), www.kalejdoskopth.pl.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze