1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Świadoma dieta – o czym świadczy nasz stosunek do jedzenia?

Świadoma dieta – o czym świadczy nasz stosunek do jedzenia?

Jak twierdzi Achim Peters, lekarz, autor książki: „Głodny mózg”, głównym winowajcą otyłości jest samolubny mózg, który zajmuje najważniejsze miejsce w hierarchii metabolizmu. (Fot. iStock)
Jak twierdzi Achim Peters, lekarz, autor książki: „Głodny mózg”, głównym winowajcą otyłości jest samolubny mózg, który zajmuje najważniejsze miejsce w hierarchii metabolizmu. (Fot. iStock)
O czym świadczy zachłanność na jedzenie lub na odwrót – przesadny do niego wstręt? Przy nadwadze czy niedowadze tak naprawdę nie chodzi o pokarm. To wołanie duszy, głód miłości. Dlatego zamiast szukać kolejnej diety cud, lepiej jest dotrzeć do przyczyn problemu.

Magda ma 42 lata. Jest ambitna, niezależna, samotnie wychowała dwójkę dzieci. Zgłosiła się do mojego gabinetu z powodu nadwagi, z którą „walczy od lat”.

– Doskonale wiem, co robić, żeby schudnąć. I wiele razy mi się udało – mówi Magda. – Kiedy mam w życiu trudny czas, prawie w ogóle nie jem. Zaczynam się objadać, gdy jest mi dobrze.

Analizowałyśmy na sesjach, dlaczego zgłosiła się na terapię właśnie w tym momencie. Okazało się, że poczuła wreszcie odwagę, by stanąć twarzą w twarz z problemami, które od lat „zamiatała pod dywan”, bo tyle innych rzeczy było do załatwienia.

Magda jest dobrze rokującą pacjentką. Nie łudzi się, jak większość kobiet, że kilka kilogramów mniej zmieni jej życie, że gdzieś jest ktoś (superdietetyk czy superterapeuta) albo coś (cudowna dieta czy magiczna tabletka), co przemieni jej ciało, a tym samym zagwarantuje cudowny związek czy świetną pracę. W problemie nadwagi (czy innych zaburzeń odżywiania) tak naprawdę nie chodzi o jedzenie czy zdrowie. Nadwaga (czy niedowaga) to wołanie o miłość, a ów rozpaczliwy krzyk wydobywa się za pośrednictwem „pulchnego” lub „wychudzonego” ciała.

Dieta a emocje

Zdaniem psychologów ewolucyjnych karmienie to jeden z podstawowych rytuałów: dawanie jedzenia to dawanie miłości. Jeśli przyjrzysz się niemowlęciu, które najedzone leży przy piersi matki, zauważysz jego błogość. Właśnie owej błogości, wynikającej z sytości, poczucia bezpieczeństwa i bycia kochanym i zadbanym, najbardziej brakuje osobom będącym na diecie. Ssanie w żołądku, pustka w brzuchu, bolesne skurcze jelit, niepokój ruchowy – właśnie w ten sposób ciało domaga się jedzenia. „Chcę przestać jeść, ale nie mogę” – to uczucie, w którego zagłuszeniu nie pomaga silna wola, uświadomienie sobie strat wynikających z nadwagi czy przemyślana decyzja o odchudzaniu. Moje pacjentki skarżą się, że tygodniami udaje się im wytrwać na restrykcyjnej diecie, stosują się do zaleceń terapeuty, ćwiczą na siłowni, ale… pewnego dnia budzi się jakiś demon, który „rozrywa je” od środka i każe złamać wszystkie obietnice. I wbrew temu, co twierdzą terapeuci zajmujący się zaburzeniami odżywiania, demon atakuje ze wzmożoną siłą wtedy, kiedy w życiu pozornie nie dzieje się nic trudnego.

Do mojego gabinetu trafiają też pacjentki, które mają za sobą terapię uzależnienia od słodyczy czy fast foodów. Ich nałóg rzeczywiście jest zatrzymany – mają wagę zbliżoną do pożądanej, znają sygnały ostrzegawcze nawrotu, wiedzą, co robić, kiedy pojawi się ochota na „zakazane” produkty, mają też solidne wsparcie bliskich, ale... czują, że ich życie straciło sens.

– Mam wrażenie, jakbym żyła na ręcznym hamulcu – mówi Renata, pół roku po terapii uzależnienia od słodyczy. – Nic mnie nie cieszy, niewiele rzeczy sprawia mi przyjemność, unikam sytuacji stresujących, zupełnie, jakbym żyła pod kloszem. A najgorsze jest to, że znowu czuję tę pustkę w brzuchu.

W tym miejscu w ciele kryją się bowiem nasze lęki („jestem za mało: mądra, dobra, atrakcyjna”), toksyczne relacje (z mężem, dziećmi, szefem, rodzicami), traumy z przeszłości (bolesna strata, molestowanie seksualne, wypadek) i przede wszystkim głód miłości i bliskości („chcę, ale się boję”). Pełny talerz czy kolejne opakowanie czekoladek to próba zagłuszenia owej pustki, ale działa jedynie na krótko. Po chwilowej uldze emocje wracają ze zdwojoną siłą. Pojawiają się różne uczucia: wstyd, złość, poczucie winy, wściekłość, bezradność. I pokusa, by je „zajeść”, bo ból jest nie do wytrzymania. Tak wpada się w błędne koło, z którego trudno się uwolnić.

Głównym mechanizmem kompulsywnego objadania się jest tłumienie emocji. Niestety, pacjentki zwykle nie wiedzą, jakie emocje zagłuszają. Te, które zapisują w „dzienniczkach emocji”, to wynik racjonalizacji (wydaje im się, że powinny czuć np. złość, lęk czy smutek). Prawdziwe uczucia rodzą się nie w głowie, lecz w ciele. Trzeba je poczuć i przeżyć, a nie odreagowywać zachowaniem czy przegadywać. Niektóre są stłumione od lat. Dlatego sama terapia uzależnień czy terapia oparta jedynie na rozmowie, bez pracy z ciałem, są skuteczne jedynie na krótką metę.

Czy stres tuczy?

Jak twierdzi Achim Peters, lekarz, autor książki: „Głodny mózg”, głównym winowajcą otyłości jest samolubny mózg, który zajmuje najważniejsze miejsce w hierarchii metabolizmu. Nasz apetyt sterowany jest poziomem energii. Jeśli masz mało energii – jesz, a kiedy poziom energii wzrasta – czujesz się syta. W sytuacji zagrożenia wzrasta zdolność reakcji, wydzielają się hormony stresu, podnosi się poziom cukru we krwi, serce bije szybciej, wyostrza się koncentracja i szybkość myślenia. Kiedy zagrożenie mija, wewnętrzny mechanizm stresowy wraca do fazy spoczynku. Te wszystkie procesy potrzebują mnóstwa energii, a najwięcej – głównodowodzący, czyli mózg.

U osób kompulsywnie objadających się mózg ma mniejszą zdolność czerpania energii z wewnętrznych zasobów, np. z tkanki tłuszczowej. Choć organizm wysyła komunikat: „Mam rezerwy”, mózg woła: „Jeść!”. Kompulsje to nic innego jak stale podwyższone pogotowie stresowe, będące skutkiem nieprzeżytych emocji. Dodatkowym stresorem mogą być te diety, które dla organizmu są sygnałem: „Uwaga! Będzie głodówka”. Nic dziwnego, że kiedy kończymy dietę, ciało domaga się nadrobienia zaległości i zmagazynowania rezerw. Dlatego walka z nadwagą przy pomocy silnej woli czy rozsądku nie odnosi skutku. Otyłość to skutek zaburzonej równowagi pomiędzy homeostazą energii w mózgu a homeostazą emocjonalną. Jeśli potrafisz ją w naturalny sposób przywrócić, czyli: czuć to, co naprawdę czujesz, i rozładowywać stres (najpierw z ciała, a dopiero potem poprzez intelekt), szczupła sylwetka będzie tu niejako ubocznym efektem.

Jak zacząć świadomy proces odchudzania?

  1. Odwiedź endokrynologa i wykonaj badania, m.in. sprawdź poziom kortyzolu i prolaktyny utajonej (hormony wskazujące na poziom stresu).
  2. Znajdź terapeutę manualnego (masażystę bądź osteopatę), który pomoże ci odkryć twój indywidualny wzorzec napięć w ciele.
  3. Stosuj metody powstrzymywania kompulsji (patrz: obszary napięć w ciele).
  4. Wybierz terapeutę – psychologa, który pracuje także z ciałem i ma zaplecze współpracowników (dietetyka, endokrynologa, terapeutę manualnego, psychiatrę).

Najczęstsze obszary napięć w ciele u osób z nadwagą:

  • Sztywne, napięte nogi, brak czucia w stopach – zablokowane uczucia: lęk, brak oparcia. Pomocne będą ćwiczenia na ugruntowanie (np. pochyl się do przodu, delikatnie ugnij kolana, dotknij podłogi opuszkami palców, utrzymuj tę pozycję przez kilka minut), a także ćwiczenia zwiększające świadomość ciała (np. metoda Feldenkraisa).
  • Brzuch – miednica – przepona – biodra – w tej okolicy znajduje się najwięcej komórek nerwowych uaktywniających mechanizm: „walcz albo uciekaj”. W sytuacji kompulsji położenie ręki na brzuchu i delikatny masaż tych okolic mogą rozluźnić napięcie.
  • Twarz – szczęka – usta – gardło – zablokowane uczucia: złość, przerażenie. Proste ćwiczenia na rozluźnienie tych okolic to np.: ziewanie, swobodne opuszczanie szczęki, niepohamowany krzyk czy płacz.
  • Obręcz barkowa – ręce – dłonie – zablokowane uczucia: złość, sprzeciw, lęk przed miłością i bliskością. Pomoże kilkakrotne zaciśnięcie i rozluźnienie pięści.
Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze