1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Szwecja – kraj radosnych samotników

Zdjęcia pochodzą ze Skanii, najbardziej wysuniętego na południe regionu Szwecji, a dokładnie z okolic Skanör, a także z położonego na zachodnim wybrzeżu regionu Västra Götaland – malownicze miasteczko z portem rybackim Smögen. (Fot. proksaphotography.com)
Zdjęcia pochodzą ze Skanii, najbardziej wysuniętego na południe regionu Szwecji, a dokładnie z okolic Skanör, a także z położonego na zachodnim wybrzeżu regionu Västra Götaland – malownicze miasteczko z portem rybackim Smögen. (Fot. proksaphotography.com)
Majowy urlop. Spędzony w odosobnieniu, nie osamotnieniu. Blisko natury i blisko siebie samej. Z przestrzenią dookoła i w głowie. Jak zauważa Katarzyna Tubylewicz, pisarka i tłumaczka literatury szwedzkiej, relacje międzyludzkie bywają wyczerpujące. Trzeba więc naładować baterie. Szwecja to świetny kierunek, by tego dokonać. Jacy są Szwedzi? Czy samotność w Szwecji to częste zjawisko?

Wywiad archiwalny

Czy Szwecja to dobre miejsce dla osób, które nie czują się dobrze w zgiełku, raczej od niego uciekają, bo nie są w stanie odpoczywać w takich warunkach?
Zdecydowanie tak! Oczywiście w Szwecji też są miejsca, gdzie w sezonie wakacyjnym jest trochę więcej ludzi. Jednak w większości nawet tych najbardziej popularnych terenów: na wyspach Archipelagu Sztokholmskiego, Göteborskiego, na Gotlandii czy na Olandii, zawsze znajdą się wielkie przestrzenie pustki i samotności. Można się wybrać na wycieczkę rowerową i przez bardzo długi czas jechać, nie spotykając ani jednego samochodu czy innego rowerzysty.

Trzeba pamiętać, że Szwecja to kraj, którego 97 proc. powierzchni nie jest zamieszkane. Jeśli pojedzie się gdzieś dalej, na północ, na przykład do parku narodowego Sarek w Norrbotten, można wędrować kilka dni i nie spotkać żywej duszy!

Poza tym Szwedzi jako nacja mają w sobie bardzo dużo poszanowania dla cudzych granic, więc jeśli nawet spotyka się innych ludzi na plaży – która najczęściej nie jest piaszczysta, ale kamienista – to będą oni mówić cicho i nie rozłożą się ze swoim kocem blisko nas. Właśnie wróciłam z Helu, który bardzo lubię. Miałam tam kilka spotkań autorskich, ale przyznam, że Hel w sezonie jest dla mnie nie do zniesienia. Tłok jest tak duży, że włącza się we mnie tryb ucieczki. Czegoś takiego w Szwecji na pewno nie doświadczymy. Choć to naród, który kocha podróżować, szczególnie zimą, letnie wakacje Szwedzi mają w zwyczaju spędzać u siebie i raczej w ciszy. Panuje tu wręcz kult szwedzkiego lata. Jest dość krótkie, ale kiedy trwa, to rozpieszcza białymi nocami, gorącymi dniami, po których przychodzi zawsze chłodniejszy, dający ulgę wieczór. I nagle jeszcze wyraźniejsze staje się to, że w Szwecji wszędzie łatwo o dostęp do morza lub jeziora, że popływać da się nawet w centrum miasta. Lato jest więc wytęsknione, wyczekiwane. Wielu Szwedów ma swoje letnie domy, zwykle są one bardzo proste, surowe, często bez kanalizacji i na odludziu. W wyobrażeniu Szweda to wielkie szczęście mieć dom daleko od sąsiadów, ukryty w dzikim lesie, chętnie na wyspie któregoś z archipelagów.

A czy głównym luksusem życia w Szwecji jest raczej bycie daleko od drugiego człowieka, czy bycie blisko natury?
Jedno i drugie – chodzi o to, by być blisko natury i nie w tłumie obcych ludzi. Bo w tych domach często spotykają się całe rodziny, kilka pokoleń. Okres lata jest dla Szwedów czasem kontaktów towarzyskich, ale w ściśle wyselekcjonowanym gronie, w zaufanym kręgu. Jednak generalnie Szwedzi oczekują, że letni czas pozwoli im znaleźć pusty pomost nad jeziorem, żeby leżeć tam, kontemplować i czytać albo na przykład samotnie popływać kajakiem. Ta szansa na spokojną osobność jest bardzo ceniona. Na pewno istnieje w Szwecji zjawisko romantyzowania stanu samotności na łonie natury, jest też głębokie, prawdziwe docenianie szwedzkiej przyrody.

W pewnym momencie krążyły po Internecie memy dotyczącego tego, że introwertycy są przerażeni końcem pandemii. Czy Szwecja to kraj idealny dla ludzi z tego rodzaju osobowością?
W Szwecji krążył taki dowcip pandemiczny, że czekamy na koniec pandemii, bo wtedy zalecane dwa metry odstępu od innych będzie można zamienić na... „normalne” pięć metrów odstępu! To potwierdzałoby teorię, że Szwecja to idealne miejsce dla introwertyków. Ale istotne wydaje mi się to, jak interpretujemy introwertyzm. W mojej książce „Samotny jak Szwed?” piszę, że introwertyzm niekoniecznie oznacza, albo wręcz nie oznacza, iż człowiek nie lubi innych ludzi i nie potrzebuje z nimi kontaktu. Introwertyk to po prostu człowiek, który odpoczywa w samotności. Ja jestem taką osobą, a jednocześnie bywam bardzo towarzyska. Relacje międzyludzkie czasem wyczerpują i samotność jest konieczna, by naładować baterie i już z pełnymi powrócić do drugiego człowieka. To wyraz dbania o równowagę, harmonię.

Szwecja jest też krajem dość nieśmiałych ludzi. Atmosfera jest przyjazna, bardzo cenię sobie to, że tu łatwo o uśmiech ze strony obcego człowieka w sklepie czy na spacerze, ale na tym kończy się interakcja. Między ludźmi panuje pewien dystans. Nie dochodzi zbyt często do small talków, sąsiedzi nigdy nie wpadają do siebie bez zapowiedzi, przyjaciele umawiają się na spotkanie z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Tak więc dla introwertyka, który nie lubi być zaskakiwany przez innych, który potrzebuje spokojnej samotności, Szwecja to wymarzone miejsce.

Rezerwat w Lysekil (Fot. proksaphotography.com) Rezerwat w Lysekil (Fot. proksaphotography.com)

Półwysep Falsterbo (Fot. proksaphotography.com) Półwysep Falsterbo (Fot. proksaphotography.com)

Ile prawdy jest w dość powszechnym przekonaniu o ciemnej, ponurej Szwecji, w której jest bardzo duży odsetek samobójstw, mroku. Samotność w Szwecji to mit?
Myślę, że w dużej mierze jednak mit, który przez lata był pieczołowicie tworzony i podsycany choćby przez autorów szwedzkich kryminałów. Oni zawsze polemizowali z obrazem Szwecji pochodzącym ze słodkiego Bullerbyn, które stworzyła Astrid Lindgren, i pokazywali, że ta opiekuńcza, spokojna Szwecja pełna jest tajemnic, mroku i samotności właśnie. Oczywiście są statystki, które przemawiają za tym, że w micie tym jest ziarno prawdy, bo na przykład 40 proc. Szwedów mieszka w samodzielnych gospodarstwach. Ale owo samodzielne mieszkanie nie oznacza wcale samotności. Zwykle ludzie młodzi mieszkają dłużej sami, zanim wejdą w poważne związki, ludzie także znacznie częściej się rozwodzą. Ponadto w Szwecji bycie singlem nie jest postrzegane jako porażka życiowa.

Jednocześnie Szwedzi są rodzinni, dbają o swoje przyjaźnie, zwykle są to relacje, które trwają przez większą część życia i znowu – są to relacje wyselekcjonowane. Ale jeśli już są, bardzo się o nie dba, nie celebruje się ich może często, ale z wielkim pietyzmem, odpowiednim przygotowaniem. Kiedy Szwedzi spotykają się na przykład w urodziny, to jest prawdziwa feta, organizuje ją nie tylko ten, który do siebie zaprasza, solenizant, ale także przybyli goście. Ludzie robią przedstawienia, piszą wiersze, piosenki, nie zasiadają przy stole w oczekiwaniu na bycie bawionym, ale wkładają wiele wysiłku, by spotkanie było wyjątkowe.

W Szwecji bardzo często spotykają się za to ze sobą dzieci. One wpadają do siebie bez oporów, spędzają wspólnie czas po szkole czy przedszkolu.

Czyli dzieci wychowywane są „stadnie”, a potem ta otwartość i spontaniczność przeradzają się w dystans. Z czego to wynika u Szwedów?
Myślę, że z polityki Szwecji. W centrum zainteresowania opiekuńczego państwa jest zdecydowanie jednostka. W Polsce czy na przykład w Niemczech podstawą jest rodzina, to jest najważniejsza komórka społeczna, wszystko dzieje się wokół niej. W Szwecji natomiast w latach 70. wprowadzono reformę, na skutek której w centrum zainteresowania znalazł się pojedynczy człowiek. Sądzę, że ten rodzaj myślenia rozszerzył się także właśnie na inne kontakty społeczne – są ostrożniejsze, zdystansowane. Zresztą w ogóle dystans utożsamiany jest przez Szwedów z grzecznością, taktem, kulturą osobistą, jest wyrazem dbania o dobro drugiego człowieka. Zupełnie inaczej niż w Polsce, gdzie ma on raczej negatywne zabarwienie.

Podobnie jest ze słowem „samotność”, w Polsce ma same złe konotacje, a w Szwecji ludność uważa inaczej.
Inaczej, choć język szwedzki, tak samo jak polski, ma tylko jedno słowo na określenie samotności. Podczas gdy język angielski ułatwia dyskusję na ten temat, mamy loneliness, czyli tę „smutną” samotność, oraz solitude, czyli tę „radosną”, która jest siłą, niezależnością. Bardzo zależy mi na tym, żeby o samotności i jej rozmaitych rodzajach mówić. Bo samotności na różne sposoby doświadczamy wszyscy i budowanie wokół niej lęku, tabuizowanie jej przynosi wiele szkody.

Szwedzi też mają „swój” rodzaj samotności, której się boją – bycia samotnym ze swoimi poglądami. Dla Szwedów bardzo ważne jest przynależenie do grupy o wspólnych wartościach i podobnych poglądach. Dlatego właśnie Szwedzi bardzo nie lubią dyskusji o polityce, nie lubią mówić, że mają inne poglądy niż osoba, którą spotykają. Być może jest tak, że każde społeczeństwo boi się innych typów samotności i inne typy samotności uważa za trudne do zniesienia.

Bo dla Szweda samotność podczas wakacji nie jest tą, która mu przeszkadza…
To jest ta samotność, której Szwed pragnie. Znajduje w niej wytchnienie oraz – opowiada o tym w mojej książce David Thurfjell, profesor religioznawstwa – duchowość. Szwedzi są bardzo zsekularyzowani, nie chodzą do kościoła, zamiast tego wybierają się nad jezioro czy na spacer do lasu i tam, na łonie natury, według Davida, szukają metafizycznych przeżyć. Szwedzi idealizują samotność na łonie natury.

Czyli tych, którzy nie czują się dobrze latem na Helu, zapraszamy do Szwecji – kraju na wyciszenie i spokojny odpoczynek!
Tak! Na jedną ze szwedzkich wysp! Na przykład na Fårö, ulubioną wyspę Ingmara Bergmana. Kiedy byłam tam z synem, żeby zrobić zdjęcia do książki, nie spotkaliśmy ani jednego człowieka! Ale było to zimą. Latem ludzie są, ale nigdzie nie ma tłumów.

Gdzie znaleźć piękną samotność w Szwecji? Poleca Katarzyna Tubylewicz.

  1. Na wyspach Archipelagu Sztokholmskiego, na przykład na mojej ulubionej wyspie Utö.
  2. W Österlen, krainie nazywanej szwedzką Prowansją, o przepięknych, łagodnych krajobrazach.
  3. Na Olandii, wyspie, którą kocham od wczesnych lat młodości. Jest na niej mnóstwo przestrzeni, bezkresnych łąk, pustych plaż i długich tras rowerowych.
Polecamy: „Samotny jak Szwed?”, Katarzyna Tubylewicz, wyd. Wielka Litera. (Fot. proksaphotography.com) Polecamy: „Samotny jak Szwed?”, Katarzyna Tubylewicz, wyd. Wielka Litera. (Fot. proksaphotography.com)

Katarzyna Tubylewicz, pisarka, tłumaczka, publicystka i kulturoznawczyni. W latach 2006–2012 była dyrektorką Instytutu Polskiego w Sztokholmie i attaché kultury w Ambasadzie RP. Autorka książki „Samotny jak Szwed? O ludziach Północy, którzy lubią bywać sami” (Wielka Litera).

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze