1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Wizyta w Bath śladami biografii Jane Austen

Wizyta w Bath śladami biografii Jane Austen

Most Pulteney nad rzeką Avon oraz najbardziej rozpowszechniony wizerunek Jane Austen – ten, na którym ma powiększone oczy i wydłużoną szyję. (Fot. Getty Images)
Most Pulteney nad rzeką Avon oraz najbardziej rozpowszechniony wizerunek Jane Austen – ten, na którym ma powiększone oczy i wydłużoną szyję. (Fot. Getty Images)
Książka kucharska z radami, jak ugościć kogoś na miarę pana Darcy. Wersja „Dumy i uprzedzenia” ilustrowana zdjęciami świnek morskich przebranych za bohaterów powieści. Koszulki i kubki z cytatami, szmaciane laleczki w kształcie dam i dżentelmenów oraz podawana w wielu miejscach herbatka „jak za czasów Jane Austen”. Pamiątki związane z pisarką są tu wszędzie.

Przez kilka lat dom Jane Austen był w Bath, najpiękniejszym angielskim kurorcie. Niezbyt go lubiła, choć opisała w dwóch powieściach. I do dzisiaj jest w nim wszechobecna. W całym mieście nadal można odnaleźć atmosferę z jej książek. Choćby dlatego, że tutejsza architektura nie zmieniła się bardzo od jej czasów. Zachował się też podział na lepszą i gorszą część miasta. Położona na wzgórzu dzielnica jest elegantsza: domy są większe, sufity wyższe, hotele droższe. Dolne miasto, z ciaśniejszą zabudową, w pobliżu dworca kolejowego i rzeki, to dziś okolica, w której znajdziemy sieciowe sklepy oraz wiele pubów, tańszych restauracji i noclegów.

Nie zmienił się też deszczowy klimat: nie przez przypadek jednym z pierwszych zakupów kapitana Wentwortha w „Perswazjach” jest parasol. Mimo niepewnej pogody warto jednak do Bath przyjechać: są tu urocze księgarnie, luksusowe hotele, piękne parki i kuszące okazjami targi staroci. A zwiedzanie Bath śladami Jane Austen to jedna z najprzyjemniejszych opcji.

Biografia Jane Austen – kwestia wizerunku

Wizytę w Bath śladami Jane Austen warto zacząć od podstaw, czyli od Jane Austen Centre. Tu zdobędziemy najwięcej informacji na temat pisarki, jej rodziny, twórczości i pobytu w Bath. Można tu też zobaczyć, jak Jane mogła wyglądać. Zachowało się co prawda kilka jej wizerunków, ale żaden z nich nie jest w pełni wiarygodny. Rysowała ją siostra Cassandra, spod jej ołówka wyszedł portret Jane w czepku. Jego zmodyfikowaną wersję rozpowszechnił bratanek Jane zajmujący się wydawaniem jej książek. Ale chyba miewał prorocze sny o Instagramie – w Centrum Jane Austen twierdzą, że pisarka ma na tym portrecie wydłużoną szyję i powiększone oczy. Z kolei emblematyczny profil pisarki (biały lub czarny) budził zastrzeżenia już u co złośliwszych współczesnych; podobno Jane ma na nim za duży biust.

W Centrum, przy Gay Street, wisi podobizna Jane Austen wykonana niedawno przez specjalistkę od policyjnych portretów pamięciowych. I ta jest najbliższa rzeczywistości. Obok stoi też figura woskowa przedstawiająca Jane jak żywą; możemy się przekonać, jak była wysoka (175 centymetrów) i szczupła (dzisiaj nosiłaby rozmiar 34–36).

Warto odwiedzić Jane Austen Centre. (Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz) Warto odwiedzić Jane Austen Centre. (Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz)
Wszechobecne w Bath pamiątki związane z pisarką (Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz) Wszechobecne w Bath pamiątki związane z pisarką (Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz)
(Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz) (Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz)
W Bath możesz wybrać, którego bohatera książek Jane Austen kochasz najbardziej. (Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz) W Bath możesz wybrać, którego bohatera książek Jane Austen kochasz najbardziej. (Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz)

Wiek elegancji

Tak Anglicy nazywają okres obejmujący XVIII wiek. W architekturze elegancja objawiła się w stylu georgiańskim, przypadającym na okres panowania czterech kolejnych królów o imieniu Jerzy (od I do IV). Opierał się on na grecko-rzymskich tradycjach: symetrii, prostocie i oszczędności ornamentów.

Najbardziej spektakularny budynek w Bath utrzymany w tym stylu to Royal Crescent: 30 szeregowych domów połączonych w jedną, łukowo wygiętą fasadę. Eleganckie „segmenty” z pięknym widokiem na miasto, oddane do użytku w 1775 roku, szybko stały się najlepszym adresem w mieście. Domy z jońskimi kolumnami są jednak idealnie symetryczne tylko od frontu. Od strony podwórza królują brzydkie architektoniczne narośle: dobudówki i balkoniki stawiane, jak się komu zamarzyło. Anglicy określają taką działalność jako: „Queen Anne fronts and Mary-Ann backs”, czyli z przodu po królewsku, z tyłu swojsko. Szokujące połączenie pałacu z szopą na narzędzia można zresztą zobaczyć w całej Anglii.

Budynek Royal Crescent (Fot. Getty Images) Budynek Royal Crescent (Fot. Getty Images)

Dom Jane Austen nie znajdował się przy Royal Crescent, ale miała tu znajomych. Wszystkim ciekawym tego, jak wyglądały ówczesne mieszkania, polecam muzeum mieszczące się pod numerem 1. To zrekonstruowane wnętrze kamienicy, po którym chodzimy najpierw śladami mieszkającej w domu dobrze sytuowanej rodziny, potem śladami służby. Do obejrzenia jest sporo ciekawostek: gabinet osobliwości pana domu, z XVII-wiecznym (zaskakująco aktualnym!) globusem i maszyną do wytwarzania elektryczności; sypialnia pani domu cała w tiulach i perkalach; doskonale wyposażona kuchnia w podziemiach; a do tego bogaty przegląd peruk i nocników.

Dwa kroki od Royal Crescent leży inny georgiański zabytek: The Circus, czyli plac otoczony trzema szeregami budynków wygiętymi tak, by tworzyły okrąg na wzór rzymskiego Koloseum. I tak jak w Koloseum, każde z trzech pięter utrzymane jest w innym stylu: doryckim na parterze, jońskim na piętrze pierwszym oraz korynckim na piętrze drugim. Za czasów Austen plac był brukowany, potem wyrosły na nim bujne drzewa. Na szczęście, bo w ich gałęziach utknęła zrzucona podczas drugiej wojny światowej bomba, która inaczej zniszczyłaby okoliczne budynki.

Trzecia z najważniejszych architektonicznych pamiątek po wieku elegancji to most Pulteney na rzece Avon, zaprojektowany pod koniec XVIII wieku przez architekta Roberta Adama. Pulteney Bridge wygląda być może tak, jak pierwotnie miał wyglądać most Rialto w Wenecji. Adam wzorował się bowiem na rysunkach Andrei Palladia, których przy budowie Rialto ostatecznie nie wykorzystano.

Pulteney Bridge był niezbędny, by połączyć starą część Bath z nowymi osiedlami po wschodniej stronie rzeki. Zależało na tym przede wszystkim sir Williamowi Pulteneyowi (którego nazwisko noszą most i ulica), jednemu z najbogatszych ludzi w Anglii i właścicielowi tej części miasta. Jane Austen mieszkała w tych okolicach w świeżo wybudowanym budynku sąsiadującym z Sydney Pleasure Gardens oraz z pałacykiem, w którym dziś mieści się Holburne Museum.

Spacerując od położonego w centrum kościoła Bath Abbey przez most Pulteney i Great Pulteney Street do muzeum Holburne, będziemy poruszać się trasą, jaką wiele razy pokonali i sama Austen, i bohaterowie jej książek. Jeśli mamy czas, warto zajrzeć do muzeum: ma świetną stałą wystawę (z obrazami Bruegla i bogatą kolekcją portretów), organizuje też interesujące wystawy czasowe. Miło jest też zasiąść w którejś z kawiarni na moście – lepszego widoku na rzekę nie ma w całym mieście.

Słodkie życie kuracjuszy

Na chwilę cofnijmy się do rzymskich czasów, kiedy Bath, jako miejscowość położona przy jedynych w Wielkiej Brytanii źródłach geotermalnych, nosiła jeszcze nazwę Aquae Sulis. Lokalna ludność czciła w tym miejscu boginię Sulis, którą Rzymianie sprytnie przemianowali na Sulis-Minerwę. Ludzie przyjeżdżali tu obmyć się w leczniczej wodzie i poprosić boginię o opiekę, a miasto rosło i piękniało. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego pojawili się Sasi, nadali miejscu nazwę Bath (od anglosaskiego wyrazu badum oznaczającego łaźnie) i wprowadzili chrześcijaństwo. Miasto przez całe stulecia nie wróciło jednak do rzymskiej świetności. Z eleganckiego kurortu stało się ośrodkiem handlu owczą wełną. Tak było aż do XVIII wieku, kiedy nastąpiła rewolucyjna zmiana, a Bath stało się miejscem, w którym należało bywać. Na sezon, który trwał od października do maja (na lato towarzystwo wracało do wiejskich posiadłości), zjeżdżały rzesze gości. Kuracjuszy przyciągały dwie rzeczy: lecznicza woda i życie towarzyskie. A miejscem, gdzie można było obie te rzeczy mieć naraz, były klasyczne wnętrza pijalni wód, czyli Pump Room.

Dzisiaj pijalnia ma klimat staroświeckiego ośrodka wczasowego. Wielka sala wypełniona jest gośćmi, którzy raczą się śniadaniem, popołudniową herbatą lub kolacją przy świecach. Do posiłku przygrywa pianista, a przez wielkie okna widać ludzi przechadzających się po placu przed Bath Abbey. Słynna woda nadal jest tu podawana. Wystarczy poprosić obsługę restauracji o napełnienie szklanki wodą z pięknej starej fontanny. Dobroczynne właściwości są ponoć potwierdzone, a smak? Nie widziałam, żeby ktoś sięgał po drugą szklaneczkę, ale nie jest to też ekstremalne doświadczenie na miarę naszej krynickiej wody Zuber.

Stara fontanna w Pump Room (Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz) Stara fontanna w Pump Room (Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz)

Z pijalnią wód połączone jest dziś Muzeum Rzymskich Łaźni. Jane Austen nie mogła ich zwiedzać z prostego powodu: zrujnowane starożytne łaźnie zostały zapomniane na wieki. Ich pierwsze ślady odkryto w XVIII wieku, ale pomieszczenia znajdujące się kilka metrów pod poziomem gruntu można oglądać dopiero od wieku XIX. W czasach Jane z Pump Room sąsiadowały łaźnie King’s Bath. Panujące w nich zasady dalekie były od surowej etykiety pijalni wód: nie przestrzegano segregacji płci, a chorzy moczyli się ze zdrowymi w nieprzyjemnie pachnącej wodzie. Była to więc kuracja dość demokratyczna, tym bardziej że wszyscy kąpali się w podobnych brązowych tunikach. Sposobem na zaznaczenie społecznego statusu były wyszukane nakrycia głowy, w których – a jakże – wchodzono do wody.

Jeśli komuś po kąpielach doskwierał głód, mógł zajrzeć do pobliskiej piekarni Sally Lunn. Prosperuje ona do dzisiaj, a tabliczka przy wejściu informuje, że zbudowany w 1482 roku dom jest najstarszy w mieście. Można tu zjeść specjał, którym raczyła się niegdyś pisarka, czyli słynne „bułeczki z Bath”. Ci, którzy spodziewają się czegoś wyrafinowanego, niech porzucą te złudzenia. Sally Lunn’s Bun to przekrojona na pół drożdżowa buła wielkości dłoni, podawana na ciepło z roztapiającym się na niej solonym masłem oraz słodkimi lub wytrawnymi dodatkami. Niezła – przed przybytkiem stoi więc często kolejka.

Śladami Jane Austen – niech żyje bal

Wiele angielskich miast miało sale zgromadzeń (ang. assembly rooms), które służyły za miejsce spotkań ludzi z okolicy. W Bath były Sale Górne i Dolne, opisane przez Jane Austen w „Opactwie Northanger”. Dolne nie przetrwały do dzisiejszych czasów, natomiast Górne można – a nawet trzeba – obejrzeć. Największa z nich – o bladoturkusowych ścianach – pomieści 500 osób: jest długa na 30 metrów, szeroka na 14 i prawie na tyleż wysoka.

Bale były w epoce regencji nie tylko lubianą rozrywką, lecz także swoistą przestrzenią wystawową, na której prezentowały się panny na wydaniu. W assembly rooms w Bath bale odbywały się co najmniej dwa razy w tygodniu. Zaczynały się o 7 wieczorem, a kończyły o 11, nawet jeśli wymagało to przerwania tańca w połowie. W trakcie balu przewidziana była przerwa na herbatę i lekki posiłek. Na ścianie jednego z pomieszczeń można obejrzeć tabliczkę z regułami zachowania. Obok jakże banalnego zakazu przeklinania mowa jest o zakazie noszenia kapelusza w pomieszczeniach i wycierania sztućców w obrus.

Wycieczkę do sal asamblowych warto połączyć ze zwiedzaniem Fashion Museum w podziemiach tego samego budynku. Znajdziemy w nim ubrania z epoki regencji, jakie mogli nosić bohaterowie powieści Jane Austen. A także chodaki na żelaznych koturnach, które kobiety wkładały na delikatne pantofelki, by suchą nogą przejść przez kałuże i błoto. To właśnie stukot tych podkutych ochraniaczy dobiegający z ulicy doprowadzał do bólu głowy Annę Elliott w „Perswazjach”.

Sala asamblowa (Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz) Sala asamblowa (Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz)

Jane już tu nie mieszka

Pisarka przyjeżdżała do Bath kilka razy. W 1797 roku z matką i siostrą zatrzymały się na kilka tygodni pod numerem 1, Paragon Buildings. Dwa lata później panie Austen wróciły do Bath na zaproszenie brata Jane. Zatrzymały się pod numerem 13 przy Queen Square. Jane zbierała wtedy materiały do powieści „Opactwo Northanger”.

W 1801 roku ojciec Jane, wielebny George Austen, postanowił przenieść się do Bath na emeryturę. Przywiązana do rodzinnego domu w Steventon Jane odebrała to jako cios. Państwo Austen zamieszkali w eleganckim domu przy Sydney Place, potem przenieśli się do tańszego lokum w Green Park Building East. Po nagłej śmierci pastora w 1805 roku panie Austen musiały przeprowadzać się do coraz skromniejszych mieszkań: najpierw wylądowały przy Gay Street, potem – pod kiepskim adresem przy Trim Street w dolnym mieście.

(Fot. Getty Images) (Fot. Getty Images)
(Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz) (Fot. Katarzyna Lewicka-Stachowicz)

Podczas pierwszych wakacji w Bath miasto wydało się Jane zachwycające. Po przeprowadzce entuzjazm pisarki bardzo osłabł, jak to zwykle bywa przy odkrywaniu przykrych różnic między wycieczką a emigracją. Doskonale to widać w dwóch powieściach, w których Bath gra ważną rolę. Katarzyna, bohaterka „Opactwa Northanger”, jest tym miastem oczarowana. Dla Anny Elliott z „Perswazji” to tylko nużąca dekoracja.

Na chłodny stosunek Jane Austen do miasta mogła też wpłynąć przygoda jej ciotki – mieszkającej wraz z mężem pastorem w Bath na stałe. Otóż w 1799 roku pastorowa została posądzona o kradzież motka koronki i aresztowana. Ponieważ prawo nie przewidywało zwolnienia za kaucją, oskarżona musiała czekać w więzieniu na sesję wyjazdową sądu. Spędziła w zamknięciu osiem miesięcy, a wraz z nią lojalny małżonek, który zamieszkał u więziennego dozorcy. W końcu pastorową uniewinniono, na całe szczęście, bo groziło jej ponoć 14 lat kolonii karnej w Australii. Jane nie była w sprawę zaangażowana i ciotki nie lubiła – ale niesmak pozostał.

Pobyt Jane Austen w Bath owiewa tajemnica. Większość jej listów z lat 1801–1806 została zniszczona. Jane nic też w Bath nie napisała. Teorie są dwie: pierwsza, że Jane wpadła w depresję; druga, że zajęta bogatym życiem towarzyskim nie miała czasu pisać. Domów przy Trim Street i Green Park nie sposób dziś odnaleźć. Natomiast wszystkie inne stoją do dzisiaj, ale tylko na jednym – tym przy Sydney Place – jest pamiątkowa tablica.

Wskazówki praktyczne

Jak dojechać: pociągiem z londyńskiego dworca Paddington. Podróż trwa półtorej godziny.

Kiedy jechać: poza letnim sezonem – unikniemy największego tłoku. We wrześniu odbywa się dziesięciodniowy Festiwal Jane Austen.

Korzystałam z książek Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej „Jane Austen i jej racjonalne romanse” oraz Katharine Reeve „Jane Austen in Bath. Walking Tours of the Writer’s City”. Po więcej zapraszam na mojego bloga: www.grandtourblog.info

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze