1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Międzygatunkowa empatia – w jaki sposób psy czytają nasze emocje?

(Fot. iStock)
(Fot. iStock)
Choć nie umiemy szczekać, a one mówić, z łatwością budujemy pełną emocji więź. Jak to możliwe, że ludzie i psy porozumiewają się bez słów? Publikujemy fragment książki "Psie story. Historia niezwykłej przyjaźni człowieka z psem" Katarzyny Burdy.

Rozmawiając o psich uczuciach, powinniśmy najpierw odpowiedzieć na pytanie: czy zwierzęta są w stanie odczuwać emocje w sposób podobny do naszego? Zapytałam o to specjalistę od psiego umysłu, prof. Ádáma Miklósi: tak, najnowsze badania to potwierdzają. Emocje odczuwają wszystkie zwierzęta, a już na pewno duże ssaki podobne do nas. Ale my, naukowcy, od razu zadajemy sobie kolejne pytanie – czy istnieją takie kategorie emocji, które zarezerwowane są wyłącznie dla ludzi? Tutaj sprawa nie jest już tak oczywista. Same emocje są niezwykle trudne do zdefiniowania, nawet dla nas, jedynego gatunku, który umie wszystko nazywać. Są emocje proste do nazwania i zrozumienia, na przykład strach czy złość – ja wolę nazywać je wewnętrznymi stanami umysłu. Wydaje się, że te podstawowe współdzielimy ze zwierzętami.

Mistrzowie empatii

Dzisiaj wiadomo nie tylko, że psie uczucia i emocje są podobne do naszych, ale też mamy dowody na to, że psy rozumieją nasze emocje i potrafią z nami współodczuwać. To niezwykle ważna społeczna umiejętność, zwana empatią. Mają ją tylko najbardziej zaawansowane umysłowo stworzenia na ziemi, takie, które są w stanie wyobrazić sobie, co dzieje się w umyśle innej istoty, i prawidłowo interpretować sygnały przez nią wydawane. Cieszysz się? Fajnie, cieszę się razem z tobą! Jest ci smutno? Poczekaj, zaraz cię pocieszę!

To zdecydowanie potrafią robić nasze psy, choć naukowcy do niedawna mieli co do tego spore wątpliwości. Ale w 2018 roku na amerykańskim John Hopkins University przeprowadzono pewien eksperyment, który jednoznacznie pokazał, że psy są zwierzętami wyposażonymi w olbrzymią empatię i wprost trudno im znieść, kiedy czują, że ich opiekun cierpi.

Na pomysł zbadania psiej empatii wpadła dr Julia Meyers-Manor podczas zabawy ze swoimi dziećmi. W szalonej przepychance dzieciaki zakopały ją w poduszkach, a rozbawiona dr Meyers-Manor zaczęła wołać na pomoc męża. Jakie było jej zdziwienie, kiedy to nie mąż odkopał ją z poduszek, ale ich ukochany pies collie! To on jako pierwszy ruszył na ratunek, słysząc wołanie swojej pani. Badaczka postanowiła sprawdzić, czy inne psy też to potrafią. Zaprosiła do swojego badania 34 psy wraz z właścicielami. Eksperyment był prosty – każdy człowiek stawał w specjalnie przygotowanym pomieszczeniu za szklanymi drzwiami, których nie dało się łatwo otworzyć. Zamknięto je na magnesy i można było sforsować je dopiero silnym pchnięciem. Ale głos spoza nich był bez problemu słyszalny. Człowiek stawał za szklanymi drzwiami i miał za zadanie śpiewać albo wesołą piosenkę albo udawać płacz.
Pies zaś stał po drugiej stronie szklanych drzwi, obserwował i słyszał swojego człowieka, mógł swobodnie się poruszać. Doktor Meyers-Manor była ciekawa, ile psów ruszy na ratunek swoim panom.

Wyniki okazały się interesujące i wcale na pierwszy rzut oka nie były jednoznaczne. Otóż, nie wszystkie psy sforsowały drzwi, aby dostać się do swojego płaczącego opiekuna. Niektórym to się udało, innym nie. Jak jednak zmierzyli badacze, czas pokonania przez psa magnetycznych zamków był trzykrotnie krótszy, gdy człowiek płakał, niż gdy nucił kołysankę. Słysząc płacz, zwierzaki dużo bardziej starały się dotrzeć do swojego pana, wiedziały, że potrzebuje on pomocy czy pocieszenia. A co z psami, którym nie udało się pokonać magnesów? Czyżby nie były związane ze swoimi opiekunami? Nie doświadczyły empatii? Zagadkę wyjaśniło badanie krwi wszystkich psów pod kątem poziomu hormonów stresu. Okazało się, że te psy, które pozostały na miejscu albo pod szklanymi drzwiami, miały najwyższy poziom stresu! O wiele wyższy niż czworonogi, które skutecznie przedostały się przez drzwi. Doktor Meyers-Manor interpretuje to w ten sposób, że psy pozostające za drzwiami czuły tak silne emocje, że stres dosłownie je paraliżował. Oznacza to, że bez wyjątku każdy pies współodczuwa smutek, rozpacz człowieka, i te uczucia są tak intensywne, że zwierzak nie zawsze umie sobie z nimi konstruktywnie poradzić.

Wywęszyć stres

Psy nie tylko odczuwają różne uczucia podobnie jak ludzie, ale też i stres. Odkryła to dr Ann-Sofie Sundman z Uniwersytetu w Linköping w Szwecji. Nasze czworonogi wręcz zestrajają się z naszym poziomem stresu. Dzieje się tak, gdy na przykład wrócimy wściekli ze szkolnej wywiadówki, ale również i wówczas, kiedy odczuwamy stres przez wiele tygodni czy miesięcy. Doktor Sundman zauważyła to, badając poziom kortyzolu w kilkucentymetrowych kawałkach ludzkich włosów oraz zestawiając te pomiary z poziomem kortyzolu w ślinie pupila swojego pana. Okazało się, że te dwie krzywe poziomu kortyzolu – u człowieka i jego psa – pokrywają się idealnie. Kiedy właściciel miał podwyższony poziom kortyzolu, u psa również notowano wzrost, a kiedy poziom hormonu stresu u człowieka spadał, tak samo działo się u psa. Doktor Sundman nie ma wątpliwości, że poczucie stresu przechodzi z człowieka na psa, a nie odwrotnie. W wykresach widoczne było małe przesunięcie – najpierw kortyzol rósł u człowieka, a zaraz potem wzrastał też u jego czworonoga.

Pies rozumie mimikę

Nasi ulubieńcy mają mnóstwo narzędzi, żeby zorientować się, w jakim stanie psychicznym aktualnie jesteśmy – czy wróciliśmy do domu zestresowani, czy może radośni albo zmęczeni. Nie tylko to wywęszą, ale są też w stanie wyczytać emocje z naszej twarzy, co jest zupełnie fenomenalną i niespotykaną u innych gatunków umiejętnością. Przez tysiące lat życia z człowiekiem pies wykształcił w sobie zdolność rozpoznawania i analizy emocji malujących się na ludzkiej twarzy, choć przecież wzrok wcale nie jest jego najmocniejszą stroną (pies bez problemu potrafi wywęszyć naszą złość, stres czy lęk z zapachu, jaki wydziela nasze ciało). Jak wykazali naukowcy z Uniwersytetu Bari Aldo Moro we Włoszech, dwie półkule psiego mózgu wyspecjalizowały się w przetwarzaniu różnych emocji z twarzy człowieka. W ich eksperymencie wzięły udział 24 psy różnych ras oraz mieszańce. Naukowcy obserwowali, co się stanie, kiedy psom, które były właśnie w trakcie jedzenia posiłku, pokażą zdjęcia tych samych dwóch dorosłych twarzy, kobiety i mężczyzny, wyrażające jedną z sześciu podstawowych ludzkich emocji (gniew, strach, szczęście, smutek, zaskoczenie, obrzydzenie) lub bycie neutralnym. Zdjęcia były pokazywane po bokach pyska, żeby sprawdzić, czy psy zawsze używają tej samej połowy pyska do przyjrzenia się fotografiom.

Okazało się, że psy najgwałtowniej reagowały na gniew, strach i szczęście. Rosło wtedy ich tętno i długo nie mogły się uspokoić na tyle, żeby wznowić jedzenie. Co najciekawsze, na twarze z tymi emocjami psy patrzyły lewym okiem, czyli za przetwarzanie silnych ludzkich emocji odpowiada u nich prawa półkula mózgu. Gdy widziały twarz zaskoczoną lub obojętną, neutralną, odwracały głowę w prawo, czyli mocniej pracowała lewa półkula mózgu. Ten fakt potwierdza, że psy doskonale rozumieją znaczenie tego, co maluje się na naszej twarzy – już wcześniej wykazano bowiem, że prawa półkula psiego mózgu zawiaduje odpowiedzią na nagły stres czy zagrożenie, wywołując w organizmie reakcję „uciekaj lub walcz”.

Kod ogona

Zresztą podobnie reaguje psi ogon, co pokazały badania prowadzone we włoskim Trydencie. Neurobiolodzy z tamtejszego uniwersytetu wykazali, że machanie ogona również sterowane jest przez lewą lub prawą połowę mózgu. Zależnie od tego, która połowa jest pobudzona, ogon będzie mocniej machał w odwrotną stronę – u psów jest bowiem identycznie jak u ludzi, lewa półkula mózgu odpowiada za prawą stronę ciała i odwrotnie. Badacze z Trydentu również zauważyli, że prawa półkula mózgu psa odpowiada za przetwarzanie silnych, negatywnych emocji, a lewa – za pozytywne lub neutralne. Jeżeli więc zobaczymy, że nasz pies na widok innego psa macha bardziej w prawą stronę, oznacza to, że ma przyjazne zamiary, ale jeżeli ogon skręca bardziej w lewo – między czworonogami może dojść do konfrontacji! I tak to zaskakująco zaawansowane badania psiego mózgu mogą przełożyć się na większe bezpieczeństwo w czasie spacerów.

Fragment książki „Psie story. Historia niezwykłej przyjaźni człowieka z psem” Katarzyny Burdy (wyd. Zwierciadło). Skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Psie story
Autopromocja
Psie story Katarzyna Burda Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze