1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Medytacja – świadomość tu i teraz. Praktyka buddyjskiej mniszki Pemy Chödrön

Gdy kończy się medytacja, kiedy stoper wyłącza się i odpoczywasz w otwartej świadomości, pozwól, by rzeczy były takie, jakie są. (Fot. iStock)
Gdy kończy się medytacja, kiedy stoper wyłącza się i odpoczywasz w otwartej świadomości, pozwól, by rzeczy były takie, jakie są. (Fot. iStock)
Jednym z wielu dobrodziejstw medytacji jest to, że za­czynamy dostrzegać, że życie jest ciekawe i wspaniałe, zamiast postrzegać jego zawiłości jako ciągłą walkę. Mówiąc „walka”, mam na myśli to, że nie chcemy, aby życie było takie, jakie jest. To jest powszech­ne. Analizując to na podstawie własnych doświadczeń, doszłam do wniosku, że nie tylko ciągle odrzucamy nasze doświadczenia życiowe – najczęściej cały czas odrzucamy wszystko!

Fragment najnowszej książki Pemy Chödrön „Moc medytacji. Jak sprawić, by umysł stał się twoim sprzymierzeńcem”.

Nasz umysł przez cały czas jest gdzie indziej. Myślimy o jutrzejszej kolacji lub o rozmowie sprzed roku. Myślimy o liście rzeczy do zrobienia lub o tym, jak bardzo żałujemy, że podczas wczorajszej rozmowy nie powiedzieliśmy te­ go, tamtego i jeszcze czegoś. Odrzucenie naszego ży­cia nie zawsze polega na tym, że wiąże się z tym jakaś wielka opowieść, na przykład „Nienawidzę tego” lub „Nie służy mi ten związek, ta praca lub ten samochód”.

W wielu przypadkach możemy zjeść nawet całe pudeł­ ko czekoladek, myśląc, że jest to najprzyjemniejsza rzecz na świecie, ale faktem jest, że rzadko pozwalamy sobie na zjedzenie choćby jednego kęsa czekolady i by­cie w tym w pełni obecnym.

Umysł – umysł małpy, szalony umysł – błądzi. jednak w przestrzeni otwartej świadomości, którą rozwijamy na poduszce medytacyjnej, wszystko, co się pojawia, staje się naszym wsparciem w ćwiczeniu się w byciu obecnym. Aby dotrzeć do miejsca, w którym nie walczymy, pozwalamy, aby każda rzecz, która pojawia sięw naszej praktyce i w naszym życiu, była wsparciem w byciu obecnym. To wymaga ogromnej zmiany nasta­wienia. Zamiast postrzegać wszystko jako problem lub przeszkodę w byciu szczęśliwym, a nawet jako prze­szkodę w medytacji i byciu obecnym („mógłbym być obecny, gdyby tylko nie było tu tak głośno” lub „móg­łbym być obecny, gdyby plecy nie bolały mnie aż tak bardzo”), widzimy to jako nauczyciela, który pokazuje nam coś, co musimy wiedzieć.

Wszystko stanowi wsparcie w naszym przebudzeniu. Jesteśmy przyzwyczajeni, żeby narzekać, narzekać, na­ rzekać. Obwiniać, obwiniać, obwiniać. Obwinianie to jeden z głównych powodów, dla których nie pozostaje­ my obecni. Obwiniamy siebie; obwiniamy innych lu­dzi. Często widzę, jak uczniowie obwiniają zewnętrzne okoliczności albo własne ciała i umysły za to, że nie mogą być obecni. Zauważ, że to, co wymaga twojej uwagi i zastanowienia, to twój własny umysł oraz to, jak postrzegasz okoliczności zewnętrzne. Możesz za­przyjaźnić się z okolicznościami, w których się znalaz­łeś; możesz okazać współczucie okolicznościom i sobie samemu. Co się stanie, kiedy to zrobisz?

Ostatnio dowiedziałam się, że zadowolenie definiuje się jako „świadomość, że wszystko, czego potrzebujesz, zawiera się w tej właśnie chwili”. Niezadowolenie i roz­goryczenie są jak szum w tle, który odciąga nas od za­ akceptowania naszego życia i chwili obecnej. Jeśli jest w nas głęboka zgoda na wszystko, co się pojawia, wreszcie możemy dotykać, wąchać, smakować, słyszeć i czuć to, co się naprawdę dzieje. Kiedy powstrzymujemy się od sprzeciwu wobec tego, co doświadczamy, odchodzimy od etykietek „tak” i „nie”, „dobre” i „złe”, „dopuszczalne” i „niedopusz­czalne”. To bardzo ważny moment. To pozwala nam w pełni zaangażować się w życie. Nie możesz pominąć tego, co określasz jako „złe”, i nadal oczekiwać, że po­ czujesz pełen zakres tego, co możesz określić jako „dob­re”. Innymi słowy, jeśli odgrodzisz się od pewnych doświadczeń, nieuchronnie będziesz budował mury odgradzające od tego, co może okazać się dobre. Prak­tyka medytacyjna przypomina nam, abyśmy zawsze wracali do naszego bezpośredniego doświadczenia, ta­kiego jakie ono jest.

Samo życie, czyli stan postmedytacji, może przynieść wiele rzeczy i przeszkód, które sprawią, że poczujemy bezsilność. Gdy kończy się medytacja, kiedy stoper wyłącza się i odpoczywasz w otwartej świadomości, pozwól, by rzeczy były takie, jakie są. A później, za­zwyczaj bardzo szybko możesz odpocząć. Ale często w tym momencie przychodzą myśli; czasami nawet wracają z pośpiechem. Zanim się zorientujesz, stajesz się bezradny. Kiedy coś się dzieje, nie musisz nakładać na to etykietki „złe” lub „straszne” lub coś w tym ro­dzaju – możesz po prostu użyć tego, co się pojawia, ja­ko przedmiotu medytacji. Medytacja jest całkowitym brakiem walki z tym, co się pojawia. Myśli takie, jakie są, emocje takie, jakie są, widoki takie, jakie są, dźwięki takie, jakie są – wszystko takie, jakie jest, bez dodawa­nia niczego.

Niedawno oglądałam nagranie z Mingyurem Rinpo­czem, w którym mówił, że umysł jest jak przestrzeń – rozległa, nieograniczona – i w niej powstaje wszystko: widoki, dźwięki, zapachy, smaki, myśli, emocje, ból fi­zyczny, przyjemność odczuwana w ciele. To wszystko nie różni się niczym od galaktyk, planet i gwiazd po­wstających w kosmosie. Powiedział też: „kosmos nie mówi: „Lubię tę galaktykę, ale tamtej nie lubię”. Wszzyst­kie gwiazdy, wszystkie myśli odejdą w pewnym momencie. Niech twoje doświadczenia przemijają, jak gwiazdy na rozległym niebie twojego umysłu. Nic nie musi stanowić problemu.

Kiedy nie walczysz z tym, co pojawia się w twoim ży­ciu, jest to akt życzliwości. Pozwala w pełni zaangażo­wać się w twoje życie. Pozwala ci żyć naprawdę.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Moc medytacji
Autopromocja
Moc medytacji Pema Chödrön Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze