W czasach, kiedy szarości i biele nas przytłaczają i odbierają nam energię, kolor to najłatwiejszy sposób na wielką zmianę małym kosztem. Jakie kolory stosować w małych wnętrzach? Jak sprawić, by przestrzeń wokół nas nie była zagracona, ale pełna wyrazu? Na takie i podobne pytania odpowiada książka „Mieszkaj i żyj kolorowo” Anny Pietraszek-Sawickiej, autorki bloga bezarchitekta.pl. Publikujemy jej fragment.
Fragment książki „Mieszkaj i żyj kolorowo”, Anna Pietraszek-Sawicka, wyd. Znak.
Wierzę, że przedmioty magazynują w sobie energię, którą dostają od ludzi. Mówi się przecież często: „Jaka dobra energia jest w tym miejscu” albo „Ten dom ma duszę”. Ściany, przedmioty, meble, dekoracje – obdarzamy to wszystko emocjami, odbijamy się w naszym otoczeniu i ono ma na nas wpływ, czy tego chcemy, czy nie. Z gromadzonymi przedmiotami wiążemy wspomnienia i doznania dotyczące przeżytych historii. Sprowadzając to do codzienności, do świata materialnego, bez żadnych magicznych rytuałów – można to odczuć chociażby wtedy, gdy w domu panuje bałagan. Zupełnie inny nastrój nam towarzyszy, kiedy możemy rano z radością wstać, zaparzyć sobie ulubiony napar z ziół lub zrobić filiżankę ulubionej kawy, usiąść w wygodnym fotelu i patrzeć na świeże kwiaty w wazonie zamiast na porozrzucane po mieszkaniu rzeczy, kurz, okruchy na dywanie, brudne naczynia w zlewie, pusty karton po płatkach zostawiony na blacie, plamę po rozlanym soku pomidorowym na dywanie i tak dalej, i tak dalej.
(Fot. Anna Pietraszek-Sawicka)
Ściany mają uszy. Przedmioty w naszym wnętrzu mają na nas realny wpływ. Uważam, że przestrzeń, w której żyjemy, albo nas inspiruje, albo ściąga w dół, blokuje nas, odbiera nam radość funkcjonowania, a nawet radość życia. Jak zacząć świadomie to dostrzegać i transformować na naszą korzyść? Wcale nie chodzi o to, aby non stop biegać i sprzątać. W ogóle nie o to chodzi. Z całym tym bałaganem we wnętrzu łączy się przecież ocean emocji. Może bałagan wcale nam nie przeszkadza, bo jesteśmy w takim miejscu życia, że jest to dla nas zupełnie świadomie OK. I rzeczywiście jest to OK. A może za tymi porozrzucanymi w mieszkaniu rzeczami kryją się ciągłe kłótnie o to, kto ma je sprzątać, albo o to, że nie są odkładane na miejsce i że nikt nie respektuje tego, co mówisz; że ta plama po soku pomidorowym jest wynikiem kolejnej zaciętej dyskusji o tym, że je się przy stole, a nie podczas zabawy na dywanie; że brudne naczynia w zlewie przypominają Ci o tym, iż znowu bierzesz na siebie za dużo obowiązków.
(Fot. Agnieszka Chlebda; @strefa.agnieszkachlebda)
Ściany mają uszy. Domy mają dusze. Przedmioty w naszym domu mówią do nas – nie tylko nas „słyszą”, ale i „odpowiadają” nam. Przypominają, że nie jest najważniejsze to, co postawimy na blacie, tylko to, jak się z tym czujemy. Bo możesz kupić świeże cięte kwiaty i ustawić je w idealnie dobranym wazonie, a jednocześnie ta perfekcja może być tylko przykrywką dla tego, co próbujesz w sobie zagłuszyć. Czy czujesz gotowość, aby prawdziwie spotkać się z wizją domu, który nosisz w sobie? Możesz przeprowadzać się setki razy w poszukiwaniu tego ideału i nigdzie nie poczuć radości ani lekkości, które daje bycie tu i teraz.
Kiedyś cudownie o tym, czym ja się zajmuję w kontekście wnętrz, powiedziała pewna piękna i wrażliwa kobieta: „Ania wykorzystuje temat pięknych wnętrz i metamorfoz, aby opowiadać o tym, czym jest duchowość na co dzień, oraz o tym, czym jest uważność i bycie w sobie”.
Dziś zmieniłabym tylko słowo „wykorzystuje” na „odkrywa, odsłania, zgłębia, eksploruje, oświetla, przybliża”.
Czuję się w jakiś sposób zespolona z przestrzenią, w której żyję, czuję, jak wiele mówi ona o mnie oraz jak wiele siebie w niej wyrażam. Jednocześnie nie czuję się jej więźniem, nie czuję się przywiązana do rzeczy materialnych. Czuję, że rzeczy, którymi się otaczam, pomagają mi żyć takim życiem, jakie dla siebie wybieram; jednocześnie nie ma we mnie strachu przed ich utratą, wiem, że nie definiują mnie one jako człowieka, nie szukam w nich poklasku, dowartościowywania się czy odpowiedzi na pytanie, kim jestem. Czuję, że cały czas odkrywam coś nowego, i mam w sobie zgodę na to nowe, na ten dom, którym jestem dla siebie, na dom, który buduję w sobie.
(Fot. Anna Pietraszek-Sawicka)
(Fot. Agnieszka Chlebda; @strefa.agnieszkachlebda)
Przyglądanie się sobie poprzez uważne obserwowanie tego, jak wyglądają nasze mieszkania i domy, to niezwykła i fascynująca podróż. Dom to dla mnie miejsce codziennych spotkań ze mną samą, dlatego bardzo dbam i pielęgnuję energię, która w nim jest.
Podnoszenie wibracji we wnętrzu to dbałość o panującą w nim atmosferę, przepływ świeżego powietrza i dobrej energii, która pochodzi także od ludzi i emocji towarzyszących nam w codzienności.
(Fot. Anna Pietraszek-Sawicka)
Trzy sposoby na podniesienie wibracji we wnętrzu:
- Zrób przeciąg i przewietrz solidnie całą przestrzeń. Chodzi o otwarcie na oścież wszystkich okien na pięć minut, nie o uchylanie ich przez kilka godzin. Chodzi o całkowitą wymianę powietrza, które się nagromadziło w domu.
- Włącz relaksacyjną muzykę, w której słychać dźwięki natury, na przykład śpiew ptaków albo szum morza. Dobrym pomysłem jest również słuchanie i śpiewanie mantr. Moje ulubione to Ra Ma Da Sa oraz Ad Guray Nameh.
- Zapal w ciągu dnia świeczkę do posiłku, obserwuj płomień, poczuj jego ciepło, jego siłę i delikatność jednocześnie. Możesz również zapalić białą szałwię i palo santo. Uwielbiam rytuał oczyszczania domu z użyciem białej szałwii. Jeśli w swoim domu czujemy się zmęczeni, przytłoczeni zadaniami i po prostu nie jest nam w nim dobrze, rytuał oczyszczania przestrzeni z użyciem białej szałwii może pomóc znów osiągnąć wyższe wibracje. Okadzanie jest praktyką uważności, która zwiększa świadomość bycia tu i teraz. Potęguje skupienie, harmonię i równoważy otaczającą nas energię. Nawet jeśli nie interesuje nas aspekt duchowy, to poprzez ten rytuał okazujemy swojej przestrzeni dodatkowe zainteresowanie. Zwracamy się do niej w zupełnie inny sposób niż dotychczas. A to może pomóc nam stworzyć przestrzeń zachwycającą, taką, o jakiej zawsze marzyliśmy. Bo zacznie ona z nami współpracować, a my zgramy się z nią, przestaniemy widzieć w niej jedynie same mankamenty do poprawy. Ja, decydując się na kolejną metamorfozę, lubię widzieć w przestrzeni nie to, co mam naprawić, ale to, co mogę w niej odkryć, jaki potencjał mogę z niej wydobyć.
(Fot. Agnieszka Chlebda; @strefa.agnieszkachlebda)
Więcej w książce: „Mieszkaj i żyj kolorowo”, Anna Pietraszek-Sawicka, wyd. Znak.
Polecamy: „Mieszkaj i żyj kolorowo”, Anna Pietraszek-Sawicka, wyd. Znak.
Anna Pietraszek-Sawicka, z wykształcenia kulturoznawczyni, teatrolożka i promotorka sztuki. Studiowała w Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi oraz na Università degli Studi di Milano. Jest autorką bloga bezarchitekta.pl (na Instagramie obserwuje go ponad 76 tysięcy osób).