1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Ceremonia parzenia herbaty – pretekst, by zwolnić

Ceremonia herbaciana to sekwencja dawno ustalonych rytuałów, powtórzeń, które przychodzą po sobie dokładnie tak jak pory roku. Może być rozbudzającym zmysły pretekstem do zdobywania mądrości, by żyć zgodnie z cyklem natury. (Fot. iStock)
Ceremonia herbaciana to sekwencja dawno ustalonych rytuałów, powtórzeń, które przychodzą po sobie dokładnie tak jak pory roku. Może być rozbudzającym zmysły pretekstem do zdobywania mądrości, by żyć zgodnie z cyklem natury. (Fot. iStock)
Powiedzenie o kropli, która przepełnia czarę, ograniczyliśmy do poczucia goryczy. Tymczasem jedna kropla wystarczy także, by zaburzyć poczucie harmonii – dlatego tak ważne jest dostrzeganie szczegółów. I wewnętrzna dyscyplina wynikająca ze świadomości procesu. Takiego podejścia uczy ceremonia parzenia herbaty.

Dla części osób ceremonia parzenia herbaty to fanaberia i przejaw snobizmu znudzonych i bogatych ludzi. Są również tacy, którzy w tym misternym procesie upatrują alternatywę dla kultury instant, czyli pospiesznego jedzenia i życia, niepozwalającej naprawdę zanurzyć się w teraźniejsze doświadczenia. Dla wielu ceremonie parzenia herbaty są rozbudzającym zmysły pretekstem do zdobywania mądrości, by żyć zgodnie z cyklem natury i pór roku.

W Japonii tradycja parzenia herbaty jest swoistym kompendium sztuki, a wręcz formą religii, która gromadzi wyznawców piękna i pustki niosącej umysłowe ukojenie. Przy wejściu do herbacianego pokoju niekiedy wciąż znajduje się stojak. W dawnych czasach samurajowie musieli w nim zostawić miecze, by zaznać ciszy i kontemplacji. Kiedyś umiejętność prowadzenia ceremonii herbaty była zarezerwowana wyłącznie dla wojowników wysokiej rangi i mężczyzn cieszących się poważaniem społecznym. Obecnie droga ta jest otwarta dla wszystkich, jednak należy mieć świadomość, że zdobycie tej umiejętności wymaga czasu. Noriko Morishita, autorka książki „Mądrość herbaty”, poświęciła temu 24 lata.

24 pory roku i 12 zwierząt

W tradycyjnym kalendarzu japońskim są 24 pory roku, zależne od położenia słońca na niebie. Są takie jak risshun (oznaczający początek wiosny) i setsubun (będący nazwą granicy pomiędzy zimą i wiosną). Istnieje pora roku daikan, co można przetłumaczyć jako wielkie zimno, i usui, odwołująca się do powrotu deszczu po opadach śniegu.

Dla wielu osób dawny kalendarz jest wyłącznie niepraktycznym reliktem przeszłości. Dla mistrzów ceremonii to niezbędna mapa gwarantująca nie tylko bogaty smak herbaty, ale również drogowskaz umożliwiający poruszanie się po własnych emocjach i umyśle. „Pomyślałam, że uczucia naszych przodków także musiały znaleźć odbicie w porach roku, kiedy z trudem próbowali przetrwać zimę. Odliczanie miniaturowych pór roku, takich jak setsubun, risshun, usui z pewnością dodawało im otuchy i pozwalało przetrwać najcięższe okresy w życiu, gdy zima powracała z nieproszonymi bisami” – czytamy w książce.

Ceremonia herbaciana to sekwencja dawno ustalonych rytuałów, powtórzeń, które przychodzą po sobie dokładnie tak jak pory roku. Sensei, mistrzyni parzenia herbaty Morishity, zazwyczaj nie pozwala swoim uczniom powtarzać określonego o-temae, czyli ceremonii parzenia herbaty, dopóki jej w pełni nie opanują, ponieważ zmienia się pora roku, która nakazuje zmianę sposobu parzenia. Adepci muszą wykazać się cierpliwością, niekiedy czekając kolejne 23 pory roku, aż wrócą do niedokończonej lekcji. „Odnosiłam wrażenie, że za każdym razem, kiedy wybieram się na cotygodniową lekcję ceremonii herbacianej, panuje inna pora roku” – wspomina autorka.

Na pory roku w japońskiej kulturze nakładają się dodatkowo symbole zwierząt z japońskiego zodiaku: szczur, bawół, tygrys, królik, smok, wąż, koń, owca, małpa, kurczak, pies i świnia. Na każdej ceremonii były one reprezentowane na naczyniu. „W roku kurczaka był to pojemnik na kadzidło opatrzony symbolem koguta. W roku tygrysa czarka do herbaty z ilustracją przedstawiającą amulet szczęścia w kształcie tygrysa. Te naczynia pojawiały się co dwanaście lat, w identycznej kolejności” – wyjaśnia Noriko Morishita.

Napełnić filiżankę

Wieloletni proces uczenia się parzenia herbaty przypomina napełnianie filiżanki kroplami. Morishita opowiada, że wiodła życie zwyczajnej dwudziestolatki, której nie przytrafiło się w życiu nic spektakularnego – i było tak w czwartej, a nawet piątej dekadzie jej życia. „Nie miałam pojęcia, że przez ten cały czas coś się we mnie rozwijało, wzbierało jak woda, która kropelka po kropelce napełnia filiżankę. Nic się nie zmieniało, dopóki filiżanka się nie napełniła. Woda w końcu sięgnęła krawędzi naczynia, a jej powierzchnia się wybrzuszyła i nie wylała się jedynie dzięki napięciu powierzchniowemu. Pewnego dnia wpadła do niej jeszcze jedna kropla i zaburzyła dotychczasową równowagę – woda przelała się przez krawędź naczynia i z niego wypłynęła” – pisze.

Tego dnio wyczuła w powietrzu ciepły zapach deszczu. W tej chwili zorientowała się, że jej ciało potrafi rozpoznać, że będzie padać. A zatem w jakiś szczególny, niewidzialny sposób jest połączone z chmurą, deszczem, ziemią... Wcześniej deszcz był dla niej pozbawioną zapachu wodą z nieba. Zrozumiała, że przez poprzednie dekady swego życia przyglądała się światu przez szybę, siedząc we wnętrzu odwróconego do góry dnem szklanego słoika.

„W tamtej chwili ktoś uniósł słoik, a pory roku natarły na moje zmysły powonienia i słuchu. Przypomniałam sobie, że i ja jestem istotą sezonową, która niczym nie różni się od żaby potrafiącej rozpoznać zapach stawu, w którym przyszła na świat” – opowiada w „Mądrości herbaty”. Dostała gęsiej skórki, poczuła, co oznacza pełnia życia.

Ceremonia herbaty, skrupulatne rytuały i głęboki szacunek pozwalają znaleźć spełnienie. I zwykle nie jest to związane z zewnętrznym osiągnięciem, spektakularnym wydarzeniem, nowym związkiem, podwyżką w pracy, zmianą miejsce zamieszkania... Z niczym spektakularnym. To może być padający deszcz albo promień słońca, czyjś dotyk lub chwila wyłącznie dla siebie, w której naprawdę i autentycznie nie podejmujesz żadnej walki z życiem. Być może trzymasz wtedy w dłoniach filiżankę ciepłej herbaty i udaje ci się zachować świadomość, że przed tobą setki i tysiące osób robiły to samo: nie tylko piły herbatę, ale żyły, starając się robić to najlepiej jak potrafią. To chwila wyjścia z mentalnego więzienia, iluzji, że wewnętrzna pełnia wymaga zewnętrznych sukcesów.

Cisza pełna życia

Gdyby zajrzeć do herbacianego pokoju, w którym odbywa się ceremonia, zobaczylibyśmy ludzi, którzy siedzą w milczeniu i obserwują, jak jedna z nich przygotowuje napój. To bardziej sala medytacyjna niż współczesna kawiarnia. Jednak wydarza się tam coś niezwykle istotnego, cisza jest pełna życia. Patrzący widzi, jak mistrz czy mistrzyni ceremonii nabiera za pomocą bambusowej chochelki wodę, jednak nie wie, że od tego, jak głęboko sięgnie, zależy smak herbaty. A praktycy i uczestnicy znają powiedzenie: „zimna pośrodku, gorąca głęboko”. Gorąca woda pozostaje na dnie kociołka, ta na powierzchni jest zimniejsza. I u nas, ludzi, jest podobnie. Niekiedy musimy sięgnąć naprawdę głęboko, by dotrzeć do ognia, tego, co nas naprawdę rozpala.

A zatem jeśli w twoim życiu nie dzieje się nic spektakularnego – zrelaksuj się. Być może to właśnie ta chwila, w której twoja wewnętrzna filiżanka jest napełniana, kropla za kroplą. O ile tylko potrafisz dostrzec deszcz, ucieszyć się filiżanką herbaty albo przyznać przed samym sobą, to do czego musi się przyznać każda adeptka i każdy adept sztuki parzenia herbaty: jestem tu, w ziemskiej szkole życia, nie po to by wiedzieć, ale uczyć się.

Polecamy książkę: „Mądrość herbaty”, wyd. Znak.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze