1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Gimnastyka słowiańska – odkrywanie kobiecości w tradycji przodkiń

W gimnastyce słowiańskiej mamy dziewięć ćwiczeń, które nazywa się dziewięcioma kręgami. Na zdjęciu Julia Marcinowska (Fot. Karolina Ponikarczyk/Zdjecia dla nieśmiałych)
W gimnastyce słowiańskiej mamy dziewięć ćwiczeń, które nazywa się dziewięcioma kręgami. Na zdjęciu Julia Marcinowska (Fot. Karolina Ponikarczyk/Zdjecia dla nieśmiałych)
Podobnie jak pochodząca z Indii joga może być praktykowana na całym świecie, tak i słowiańskie ćwiczenia mają charakter uniwersalny. Tyle że są przeznaczone dla kobiet, ponieważ działają również na poziomie hormonalnym. Współczesne zasady gimnastyki słowiańskiej w tradycji białoruskiej wyjaśnia trenerka rozwoju Julia Marcinowska.

Czy popularna dziś gimnastyka słowiańska faktycznie wywodzi się od naszych przodków – Słowian?
Uważa się, że ćwiczyły ją kobiety na terenach Polski, Białorusi, Ukrainy i bliskiej Rosji, od kiedy Słowianie osiedlili się na tych obszarach. Zdaniem niektórych mogło do tego dojść nawet kilka tysięcy lat temu i tyle liczyłby ten system ćwiczeń. Czyli podobnie jak joga! Oczywiście ludzie prowadzili wówczas inny tryb życia. Kobiety nie chodziły na fitness, gimnastyka słowiańska była raczej rodzajem rytualnego tańca. Praktykujące ją kobiety łączyły się z naturą i żywiołami, prosiły o coś albo składały dziękczynienie. Prawdopodobnie też, w zależności od rodu, dysponowały innym zestawem ćwiczeń.

Pojawiają się głosy, że to system kompletnie wymyślony. Na przykład rodzimowiercy, czyli słowiańska mniejszość religijna, uważają, że coś takiego jak gimnastyka słowiańska nie istniało. Jako powód podają brak jakichkolwiek źródeł pisanych. Być może mają częściowo rację, jednak ja nie potrzebuję potwierdzenia na papierze, by uwierzyć w jej skuteczność. Doświadczyłam na sobie efekty tej praktyki, obserwuję, jak działa u moich kursantek.

Jak to się ma do współczesności?
Obecną praktykę należałoby nazwać „gimnastyką neosłowiańską”, ja wolę o niej właśnie tak mówić. Odtworzył ją i na nowo opracował Giennadij Adamowicz, profesor filozofii na uniwersytecie w Mińsku. Jego konikiem była kultura Słowian, jednak interesował się przede wszystkim słowiańskimi sztukami walki. Szukał tropów przekazu kobiecego, wierząc, że jak w każdej kulturze, istnieje tu pierwiastek męski i żeński. Pewnego dnia od jednej ze studentek usłyszał, że jej babcia ma zestaw ćwiczeń, który wykonuje od lat i dzięki którym cieszy się doskonałym zdrowiem. Profesor zorganizował badania terenowe. Jeździł od wsi do wsi, od babuszki do babuszki i okazało się, że wiele z nich ma „swój zestaw siedmiu ćwiczeń”. Część z tych ćwiczeń się powtarzała, inne nie. Każde miało swoje znaczenie. Adamowicz opracował je i zebrał w całość, uzupełniając dodatkowymi informacjami, jak chociażby na temat symboli wywodzących się ze słowiańskiego folkloru – takich samych jak te na charakterystycznych, kanciastych haftach na koszulach.

Ile ćwiczeń udało mu się zebrać?
27, to stosunkowo niewiele w porównaniu chociażby z jogą, w której jest kilka tysięcy asan. Gimnastyka słowiańska jest niepozorna, charakteryzuje się prostotą. A i tak rozciąga ciało, aktywuje układ hormonalny, a także pobudza energię.

Na czym polega układ ćwiczeń?
Słowianie wierzyli, że świat dzieli się na trzy krainy: świat górny – boski (tu ćwiczymy na stojąco), średni – ludzki (ćwiczymy na kolanach) oraz dolny – przodków (ćwiczony w pozycji na kolanach i łokciach). W gimnastyce słowiańskiej mamy dziewięć ćwiczeń na każdy ze światów, nazywa się je dziewięcioma kręgami.

Słowianie wierzyli w wielu bogów, natomiast możemy potraktować ten świat bardziej uniwersalnie: jako spotkanie z siłą wyższą albo po prostu wejście w obszar duchowy. Świat boski, zwany przez Słowian „Prawia”, to energia myśli, inspiracji, idei, pomysłów, połączenia z siłą wyższą, jasności. Dominującym kolorem jest tu biały – symbol czystości. Z kolei światem średnim, ludzkim, zwanym „Jawia”, rządzi kolor czerwony – barwa płodności, krwi, działania, ale i energii miłosnej. To także wszystkie uczucia i emocje, bo będąc na ziemi, przede wszystkim przeżywamy. To świat doświadczania zmysłami tego, co namacalne. Jest wreszcie świat dolny, „Nawia”, w którym króluje kolor czarny. On mówi nam o cykliczności, o tym, że wszystko jest zmianą. Naturalne jest, że to, co stare, obumiera, wegetuje pod ziemią, a w pewnym momencie znowu się odradza i rozkwita. To również świat przodków, szalenie ważny dla dawnych Słowian, którzy wierzyli, że ród i jego energia są olbrzymim zasobem każdej żyjącej osoby.

Ale jak odnieść te trzy słowiańskie światy do rzeczywistości współczesnej kobiety?
Można je odczytać na wiele sposobów. Patrząc psychologicznie, jungowsko, jako nadświadomość, świadomość i podświadomość. Z kolei gdy spojrzymy na linię czasu – mamy przyszłość, teraźniejszość i przeszłość. Nawet cykl życia kobiety wpisany jest w te fazy. Najpierw jesteśmy dziewczynkami, białymi i niewinnymi, później wraz z pierwszą miesiączką wchodzimy w czerwone – świat kobiety. To nasz najdłuższy etap. Doświadczamy siebie w bardzo różnych rolach, mierzymy się z różnymi emocjami. Wraz z menopauzą przechodzimy w etap czerni – kobiety dojrzałej, „tej, która wie”. Mówi się, że kobiety po menopauzie potrafią dobrze zarządzać swoją energią, czerpać z mądrości przodków i przekazywać ją kolejnym pokoleniom. Kiedyś kobiety po menopauzie, starszyzna, były szanowane, czerpano z ich mądrości, teraz niestety często spychane są na margines społeczeństwa, choć na szczęście to się powoli zmienia.

Czy gimnastyka słowiańska jest przeznaczona wyłącznie dla kobiet?
Tak. Jak pisze w swojej książce Adamowicz, słowiański zestaw ćwiczeń zmienia energetykę kobiety, działając choćby na poziomie hormonalnym. Pomaga uregulować także cykl miesiączkowy, a co za tym idzie – również emocjonalny. Sama jestem dobrym przykładem, bo kiedyś funkcjonowałam w męskiej energii, byłam zadaniowa, skupiałam się na celach i ich realizacji. Dzięki praktyce gimnastyki słowiańskiej mam szansę doświadczać swojej kobiecej, miękkiej strony, uczę się odpuszczania. Nie chodzi jednak o to, że teraz powołaniem kobiety ma być wyłącznie siedzenie w domu, gotowanie obiadów czy wychowywanie dzieci. Chodzi raczej o odkrycie, że może ona również działać, tworzyć, kreować czy prowadzić biznes. I robić to w energii przepływu i miękkości, a nie stresu, napięcia, stawiania sobie rygorystycznych celów, w atmosferze konkurencji i współzawodnictwa.

W jaki sposób gimnastyka słowiańska oddziałuje na kobiece hormony?
Dzięki konkretnym ruchom i pozycjom pobudzane są najważniejsze ośrodki hormonalne. Jeśli robimy to regularnie, mamy szansę zharmonizować ich działanie. Gimnastyka słowiańska zawiera elementy automasażu, które stymulują nadnercza, grasicę i tarczycę. Przesuwamy też dłońmi pod piersiami, masując węzły chłonne i usprawniając przepływ limfy. Masujemy również jajniki. Tym samym gimnastyka słowiańska może być wsparciem dla takich dolegliwości, jak dokuczliwy PMS, nieregularne i bolesne miesiączki czy zaburzenia tarczycy. Moje kursantki wspominają także, że gimnastyka łagodzi objawy menopauzy. Może wspierać również walkę z niepłodnością. Jednocześnie ważne jest, by nie zaczynać praktyki przed pierwszą miesiączką; właśnie ze względu na to, by nie pobudzać przedwcześnie hormonów, pozwolić naturze działać w swoim rytmie.

Zauważyłam, że każde ćwiczenie ma w sobie charakterystyczny ruch miednicy. Co to daje?
Pas miednicy w kobiecym ciele to nadal temat tabu. To miejsce często jest zesztywniałe, bo kumulują się w nim rozmaite napięcia. Mamy w sobie blokady, wywołane zwłaszcza traumami związanymi z seksualnością, własną, ale i rodową, a także trudnym porodem czy poronieniami. Sam ruch miednicy powoduje, że zaczynamy je uwalniać, zwracać uwagę na to, co chce nam powiedzieć ciało. Zdarza się, że po zajęciach niektóre kobiety płaczą i nie wiedzą dlaczego. Ciało, energia i emocje są przecież ściśle ze sobą powiązane. Ważne, by niczego w sobie nie tłumić, pozwolić emocjom płynąć. Gimnastyka słowiańska z pewnością może być elementem rozwoju.

Na poziomie fizycznym zmienia ciało.
Pod tym względem podobna jest do jogi. To praktyka statyczna, rozciągająca, a także wzmacniająca mięśnie. Pomaga korygować postawę oraz dodaje ciału elastyczności i siły. Oprócz tego normalizuje ciśnienie krwi, odmładza, dodaje witalności. Przez wpływ na hormony oddziałuje nawet na kondycję skóry, włosów i paznokci. Wszystkie to wiemy; gdy czujemy się lepiej, lepiej też wyglądamy.Gimnastyka słowiańska to praktyka holistyczna, swoista medytacja w ruchu, która wycisza umysł i otwiera serce. Zwiększa poczucie własnej wartości, zmienia sposób myślenia.

Zastanawiam się, co właściwie oznacza dziś dla nas wspomniane połączenie ze światem przodków.
Myślę, że to coś, co właśnie globalnie odkrywamy na nowo. Wiele z nas odcina się od rodzinnych wartości, obraża na rodziców, żyjemy zgodnie z hasłem „nie będę taka jak moja mama”. Jednak oprócz rzeczy trudnych, traum, szkodliwych przekazów, nasi przodkowie mogą nam dać dużo mądrości. Jako Słowianki powinnyśmy mieć świadomość korzeni naszej kultury.

Jak ważny w trakcie ćwiczeń jest oddech?
W tym przypadku, w przeciwieństwie do jogi czy pilatesu, ćwiczenia robi się nie na wydechu, a wdechu. W kulminacyjnym momencie każdego ćwiczenia wykonujemy ruch miednicą, a następnie bierzemy wdech i „zaciągamy” energię. Z wydechem uwalniamy napięcia. Ma to związek z tym, że gimnastyka słowiańska jest praktyką kobiecą. A kobiecość to „przyjmowanie”, czyli… wdech.

No właśnie, jakie znaczenie ma to, że jesteśmy Słowiankami? Czy kobiety z innych regionów świata również mogłyby skorzystać z tego systemu ćwiczeń?
Na pewno! W końcu np. joga wywodzi się z Indii, a praktykuje ją cały świat. Każda z nas ma nadnercza, węzły chłonne, tarczycę i grasicę, więc każde kobiece ciało skorzysta na tej praktyce. Zarazem jednak każda z nas – podobnie jak nasze przodkinie – może też dostać swój indywidualny zestaw siedmiu ćwiczeń do samodzielnej praktyki.

W jaki sposób dokładnie dobierana jest osobista siódemka ćwiczeń?
Wylicza się ją na podstawie daty, godziny i miejsca urodzenia, ale biorąc pod uwagę także dzień księżycowy oraz dzień słoneczny – tak jak przy układaniu horoskopu. Są na to odpowiednie tabele, które najpierw pokazują główną energię naszego rodu, a następnie dobierają do niej sześć ćwiczeń bazowych. Pierwsze trzy z nich odpowiadają za nasz dobrostan fizyczny, kolejne trzy – za psychiczny, a siódme – tzw. ćwiczenie rodowe – wszystko to zbiera i integruje.

Jak praktykuje się tę „siódemkę”?
Odpowiem zgodnie z tym, czego uczy gimnastyka słowiańska: „Ty wiesz!”. Kiedy znamy już swoje siedem ćwiczeń, same decydujemy, czy wolimy ćwiczyć rano, czy wieczorem. Gimnastyka działa też w różny sposób: niektóre kobiety pobudza do działania i zaraz po ćwiczeniach mogą zdobywać świat. Inne z kolei wycisza, tonizując nerw błędny, zapraszając do relaksu i snu. Dlatego to sama wiesz najlepiej, która wersja będzie najlepsza dla ciebie. A jeśli nie wiesz – po prostu sprawdź!

Podobnie jest z powtórzeniami, jeśli masz ochotę mocniej się zmęczyć, powtórz dane ćwiczenie cztery, pięć razy. Wtedy praktyka siódemki zajmie około pół godziny. A jeśli nie masz czasu, wykonaj po jednym powtórzeniu – to nie więcej niż 10 minut, spokojnie wygospodarujesz je w ciągu dnia. Padasz z nóg? Zrób samo ćwiczenie rodowe – ono też przyniesie efekt. W gimnastyce słowiańskiej pozytywne jest to, że naprawdę potrafi wpasować się w rytm życia każdej kobiety.

Julia Marcinowska, socjolożka i mediatorka, trenerka rozwoju osobistego i duchowego, certyfikowana trenerka warsztatów umiejętności psychospołecznych i instruktorka gimnastyki słowiańskiej w tradycji białoruskiej

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze