1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Jak muzyka wpływa na nasz mózg? Rozmowa z Alicją Olszewską

(Fot. iStock)
(Fot. iStock)
Czemu niektórzy rodzą się muzykalni, a inni nie? Dlaczego matki nucą dzieciom podczas kangurowania? Co melodia ma wspólnego z językiem? O wpływie muzyki na mózg opowiada Alicja Olszewska, doktorantka w Pracowni Obrazowania Mózgu Instytutu Nenckiego PAN.

Siedzimy w kawiarni, gra muzyka. Nie my ją wybrałyśmy, ale musimy jej słuchać. Jak muzyka wpływa na nasz mózg? I od którego momentu rozwoju?
No właśnie, kiedyś ludzie muzykowali spontanicznie – muzyka towarzyszyła pracy, zabawie, rytuałom i uroczystościom. Żeby posłuchać profesjonalnie wykonywanej muzyki, trzeba się było wybrać na koncert. Możliwość nagrywania i odtwarzania muzyki zrewolucjonizowała ludzki stosunek do niej. Dziś jest ona wszędzie...

Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć, czy muzykalność to coś, co nabywamy już w wieku płodowym, bo w trzecim trymestrze słuch już funkcjonuje i mamy na muzykę ekspozycję. Nikt nie robił takich badań. A czemu? Trzeba by części matek zabronić słuchania muzyki, a części polecić, by to robiła. I po... powiedzmy 20 latach zbadać ich dzieci. To właściwie niemożliwe do zrealizowania. Ale z pewnością u nowo narodzonych dzieci, nawet wcześniaków, obserwujemy reakcję na muzykę; różni się ona od reakcji na inne sygnały dźwiękowe.

Dlaczego słuchamy muzyki?
Można powiązać to z pytaniem, skąd się ona wzięła. To znowu charakterystyczne dla ludzi – w świecie zwierząt muzyka występuje rzadko: śpiew ptaków, pieśni wielorybów i niewiele więcej.

Wydaje się, że muzyka, podobnie do mowy, to coś bardzo ludzkiego. Co odróżnia muzykę od innych dźwięków? Są to trzy komponenty: rytmiczność, powtarzalność w czasie i melodyka. I to one wywołują emocje u ludzi.

Pierwszymi źródłami muzyki mogły być rytmiczne bębny wojenne, które pomagały zgrać się wojownikom i wprowadzić ich w bojowy nastrój, a ze strony melodycznej – kołysanki; niekoniecznie nawet słowa, ale same melodie, nucone, żeby uspokoić dziecko. Dzieci na całym świecie reagują na kołysanki, także te pochodzące z kultur, których nie znają.

Dlaczego niektóre dzieci się rodzą muzykalne, a niektóre zupełnie nie?
Znowu muszę powiedzieć, że nie wiadomo. Są badania, które pokazują, że może to mieć związek z niektórymi strukturami mózgu. Jest struktura, pęczek łukowaty, który łączy obszary postrzegające muzykę z tymi, które biorą udział w rozumieniu czy poruszaniu się – i połączenia między nimi mogą wpływać na to, czy ktoś jest uzdolniony muzycznie. Ale to tylko hipotezy. Większość badań przeprowadza się na osobach dorosłych, które już mają jakieś życiowe doświadczenia. Nie jest tak, że badamy mózgi noworodków i po 30 latach patrzymy, kto został muzykiem, i wyciągamy wnioski. A dopiero takie badania pozwoliłyby sensownie odpowiedzieć na to pytanie.

Ale są badania na temat wpływu muzyki na mózg?
Tak, w Instytucie Nenckiego sprawdzamy np., co zmienia się w strukturze i działaniu mózgu, kiedy ludzie uczą się gry na instrumentach. Jest raczej pewne, że te zmiany zachodzą i obejmują głównie te obszary, które są związane z motoryką.

Kiedy ktoś uczy się grać, powoduje to zmiany związane z układem ruchu. Na razie mamy wstępne wyniki: widzimy zaangażowanie struktur wyższego rzędu, związanych z postrzeganiem, łączeniem informacji, z pamięcią, ale też z konsolidacją różnych elementów, np. słuchowego z ruchowym. Co ciekawe, wygląda na to, że zaangażowanie tych struktur w granie na instrumencie spada wraz z rozwojem umiejętności: interpretujemy to jako optymalizację, spadek wysiłku, który musi być włożony w granie muzyki.

Mowa tu jedynie o osobach, które czynnie uprawiają muzykę?
Tak. Większość znanych mi badań idzie w kierunku różnic pomiędzy tymi czynnie uprawiającymi muzykę i tymi, którzy tego nie robią.

Są osoby, które okazują się niewrażliwe na muzykę. Odczuwają natężenie dźwięku, ale raczej jako nieprzyjemne albo neutralne, nie czerpią z tego przyjemności. Niektórzy się z tym rodzą, to się nazywa amuzja. Inni to nabywają w wyniku wypadku lub uszkodzenia mózgu.

Kiedy porównamy muzykę do innych dźwięków, dostrzeżemy, że ma ona strukturę w czasie, czyli grają na jakimś instrumencie. Grupa kontrolna to osoby, które jedynie słuchają muzyki. Ale znowu – weryfikacja jest skomplikowana, bo kiedy mamy osoby z problemem, który trzeba zrehabilitować, trudno rozstrzygnąć, czy postęp związany jest z tym właśnie treningiem, aspektem społecznym (to są często zajęcia grupowe: chór, orkiestra) czy choć w części z czasem, który upłynął od wypadku, uszkodzenia.

Widać, że zajęcia „bierne” też mogą być efektywne, ale czynne uprawianie muzyki zdaje się mieć dużo większy potencjał rehabilitacyjny. Badania pokazują, że to, jak instrumencie albo malować. I wydaje się, że każde z tych zajęć ma odmienny potencjał, może wpływać na inne aspekty związane z umiejętnościami wykonawczymi, czyli na pamięć, zdolność do skupienia się, koncentracji.

Muzyka ma dużo elementów wspólnych z językiem. I w muzyce, i w języku jest określona struktura – np. mamy zdanie, usłyszymy pięć pierwszych słów i często potrafimy zgadnąć, jakie będzie następne. Że będzie to np. czasownik. Podobnie w muzyce – gdzie często umiemy zgadnąć, co za chwilę usłyszymy. Wiele obszarów mózgu zaangażowanych w muzykę jest też zaangażowanych w język, a język jest bardzo silnie powiązany z funkcjami wykonawczymi, kognicją. Wydaje się, że muzyka może oddziaływać na język, a trening muzyczny może wpływać na umiejętności językowe, na przykład rozumienie mowy w hałasie. Niektóre badania to potwierdzają, inne mniej; mechanizmy tych zjawisk są dopiero poznawane. Zdarza się na przykład, że osoby po urazie mózgu, które cierpią na afazję (nie mówią), są w stanie śpiewać. Proces odzyskiwania mowy prowadzi wówczas przez śpiew – na tym polega rehabilitacja. To coś pięknego.

Jakie jeszcze problemy da się rehabilitować dzięki muzyce?
Próbuje się używać muzykoterapii związanej z tańcem i graniem u osób z chorobą Parkinsona lub z innymi zaburzeniami ruchu. W przypadku osób ze spektrum autyzmu, które często mają apraksję, czyli trudności związane ze skoordynowanym poruszaniem się, muzyka wydaje się wspomagać umiejętności ruchowe, świadomość ciała, czucia, jak jest ono ułożone w przestrzeni. Dalej – wraz z wiekiem naturalnie zmniejszają się umiejętności, takie jak pamięć, koncentracja, skupienie. Próbuje się wzmacniać je poprzez trening muzyczny.

Lekarze mówią, że osoby starsze powinny czytać czy rozwiązywać krzyżówki – czy udowodniono przewagę muzyki nad tymi zajęciami?
Nie, to po prostu jeden ze sposobów. I bywa skuteczny, bo wielu ludziom daje uczucie przyjemności, a jak mówiłam – przyjemność sama w sobie sprzyja uzyskiwaniu lepszych efektów terapii. Ale jeśli ktoś znajduje ją gdzie indziej, to super.

Uprawianie muzyki zawiera też w sobie element, którego nie umiem nazwać, chyba na razie nikt nie umie, a który działa ochronnie na nasz mózg. Widzimy, że osoby, które kiedykolwiek uczyły się grać na instrumencie, nawet jako małe dzieci – nawet jeśli potem to zarzuciły – przeciętnie w wieku podeszłym mają lepszą umiejętność koncentracji, rzadziej występuje u nich otępienie lub zaczyna się ono w późniejszym wieku. Nie jest tak, że ten efekt występuje u każdego, ale często tak właśnie się zdarza. Nie potrafimy wytłumaczyć w prosty sposób, dlaczego akurat muzyka ma taki potencjał.

Młodzi ludzie słuchają muzyki na okrągło. I dość głośno. Czy muzykę można przedawkować?
Jeśli brać pod uwagę jedynie emocje związane z dobrostanem psychicznym, to nie istnieje górna granica ekspozycji na muzykę. Przeciwnie, znam badanie pokazujące, że osoby, które więcej słuchały muzyki w czasie pandemii, miały później mniej symptomów depresji. Jako naukowcy sądzimy, że muzyka służy za element regulacji emocji. I że osoby, które umiejętnie używają jej do tego właśnie celu, mogą cieszyć się lepszym dobrostanem psychicznym. Natomiast zdecydowanie można przedawkować głośność.

Muzyka działa uspokajająco?
Można tak powiedzieć. Wykorzystuje się ją na oddziałach intensywnej opieki medycznej noworodków. Wiele badań pokazuje, że muzyka o odpowiednich cechach – spokojna, raczej w tonacji dur, czyli kojarząca się z wesołością, nie smutkiem – może wpływać pozytywnie na rytm bicia serca dzieci, stabilizować oddech; uspokajać i dzieci, i rodziców. Prosi się, żeby w trakcie kangurowania wcześniaków matki nuciły. I widzimy, że to działa – choć może nie rozumiemy mechanizmów. Poza tym istnieje pewien sposób mówienia do dzieci, który nazywa się językiem rodzicielskim, melodyjny, w innym rejestrze, z przeciągniętymi głoskami. Jest on uniwersalny we wszystkich kulturach, jak kołysanki. Dzieci od urodzenia reagują na niego pozytywnie. Sądzimy, że w dużej mierze dzieje się tak dzięki melodyczności. Zresztą język sam w sobie jest melodyczny, a melodyczność niesie też emocje. Ale muzyka może działać również pobudzająco, sprawiać, że doświadczamy silnych emocji. Wszystko zależy od tego, czy ją lubimy, od kontekstu, gdzie i z kim jej słuchamy. I w jakim celu.

Czemu wielu chirurgów czy neurochirurgów słucha wybranej muzyki podczas zabiegów?
Wielu lekarzy ma własne rytuały, które przy przeprowadzaniu skomplikowanych procedur chirurgicznych są dla nich ważne. Muzyka może być elementem rytuału, wprowadzenia się w odpowiedni stan koncentracji. Rzeczywiście są badania pokazujące, że muzyka może pomagać w utrzymaniu skupienia, koncentracji, ale inne dowodzą z kolei, że zadaniu wymagającemu kreatywności lepiej może służyć cisza.

Dużo osób zasypia przy muzyce. Czy ona rzeczywiście pomaga?
Niektórym tak, ale trzeba uważać. Jest grupa osób podatna na zjawisko zwane earworm (melodia „przykleja się” do nas i w kółko odtwarza nam się w głowie) i im muzyka może utrudniać zasypianie. Muzyka jest różnorodna, ludzie różnie ją odbierają i odczuwają. Jeśli ktoś uważa, że jest mu niezbędna, może zrobić eksperyment – na tydzień ją wyłączyć. Pewnie przez pierwsze dwa dni będzie dziwnie, ale potem nastąpi stabilizacja i sprawdzimy, jak to z nami jest. Czy ta muzyka rzeczywiście nam sprzyja, czy właśnie lepiej nam się pracuje i zasypia w ciszy.

Ale warto jej słuchać. Muzyka pomaga budować więzi, regulować emocje, wprowadzać się w konkretne stany emocjonalne; mamy mantry, pieśni, które ułatwiają medytację, sylaba ommm zawiera w sobie elementy melodyczne. Muzyka może pomóc nam się ruszać, panować nad ciałem. No i większości z nas sprawia olbrzymią przyjemność.

Alicja Olszewska, doktorantka w Pracowni Obrazowania Mózgu Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN. Zajmuje się badaniem zmian w mózgu u dorosłych, którzy uczą się gry na instrumentach muzycznych. Prowadzi stronę popularnonaukową „Lubię mózg”, gdzie w przystępny sposób przybliża ciekawostki naukowe i najnowsze doniesienia neuronauki.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze